Klimatyczne, a zarazem potężne instrumentalne pejzaże, smyczkowe i stonowane aranżacje kompozycji Soen i uroczysta celebracja 50 - lecia wydania absolutnie ponadczasowego albumu King Crimson - między innymi to działo się w ramach tegorocznej edycji Ino-Rock Festivalu. W ostatnią sobotę sierpnia w inowrocławskim Teatrze Letnim, jak co roku nie brakowało wzruszeń.
Serdeczne powitania, spotkania przyjaciół i muzyka, która trafia w gusta kilku pokoleń słuchaczy ceniących pejzażowość, melodyjność i wyrafinowanie - tak było i tym razem w Inowrocławiu. Na jednej scenie jednego wieczoru spotkały się zespoły, które spoglądają z szacunkiem i uznaniem w przeszłość, jak i odważnie idą na przód, wzruszając wrażliwych odbiorców i zapewniając im moc doznań. Podobnie jak emocji, tradycyjnie nie zabrakło też słonecznej, upalnej i dusznej pogody, która nieco dawała się we znaki szczególnie podczas pierwszych występów.
Większość jednak zasłuchana w dźwiękach i zapatrzona na scenę zdawała się zupełnie nie zwracać na temperaturę uwagi. Palące słońce, świecące muzykom prosto w twarz nie przeszkodziło niemieckiej grupie Long Distance Calling zagrać świetnego koncertu, a publiczności bawić się pod sceną w najlepsze.
Instrumentalna, pełna energii muzyka wybroniła się pięknie, przywodząc na myśl zachwycające górskie krajobrazy, znane choćby z teledysku do potężnego "Out There". Mroczniejsze brzmienia, bliższe post-metalowym galopadom nieco lepiej wypadłyby pewnie na niedużej ciemnej scenie, ale nie brakowało im selektywności, o którą w niedużej przestrzeni zamkniętej mogłoby być trudniej. Muzykom grało się bardzo dobrze i szczerze i ciepło dziękowali za tak pozytywne przyjęcie.
Spragnieni powrotu do przeszłości mogli na niemal dziewięćdziesiąt minut odpłynąć zasłuchując się w muzyce zespołu Collage i przedłużyć ten lot o kolejne półtorej godziny za sprawą występu wspaniałego skrzypka Davida Crossa, który wraz z zespołem zaprezentował swoje interpretacje kompozycji legendarnego King Crimson, na czele z materiałem z wybitnego "Larks' Tongues In Aspic". Nie zabrakło także kilku niespodzianek w postaci kompozycji z innych płyt, w tym porywającego "21st Century Schizoid Man". Była to poruszająca podróż pięć dekad wstecz, będąca hołdem dla sztuki, która stała się początkiem przełomu w muzyce rozrywkowej, łącząca jazzowe improwizacje i wpływy muzyki klasycznej z gitarową mocą.
Inspiracji brzmieniami symfonicznymi nie zabrakło także podczas finałowego występu, w ramach którego Szwedzi z Soen zaprezentowali się w wyjątkowej, bardziej wyrafinowanej odsłonie, w towarzystwie wokalistki i kwartetu smyczkowego. Zarówno dla zespołu, jak i stałych bywalców festiwalu był to koncert wyjątkowy nie tylko ze względu na unikalny, jednorazowy charakter tej formy prezentacji muzyki grupy, ale także szczególny powrót, o którym ze sceny wspomniał Joel Ekelof. To właśnie na deskach Teatru Letniego dekadę temu w karierze zespołu nastąpił przełom. Występ w Inowrocławiu był tym impulsem, który pozwolił grupie dalej się rozwijać i stale budować nie tylko swój warsztat, ale także regularnie poszerzać bazę fanów za sprawą kolejnych albumów i coraz bardziej udanych tras koncertowych. Soen z roku na rok stawał się coraz lepszym, dojrzalszym i coraz pewniejszym swoich umiejętności zespołem, który wypracował swój styl, łączący metalową moc i niemal popową melodyjność za sprawą świetnych refrenów i porywających występów, podczas których emocje, techniczny kunszt i dobry humor dopełniają się w odpowiednich proporcjach.
Publiczność była zachwycona - zasłuchani fani gorąco dopingowali muzyków, wzruszali się przy wokalnych dialogach Ekelofa i obdarzonej eterycznym głosem towarzyszącej mu wokalistki i chętnie reagowali na zachęty do interakcji. Zespołowi grało się świetnie i choć charakter koncertu nie do końca pozwalał na szaleństwa, nie zabrakło kilku momentów, w których wyraźnie czuło się, że artystom w bliski jest wszystkim rockowy pazur i pozwolili sobie na głośniejsze akcenty. Wrażliwsza i bardziej czuła wersja znanych kompozycji pozwoliła też bardziej skupić się na tekstach i docenić atmosferyczny charakter kompozycji.
"Orkiestrowy" koncert Soen był także swoistym podsumowaniem pewnego
etapu - przeglądem najbardziej cenionych utworów zespołu z ostatniej
dekady, które znaleźć można na albumie "Atlantis" i otwarciem nowego
rozdziału - za kilka dni ukaże się "Memorial" - nowa karta w historii
kwintetu, nagrana może nie przez wielkie gwiazdy, ale zdecydowanie
zespół ceniony i uznany przez fanów szeroko pojętej muzyki gitarowej za
jednego z najciekawszych przedstawicieli nowej fali rocka progresywnego.
Z tym materiałem zespół powróci zresztą do Polski za niecały miesiąc -
24 września zagra w warszawskiej Progresji.
Tymczasem zostawiam tych, którzy dotarli do końca tego tekstu z drugą częścią relacji, w postaci obrazu. Tym razem w wersji nieco bardziej minimalistycznej i mam nadzieję oddającej kameralny klimat wieczoru.
LONG DISTANCE CALLING
DAVID CROSS BAND
SOEN + ATLANTIS QUARTET
Zdjęcia podpisane imieniem i nazwiskiem oraz nazwą strony, zamieszczone na tej stronie należą do autora i nie mogą być kopiowane w celach prywatnych ani komercyjnych. Nie wyrażam zgody na pobieranie pojedynczych zdjęć i publikację na portalach społecznościowych bez wcześniejszego ustalenia. Rozpowszechnianie zdjęć jest możliwe wyłącznie poprzez linki do tej strony.
All the photos published on this website, signed with the name and the name of the website, belong to the author and may not be copied for private and commercial purposes. I do not agree for the publication of the individual photos in social media without prior arrangement. Sharing of the photos is only possible using links to this website.