"Psychodelicje" - takim terminem swoją twórczość opisuje zespół Oranżada. Trudno o bardziej trafne określenie tej hipnotyzującej i refleksyjnej muzycznej podróży. Grupa prowadzi odbiorcę przez swój świat, w którym jedynie pewne jest słońce. Słuchacz meandruje przez gęstwiny technologii i codziennych spraw, uciekając ku własnej wyobraźni tam, gdzie czuje się bezpiecznie i spokojnie.
Oranżada to jeden z najbardziej wyjątkowych zespołów na polskiej scenie. Powstał w 2002 roku w Otwocku i od tamtego czasu przebył długą ścieżkę na scenie niezależnej. Teraz powraca z płytą‘Karma Tango’, pierwszą od dekady. To dziesięć nowych autorskich kompozycji - pięć po polsku i pięć po angielsku i świetna okazja, by poznać twórców tej muzyki nieco bliżej.
Na trzynaście cyklicznych pytań bardzo wnikliwie odpowiedział Robert Derlatka - basista i wokalista Oranżady oraz autor tekstów zespołu.
fot. Maciej Łabudzki |
1. Moim bohaterem w dzieciństwie był…
Nie jestem super kozakiem w tej kwestii. Sprawa jest mega prosta. Janek z "Czterech Pancernych". Miał super psa, karabin i zdrowy uśmiech. Niczego więcej nie trzeba było by zawładnąć moją świadomością. Te pierwsze odcinki serialu były dość mocne i łatwo mógł stać się bohaterem. Co prawda tylko na kilka pierwszych tygodni. Po paru kolejnych odcinkach moja młoda głowa zdecydowała się na kolejnego bohatera z tego serialu czyli Tomka. W nim, chłopaku z sąsiedztwa było mi łatwiej dostrzec podobieństwo, niż w pięknym Gajosie. W latach 70 tych przy mikro skali dostępnych bodźców zewnętrznych polskie czarno-białe kino było smaczne ale ciężkostrawne jak na dzisiejsze czasy. My odbiorcy mieliśmy na tyle dużo czasu by łykać podprogowo cały przekaz bez żadnych zahamowań. Oczywiście nie tylko to, w jakieś mierze było to związane z niskim progiem wymagań ale też z możliwością oglądania dobrych aktorów w ich wczesnych fazach rozwoju. To wspólne niejako wzrastanie z perspektywy czasu jest na pewno in plus. Oczywiście podglądanie tego co oglądali rodzice zza otwartych drzwi od szafy dało mi możliwości złapanie szerszego horyzontu. Tak poznałem "Kojaka: czyli Terego Savalasa, który wtedy mocno mi zaimponował swoim stoickim podejściem to intrygi, którą właśnie rozwiązywał z przełamanym "amerykańskim luzem", którego kompletnie nie mogłem doszukać się w moich bliższych lub dalszych krewnych. Sorry nie byli moimi bohaterami, żądni władzy historycznie ważni wojowie i naukowcy, tudzież bohaterowi skromnej wewnętrznej biblioteki jaką posiadam w pamięci.
2. Wydarzenie z życia, które mnie ukształtowało to…
Na pewno było ich klika. Pierwsze to dość mocna rzecz. Był to rozwód moich rodziców. Miał w sobie jakiś teatralny pierwiastek. Oprócz rzeczywistego dramatu trojga ludzi był w nim beznadziejnie głupi przelot z pustymi ścianami bez mebli, rozrzuconymi po podłodze ubraniami, kamerą 8mm, unoszącymi się w powietrzu dziwnymi klimatami, których nie rozumiałem. Były tam ważne słowa, płynące od obojga rodziców. Nie chcąc ich słuchać i niewiele rozumiejąc z sytuacji uciekałem w sny. W wieku 5 lat po prostu się nie rozumie takich rzeczy. Serią wydarzeń, które miały na pewno na mnie wpływ i nie mogę jeszcze tego do końca pojąć i uformować w sobie były wielkie rodzinne imprezy, odbywające się na podwórzu naszego starego drewnianego domu w Otwocku. W dzielnicy pełnej małych domków zatopionej w zieleni stawał na powietrzu kilkumetrowy stół. Pod stuletnimi sosnami odznaczał się bielą obrusów i kolorowych naczyń. Wiał wiatr, a na stół sypały się z drzew szyszki. Widoki jakie pamiętam zbierane z poziomu stołu to: karafki z alkoholem, biesiadnicy, nieduża lecz rozmowna i rozśpiewana rodzina. Widziałem jak się bawią a potem rozmazują się podczas zasypiania na stosie kurtek. Zmieszany z wyziewami zapach palt, perfum ciotek i wujów, krzyki, śpiewy, ludzkość, bliskość ale też płacz i rozpacz a nawet awantury. Na koniec zapach benzyny i odurzających zapach spalin dwusuwowych silników. Wszystko czego byłem świadkiem wpływało na perspektywę w jakiej potem oglądałem już uspokojony świat dorosłych, w niedzielę rano, wciskając się między rodziców w ich łóżku.
