Gdy zobaczyłam tę okładkę, moje skojarzenie powędrowało ku jednej z płyt, która miała niebagatelny wpływ na mój muzyczny rozwój - "The Resistance" grupy Muse. Gdy zobaczyłam jej tytuł i nieznanego dotąd artystę stojącego za muzyką na niej zawartą, postanowiłam niezwłocznie zgłębić jej tajniki. Choć wizualnie oba wydawnictwa mają ze sobą wiele wspólnego, muzycznie jest zupełnie inaczej. Na nowym albumie Jaye Jayle zastał mnie pełen niepokoju głos, którego
barwa trochę przywodzi na myśl dokonania Nicka Cave'a, melancholijne,
kojące melodie i historia pełna głębi i skłaniająca do refleksji. Nie było innej opcji, zatrzymałam się przy tej tajemniczej opowieści na dłużej.
O czym jest ten album?
Jaye Jayle to projekt wokalisty i gitarzysty Young Widows, Evana Pattersona, który chciał poprzez dźwięki opisać to, jak się czuje, a zarazem oddać hołd ukochanemu artyście - charakter muzyki Jaye Jayle oddaje poczucie wyobcowania, przenikającego smutku i depresji, swoistego tkwienia w tym stanie i braku szans na ucieczkę niczym ptaszek zamknięty w klatce, z drugiej strony jest to ukłon w stronę dokonań J.J Cale'a.
Nowa płyta artysty, o nieco przewrotnym tytule "Don't Let Your Love Life Get You Down" to zbiór filozoficznych rozważań, które przepełnia melancholia i poczucie zagubienia, ale finalnie nie brak tu też odrobiny nadziei i poczucia humoru. To rozliczenie artysty z niespokojnym czasem, z emocjonalnymi zmaganiami związanymi z osobistą sytuacją - z rozpadem związku, utratą miłości i związanymi z tym wszystkim myślami samobójczymi. To bardzo bezpośrednia opowieść, najbardziej osobista z dotychczasowych w karierze Pattersona oraz krok naprzód, przed siebie, ku temu co nowe, ekscytujące. To symboliczny początek nowego rozdziału.
Jakie emocje wywołuje ten album?
Skłania do refleksji nad tym, że nic w naszym życiu nie jest stałe i trzeba być zawsze gotowym na zmiany, otwartym, by zacząć coś zupełnie od nowa, jeszcze raz, spojrzeć z innej perspektywy. Niesie też ukojenie, spokój, chwilami uśmiech. Jest jak przyjaciel, który poda rękę w chwili zwątpienia.
To sygnał, by nie poddawać się i mimo przeciwności losu walczyć o każdy następny dzień. Kto wie, co przyniesie... To przesłanie, by nie dać się pochłonąć melancholii.
Kiedy najlepiej słuchać tej muzyki?
To płyta, której bliżej do nocy niż do dnia, pięknie wpisująca się w klimat wieczoru czy późnych godzin nocnych spędzonych na rozważaniach i rozmyślaniach. Świetnie zabrzmi w przydymionym świetle i nieco dusznej atmosferze małego klubu.
W jakim stylu utrzymany jest ten album?
Najbliżej mu do bluesa, ale nie do końca w oczywistej formie. To szczera gitarowa opowieść oparta w dużej mierze na gitarze i głosie, nieco tajemnicza, mroczna, a zarazem niosąca iskierkę nadziei. Blues przenika tu folk, gospel i psychodelia. Patterson zaprosił do współpracy przyjaciół, z którymi nagrywał już poprzednie albumy, a także wyjątkowego gościa - Bonnie Prince Billy'ego, który zaśpiewał w finałowym "When We Are Dogs".
Dla kogo jest ten album?
Lubisz melancholijne melodie i wokal, który opowiada historię pełną tajemnic i niejednoznaczności? Ten album jest dla Ciebie. Cenisz muzykę, która wykracza poza rock, sięgając ku inspiracjom folkowym, jest nieco mroczniejsza, psychodeliczna? Lubisz songwriterów? Znajdziesz tu sporo dźwięków, które przypadną ci do gustu.
Poza tym to oczywiście muzyka dla otwartych słuchaczy, którzy lubią odkrywać to, co nowe.
Dlaczego warto tego posłuchać?
Szczerość to podstawa. Szczera opowieść oparta na osobistych doświadczeniach to zawsze cenna lekcja, a gdy opatrzona jest świetną muzyką, tym jest cenniejsza. Przekonajcie się na własne uszy.
Trudno oceniać tak osobiste wypowiedzi jak ten album. Jest bez wątpienia ważny, cenny, ciekawy, intrygujący. Uczy, przestrzega, otwiera oczy i daje nadzieję. Takich płyt potrzeba.
86%
Posłuchaj płyty: Jaye Jayle - Don't Let Your Love Life Get You Down