Przerwy są potrzebne, niezależnie od tego, co robimy. Po to, by odpocząć, nabrać dystansu, ale także docenić to, czego dokonaliśmy i obiektywnie ocenić, czy to, co zrobiliśmy ma dla kogoś czy też nas samych znaczenie. Ampacity zrobili sobie długą przerwę od grania - nie było ich siedem lat. Przez ten czas zatęsknili za wspólną wymianą energii. Wrócili w świetnym stylu z nowy, czwartym w dorobku materiałem.
Jakie emocje wywołuje ten album?
To muzyka, która relaksuje. Słucha się jej świetnie zarówno podczas popołudniowego odpoczynku, jak i wieczorową porą. To album do odbioru wielokrotnego, najlepiej na dobrym sprzęcie. Wtedy odsłoni swoją wielowarstwowość. Ta muzyka płynie, koi, pobudza wyobraźnię, przywodząc na myśl to, co miłe, ciepłe, jednoznacznie dobre. Jest w niej też nostalgia za latami siedemdziesiątymi i tym, co definiowało brzmienie klasyki muzyki rockowej.
Co wyróżnia ten materiał na tle innych płyt?
W porównaniu z dotychczasowymi dokonaniami zespołu trudno szukać tu niesamowitych innowacji, bo Ampacity grają jak zawsze - malując pejzaże z pogranicza rocka, psychodelii i progresywności, które w zależności od nastroju nabierają innych barw. To jak zawsze muzyka najwyższej jakości, podkreślająca, że aby wyrazić coś ważnego nie zawsze niezbędny jest wokal.
W jakim stylu utrzymany jest ten album?
Rock psychodeliczny, rock progresywny, krautrock, space rock? Wszystkie te wpływy się przenikają, a doprawione specyficzną trójmiejską aurą nadają tej muzyce wyjątkowego charakteru. To nie jest muzyka nieprawdopodobnie oryginalna, jest za to szczera i nagrana z potrzeby serca.
Gdy słyszę tę muzykę widzę…
Przestrzeń, rozpościerającą się przez podróżującym w nieznane, nowe możliwości, nowe otwarcie.
Z drugiej zaś strony powrót tam, gdzie czujemy się najlepiej, do domu. Nostalgiczne widoki miejsc, które znamy.
Urzekające piękno wszechświata, które mogliśmy podziwiać już za sprawą takich płyt jak "Encounter One" i "Superluminal"
O czym jest ten album?
Muzyka instrumentalna ma tę właściwość, że nie narzuca odbiorcy kierunku interpretacji. To dźwięki, które pozwalają przemyśleć ważne sprawy, gdy jest taka potrzeba, a zarazem pozwalają odpocząć, rozmarzyć się, odpłynąć.
Dlaczego warto tego posłuchać?
Muzyki wysokiej jakości zawsze warto słuchać, warto z niej czerpać inspiracje, nie tylko do tworzenia. Warto ją odkrywać kawałek po kawałku. Co więcej, ten album wydaje się być wręcz stworzonym na potrzeby występów na żywo. Sześć nowych kompozycji to otwarte na improwizację formy. Jak zabrzmią przekonamy się już niedługo. Pierwsza okazja podczas Sea You Music Showcase w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Panowie w maju wyruszą też we wspólną trasę koncertową z grupą Dola (szczegóły tu). Wystąpią też podczas festiwalu Summer Dying Loud w Aleksandrowie Łódzkim. Bądźcie :)