środa, 30 sierpnia 2023

Thy Catafalque: Tworzenie, budowanie, kształtowanie to fascynująca przygoda

Oryginalna fuzja stylów, osobiste teksty i rozbudowane, dopracowane kompozycje to flagowe elementy twórczości Thy Catafalque. Za koncepcją działalności zespołu stoi wszechstronny kompozytor, wokalista i autor tekstów, Tamas Katai.  Choć nagrał wiele fantastycznych, wciągających płyt, niezmiennie pozostaje skromnym człowiekiem.

Przy okazji premiery jego nowego dzieła, rozmawiamy o górach, relacji człowieka z naturą i o tym, jak wrażliwe jednostki odbierają szalone tempo współczesnego życia. Artysta opowiedział mi też o swoich innych muzycznych projektach, a także zwrócił uwagę na bardzo istotny aspekt dotyczący tras koncertowych.


fot. Orsolya Karancz

 

 

Między Uchem A Mózgiem: Lubisz chodzić na długie spacery, takie jak wspinaczki górskie? 

Tamas Katai: O tak. Niestety to się rzadko zdarza. Lubię wyruszać na takie wycieczki szczególnie w Highlands na północy Szkocji. Jak już tam się znajdziesz, to masz przerąbane, musisz sobie radzić na własną rękę.  


MUAM: Czuję, że łączy Cię silna więź z naturą, a szczególnie z górami. Bardzo chciałam wniknąć głębiej w Twoje teksty i próbowałam je przetłumaczyć, sięgając po narzędzia internetowe (niestety nie znam węgierskiego). Zorientowałam się, że jest w nich wiele metafor, wykorzystujących chociażby siłę górskich strumieni, piękno księżyca, gwiazd oraz zapierających dech cudów natury. Opowiesz mi więcej na ten temat?

Tamas: Hmm, to tak naprawdę nic nadzwyczajnego. Urodziłem się i wychowałem w małym miasteczku na wsi, stosunkowo blisko natury. Bardzo mi się to podobało i nadal najbardziej cenię sobie tego typu miejsca. Co ciekawe, to czysta równina - nie ma nawet niewielkiego wzniesienia w promieniu 200 km. Gdy pierwszy raz odwiedziłem Szkocję, urzekły mnie góry, ale wtedy byłem już po trzydziestce.


MUAM: Na każdej ze swoich płyt zabierasz słuchacza w ekscytującą podróż i za każdym razem udajesz się w nieco innym kierunku. To duże wyzwanie po tylu latach w showbiznesie i tylu albumach. Skąd czerpiesz inspiracje?

Tamas: To całkiem prosta sprawa, jeśli nadal inspiruje cię sam akt tworzenia. Niezmiennie fascynuje mnie możliwość nanoszenia dowolnych kolorów na białe płótno i właśnie w ten sposób postrzegam komponowanie. Stworzenie, budowanie i kształtowanie to zawsze fascynująca przygoda. Rozpoczynając prace nad nowym materiałem nadal czuję radość - ekscytuje mnie to, że rozpoczynając kolejną przygodę nie wiem co się wydarzy i w jakim miejscu się ona skończy. Możliwości są nieograniczone, dysponuję pełną swobodą tworzenia. To fantastyczne. 


MUAM: Jest w Twoich tekstach coś eterycznego, mistycznego i intymnego - są bardzo poetyckie. Skupiasz się na czystych, głębokich emocjach i opisujesz je używając metafor w odniesieniu do kosmosu i natury, by wyrazić takie doznania jak samotność ("Mountains Of Silence"), ulotność i przemijanie oraz opisać cykl życia i śmierci. By pokazać wielkość człowieka w odniesieniu do potęgi natury sięgasz po obrazy przestrzennych obszarów. Jak czujesz się w dzisiejszym świecie?

Tamas: Staram się dbać o zdrowie i być aktywnym, troszczyć się o najbliższych i siebie. Zdaję sobie sprawę, że jestem uprzywilejowany żyjąc w spokoju w mniej lub bardziej bezpiecznym kraju, nie mam na co narzekać. Moje problemy to błahostka w porównaniu z tym, z czym zmagają się inni. To życie, którym zostałem obdarzony i staram się jak najlepiej wypełniać moją rolę, którą jest tworzenie. Ale to wszystko może się zmienić w jednej chwili. Nic nie jest wieczne.