3. Płyta, która miała największy wpływ na to, kim jestem to….
To pytanie jest nie fair. Ale będę szczery są dwie: TSA - Heavy Metal World - skatowałem tę płytę pewnie kilkaset razy. Puszczałem ja nawet pracując w lato na budowach, żeby dorobić. Zabierałem gramofon i starzy budowlańcy z pobolewaniem kiwali głowami, palili fajki, pili browary, ale nie krytykowali i dawali słuchać.
Potem był Joy Division nie przekąskowy inny świat. Płyta " Unknown Pleasures " to płyta kupiona w drodze powrotnej ze szkoły w małej księgarni. Stała ze cztery miesiące na witrynie, wstawiona tam mimochodem i było mi jej szkoda, że też tak stoi obok kolorowych, wesołych książek dla dzieci, sama, smutna. Była już przeceniona. Po założeniu na talerz brzmiała tak samo na początku i na końcu, ale wtedy bardziej myślałem, że coś jest nie tak z tą płytą, że jest zepsuta. Że ktoś się pomylił i zrobił coś i w to brnął, bo mu coś kazało iść w tą nicość w tą udrękę. Pamięta, że nie mogłem dwoma gałkami od wysokich i niskich nic zrobić, perkusja była taka sucha i wszystko było takie dziwne, takie nieoczywiste. Puściłem kilku znajomym i wszystkich wyginało, nikt nie chciał tak naprawdę tego słuchać.
4. Gdybym nie został muzykiem byłbym…
5. Gdybym mógł zagrać koncert/podjąć współpracę z jednym artystą byłby to…
6. Najdziwniejsza rzecz/wiadomość, jaką dostałem od fanów to…
7. Kino, teatr, a może książka? Po którą formę kultury sięgasz najczęściej i dlaczego?
8. Lata osiemdziesiąte były lepsze, bo…
9. Moje ukochane miejsce na Ziemi to…
Otwock - miasto się kocha i trudno, nie dyskutuje już tym uczuciem. Tak to jest.
10. Moje najbardziej traumatyczne wspomnienie z koncertu to…
Artur, nasz perkusista podczas jednej z prób na 10 minut przed koncertem, zaczął w tempie żółwia osuwać się na podłogę z pozycji siedzącej. Obsługujący konsoletę poprosił go o wystukanie pary dźwięków. A on w jakiś somnambulicznym tempie zaczął się osuwać i przechylać twarzą lecąc w kierunku podłogi. Zaliczył glebę i koniec. Był wiotki. To było straszne. Po 2 minutach przy naszej niemałej pomocy wstał i się uśmiechał jakoś nieśmiało. No i nic nie pamiętał. To było tak, o czym dowiedzieliśmy się później, że po prostu klika dni balował i nie spał, nie zjadł śniadania, spadł mu wieczorem cukier i po prostu się wysypał. Ale stracha mi narobił.
11. Moim marzeniem jest…
wyjechać na urlop bez telefonu
12. Ulubione zajęcie w wolnym czasie…
Najbardziej ? Hmm...malowanie kubków glinianych w pracowni ceramicznej mojej ukochanej żony. Panuje tam pełen luzik - mamy trzy duże córki, zatem są tam aż cztery moje ukochane kobiety, fajna muzyka, bo moje dzieciaki i Iwonka mają bardzo dobry gust. Siedzę sobie, maluje sobie kubek, w tle leci sobie a to Soundgarden a to Blur, a to coś nowszego jest trochę jak w 90 tych na domówce, ale takiej z klasą, uduchowionej i z sensem.
13. Pytanie, którego najbardziej nienawidzę podczas wywiadów to…
Dlaczego zacząłeś grać na gitarze basowej ? ;-)
Płyta "Karma Tango" ukazuje się 24 lutego 2023 nakładem Audio Cave. Znajdziecie ją tu:
https://ffm.to/