Dziedzictwo Black Sabbath, duszny, pustynny klimat, wchodzące w głowę gitarowe riffy i wszechobecny ciężar dopełniony melodyjnością - mniej więcej tak prezentuje się muzyka, która gości na Desertfest, cyklicznym święcie muzyki doom i stoner odbywającym się w kilku europejskich miastach, a także przy Kamiennej 12, podczas Soulstone Gathering Festival. Trójmiejscy fani takich dźwięków mogli doświadczyć namiastki doom metalowego święta w środę wieczorem za sprawą występów Wyatt E. i Sum Of R, którzy w drodze na krakowski festiwal zawitali do gdańskiego Wydziału Remontowego. W roli gości zaprezentowało się trio Hermopolis. Było ciemno, mrocznie, ciężko i jak przystało na doom metalowy koncert, zdecydowanie niespiesznie. Nie zabrakło też atmosferycznych bliskowschodnich wpływów.
Środowy wieczór, z wiadomych względów wynikających z obowiązków w pracy, nie jest najłatwiejszym czasem na koncerty. Mimo tego w Wydziale Remontowym zameldowała się całkiem spora grupa osób, co bardzo cieszy tym bardziej w obliczu tak niszowych brzmień jak te, które prezentują wspomniane trzy tria. Niełatwe zadanie rozgrzania publiczności należało do Hermopolis, które zabrało słuchaczy w muzyczną podróż do starożytnego Egiptu. Tajemniczy muzycy, mimo braku pełnego wydawnictwa poradzili sobie bardzo dobrze i zaintrygowali połączeniem atmosferyczności i melodii, proponując publiczności wyjątkowe doświadczenie, które być może już się nie powtórzy. To, co wydarzyło się później pod kątem emocji, przyćmiło jednak nieco doznania, których dostarczył ten koncert.
Podczas występu Sum Of R zgadzało się właściwie wszystko - miarowe uderzenia perkusji, mroczny, niespieszny puls basu i przestery, które generował niesamowicie ekspresyjny, obsługujący trzy mikrofony wokalista grupy. Scena kipiała od emocji, podkreślanych przez przeszywające krzyki wokalisty i jego złowrogie spojrzenia oraz niewątpliwą siłę nagłośnienia, które niemal miażdżyło bębenki, a jednak mimo niedużej, kameralnej sali, było selektywne. Była w tym pomyśle na prezentację sceniczną, pozbawioną tak charakterystycznego dla metalu instrumentu jak gitara elektryczna potęga i skuteczność. Zespół przykuł uwagę od pierwszej chwili swojego koncertu, ani na moment nie wyrywając z transu. Co tu więcej pisać - ten koncert po prostu wciągnął mnie całkowicie i minął zdecydowanie za szybko.
Podobne odczucia miałam w przypadku występu belgijskiego tria Wyatt E., który w przeciwieństwie do koncertu w Drizzly Grizzly w ubiegłym roku, tym razem zdecydowanie zrobił na mnie wrażenie. Było to idealne zakończenie dnia, wprowadzające w stan odprężającej hipnozy. Orientalny klimat i tajemnicza aura podkreślona przez wyjątkowe, dopracowane stroje muzyków, udzieliły mi się na tyle silnie, że kilkadziesiąt minut koncertu minęło momentalnie i ani się obejrzałam, było po wszystkim. Gdy ocknęłam się z transu, pozostał już tylko niedosyt i chęć ponownego kontaktu z tą niebanalną, nieoczywistą muzyką, która oddziałuje na odbiorcę w przeróżny sposób w zależności od dnia i nastroju.
Wieczór w Wydziale Remontowym zdecydowanie zaliczam do udanych i spędzonych w bardzo miłej atmosferze. A wyglądało to wszystko z mojej perspektywy następująco:
HERMOPOLIS
SUM OF R
WYATT E.