MUAM: A jak postrzegasz dzisiejszy świat z perspektywy zmian cywilizacyjnych i relacji społecznych?

Tamas: Co tu powiedzieć? Wszystko zmienia się tak szybko, że nie ma szans za tym nadążyć. Czas wydaje się płynąć coraz szybciej z każdym dniem. Tęsknię za powolnością i ciszą. Jeśli chodzi o relacje społeczne, zawsze byłem osobą introwertyczną, próbującą uciec od wielu sytuacji towarzyskich. Nie jestem w stanie nic z tym zrobić, a jedynie zaakceptować sposób, w jaki zmienia się nasz świat.


MUAM: Mimo mroku zawartego w Twojej muzyce, przede wszystkim podkreślonego w pierwszych albumowych kompozycjach, równoważysz całość lżejszymi dźwiękami, osiągając niekiedy muzyczne niebo, np. w nagraniu tytułowym, w którym piękne delikatne partie śpiewa Martina Horváth, niosąc nadzieję i wyciszenie. Całość ma w sobie coś mistycznego, jakąś tajemnicę. Co o tym myślisz?

Tamas: Alföld miał być mrocznym albumem, ale poległem. Masz rację, w utworze tytułowym Martina wnosi łagodną melancholię i piękno do jałowych krain, o których jest ta piosenka. Nie myślałem o tym, ale podczas komponowania utworu po prostu się tak stało i postanowiłem dalej podrążyć ten temat. Cieszę się, że to zrobiłem, bo to naprawdę równoważy panującą tam ciemność, a patrząc na całość, było to bardzo potrzebne na albumie. Cieszę się również, że wspominasz o tajemnicy i mistycznej atmosferze, to ekscytujące.


MUAM: Tytuł płyty zdaje się mieć podwójne znaczenie - Alföld to z jednej strony nazwa ogromnej równiny na Węgrzech, ale też z tego, co odnalazł internetowy tłumacz w mojej wyszukiwarce, jest to coś początkowego, początek wszystkiego, bóg? Która z interpretacji bardziej tu pasuje? A może obie są w porządku?

Tamas: Nie mam pojęcia, o co mogło chodzić tłumaczowi Google, bo Alföld to zdecydowanie nazwa ogromnego nizinnego terenu na Węgrzech i ogólnie równina, zatem to pojęcie geograficzne, niestety bez głębszego znaczenia. Przynajmniej nie na poziomie werbalnym. Dla mnie to również moja ojczyzna i rejon, który znam najlepiej i mimo że jest twardy i bezlitosny, jest w tych jałowych krainach wielkich równin jakieś smutne piękno.



MUAM: Jest na nowym albumie też miniatura o Syriuszu, gwieździe. Czemu wybrałeś akurat tę?

Tamas: Syriusz jest ważną gwiazdą w mitologii węgierskiej. Niektórzy twierdzą, że stamtąd pochodzą Węgrzy, co jest oczywiście bzdurą, ale też fajnym tematem, by się nim trochę pobawić.

 


MUAM: Nowy album jest jakby podzielony na trzy rozdziały - inspirowany black metalem, drugi to fragment z wpływami folkowymi, jak czysty wokal, róg francuski, a trzy finałowe utwory sięgają ku wpływom rocka progresywnego i subtelnych nawiązań do trash metalu. Oczywiście nic tu nie jest takie jednoznaczne, wszystko się pięknie, płynnie łączy ze sobą, ale zastanawiam się, czy aranżując ten album miałeś konkretny plan na układ utworów i powiązań. W kilku fragmentach nawiązujesz też do swoich wcześniejszych dokonań, wracasz do bardziej surowych brzmień. Słusznie myślę?

