Po ciekawej, ale mimo wszystko dość kameralnej inauguracji nadszedł czas na zasadniczą odsłonę festiwalu. Świętowanie osiemnastych urodzin Globaltiki ruszyło pełną parą w piątkowy wieczór w gdyńskim Parku Kolibki. Choć pogoda tego dnia wystawiła publiczność na ciężką próbę, radości nie było końca, szczególnie za sprawą czterech wyjątkowych koncertów.
Tak intensywnych opadów deszczu i tak niskich temperatur w drugiej połowie lipca dawno nie było. Niespełna piętnaście stopni i sącząca się niemal nieustannie z nieba przeszywająca zimnem mżawka, przechodząca w fale mocniejszych opadów stanowiła wyzwanie dla przybyłych do Gdyni miłośników muzyki z całego świata. Choć doskwierała naprawdę mocno właściwie przez cały wieczór i ustąpiła dopiero na finałowym koncercie, nie zniechęciła zahartowanej w bojach publiczności, która tańczyła w najlepsze pod sceną w przeciwdeszczowych pelerynach, z parasolami w rękach. Był to widok absolutnie niesamowity.
Wszystko zaczęło się tuż po osiemnastej, gdy po zapowiedzi niestrudzonego, wieloletniego konferansjera Globaltiki i wybitnego dziennikarza muzycznego Wojciecha Ossowskiego na scenę wkroczył trębacz i kompozytor Piotr Damasiewicz w towarzystwie przyjaciół z gór i zaprezentował wyjątkową fuzję jazzu i muzyki etnicznej, będącą spotkaniem tradycji z nowoczesnością. Trąbka, kontrabas, klawisze, perkusja, a do tego skrzypce, altówka, guimbri i dudy, w towarzystwie tradycyjnego śpiewu stworzyły połączenie niezwykłe, którego słuchało się z uwagą i ogromną ciekawością. Był to nie tylko fantastyczny wstęp do dalszych wydarzeń tego wieczoru, ale przede wszystkim fascynująca podróż "do korzeni" i tego, co najważniejsze w muzyce.
Somaliland to islamska republika, nieuznawana przez większość państw na świecie, położona na Półwyspie Somalijskim, nad Zatoką Adeńską. Z tego rejonu wywodzi się Sahra Halgan, wspaniała wokalistka i aktywistka kulturalna, walcząca o niepodległość swojej ojczyzny poprzez muzykę. Artystka bardzo cieszyła się z występu w Gdyni i ciepłego przyjęcia przez publiczność, która doceniła nie tylko jej wyjątkowy głos, ale też wielowarstwowe kompozycje z pogranicza muzyki rockowej przepełnionej gitarowymi przesterami i psychodelicznymi klawiszami, wzbogaconej tradycyjnymi afrykańskimi rytmami perkusyjnymi. Było to absolutnie nietuzinkowe wydarzenie, podobnie jak występ legendarnego klarnecisty Ivo Papasova, który wraz ze swoim zespołem występującym pod szyldem The Wedding Band zaprezentował autorską wersję bułgarskiej muzyki weselnej.
71 letni Papasov to postać światowej sławy, ceniona za niebagatelny wpływ na rozwój muzyki świata. Łącząc elementy muzyki bałkańskiej, tureckiej, greckiej i romskiej z elementami jazzu, funku i rocka zbudował coś absolutnie wyjątkowego, co stało się inspiracją dla licznych artystów. Na gdyńskiej scenie zaprezentował swoje porywające solówki, zostawiając też miejsce zespołowi na improwizację. Sekcję instrumentalną wsparła także dysponująca wyjątkowym, niskim głosem wokalistka Maria Karafizieva. Tego dnia spełniło się marzenie naprawdę wielu fanów muzyki świata.
Jeśli komuś mało było czysto tanecznych rytmów, mógł wyszaleć się przy gorących melodiach kubańskiego Septeto Santiaguero, który wystąpił w składzie ośmioosobowym, wnosząc do spowitego chłodem gdyńskiego parku pokaźną dawkę ciepła. Nie brakowało charakterystycznych, tradycyjnych wyspiarskich rytmów wspartych bongosami i marakasami, tak spopularyzowanych choćby przez grupę Buena Vista Social Club. Wyjątkowe śpiewy i porywające rytmy zrobiły swoje - zespół dał z siebie maksimum, rozgrzewając publikę do czerwoności. Była to naprawdę ekscytująca podróż i jeszcze jedna lekcja historii muzyki. Słuchały z uwaga i bawiły się całe rodziny - dorośli i dzieci, chłonąc płynące ze sceny dźwięki. Mimo niepogody trudno było dostrzec wśród wracających z festiwalu ludzi oznaki niezadowolenia. To był naprawdę fajny i ciekawy wieczór, a najlepsze miało dopiero nadejść kolejnego dnia...
PIOTR DAMASIEWICZ INTO THE ROOTS
SAHRA HALGAN
IVO PAPASOV & HIS WEDDING BAND
SEPTETO SANTIAGUERO
Zdjęcia podpisane imieniem i nazwiskiem oraz nazwą strony, zamieszczone na tej stronie należą do autora i nie mogą być kopiowane w celach prywatnych ani komercyjnych. Nie wyrażam zgody na pobieranie pojedynczych zdjęć i publikację na portalach społecznościowych bez wcześniejszego ustalenia. Rozpowszechnianie zdjęć jest możliwe wyłącznie poprzez linki do tej strony.
All the photos published on this website, signed with the name and the name of the website, belong to the author and may not be copied for private and commercial purposes. I do not agree to for the publication of the individual photos in social media without prior arrangement. Sharing of photos is only possible using links to this website.