Tamas: Nie krył się za tym żaden konkretny plan . Byłem jedynie pewien, że chcę zakończyć album utworem Néma Vermek, ale to wszystko. Piosenka kończy się bardzo ostro i wtedy pomyślałem, że powinienem rozpocząć album w podobny sposób, bez intro, po prostu na pełnej w 100 procentach, więc wybrałem na pierwszy ogień A csend hegyei, coś w rodzaju granicy płyty. Potem próbowałem zbudować rozgraniczenie wewnątrz materiału i tak to się skończyło. Listy utworów nie układałem wg żadnej koncepcji, jest to tylko jeden logiczny porządek. Można było ułożyć to równie dobrze inaczej.


MUAM: Teraz nieco trywialne pytanie - zdecydowałeś się na wyrażanie emocji po węgiersku, nie po angielsku. Czy był ku temu jakiś głębszy powód czy tak jest po prostu Tobie łatwiej, gdy śpiewasz w ojczystym języku?

Tamas: Zdecydowanie jest to dla mnie bardziej naturalne. Mam na myśli przede wszystkim to, że nigdy nie będę w stanie pełniej wyrazić siebie i tego, co myślę bardziej naturalnie niż w ojczystym języku. Po prostu inaczej się nie da. Teksty w Thy Catafalque są ważne, więc po wydaniu drugiego albumu zmieniłem zdanie i sięgnąłem po węgierski. Mam też elektroniczny projekt, Neolunar, w którym są angielskie i węgierskie teksty - to nie jest takie osobiste, dobrze mi tam z angielskim.



MUAM: Czyli Alföld to dla Ciebie osobisty album? Mam tu na myśli nie tylko poetyckie teksty, ale też np okładkę. Jest na niej piękne zdjęcie Ciebie w czerni i bieli i o ile mnie pamięć nie myli to pierwszy album Thy Catafalque, na którym jest Twoje zdjęcie. Dobrze pamiętam? Skąd pomysł na taką okładkę?


Tamas: To był przypadek. Pojechaliśmy na niziny, żeby zrobić zdjęcia promocyjne. To miejsce jest na odludziu, kilka mil od mojego miejsca urodzenia. Zrobiliśmy kilka zdjęć, ale był tam szczeniak biegający w górę i w dół, należał do właścicieli pobliskiego gospodarstwa, bardzo miły i ciekawski piesek, który ciągle przebiegał przez kadry. To konkretne zdjęcie, które skończyło na okładce, było tak interesujące i dzikie, że zdecydowałem się na ten szalony pomysł. Osobiście nie przepadam za sytuacjami, gdy zespoły umieszczają się na okładkach, chyba że jest to coś bardzo charakterystycznego lub ma w sobie jakąś subtelną symbolikę, ale w tym przypadku nie miałem nic przeciwko, ponieważ wystawianie mnie w roli motywu przewodniego dla Thy Catafalque to nowość. Podobają mi się radykalne okładki.

 


 

MUAM: Dostrzegam też pewne podobieństwo w kompozycji obrazu na okładce do Twojej poprzedniej płyty, "Vadak" - mam tu na myśli człowieka w relacji z naturą i tematykę. Czy jest to pewnego rodzaju kontynuacja?

Tamas: Vadak odnosi się do dzikich bestii. W przypadku Alföld wszystko potoczyło się nieco przypadkowo. Może faktycznie jest to jakaś kontynuacja, ale nie była zamierzona.


MUAM: Kilka lat temu zdecydowałeś się zacząć przygodę z koncertową odsłoną Thy Catafalque. W ubiegłym roku nagrałeś też album koncertowy. Masz w planach jakąś trasę promującą nowy album? Rozważasz Polskę? Jest u nas wielu fanów, którzy bardzo chcieliby posłuchać Cię na żywo. 

Tamas: Mój pierwotny plan w kwestii koncertów obejmował 5-6 występów rocznie - miłe miejsca, dobra zabawa. Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie wciskanie się do vana i przemierzanie tysięcy mil w celu występu w klubie. Zrobiłem to z Gire i granie na żywo z Thy Catafalque traktuję trochę jako bonus. Chcę to robić dla przyjemności i moje życie nie jest od tego zależne, więc na razie nie podchodzimy do tego spokojnie i gramy, kiedy jest to wygodne dla wszystkich. To nie znaczy, że nie chcielibyśmy zagrać w Polsce czy gdziekolwiek - po prostu nie chcemy podróżować z koncertami po całym świecie. Priorytetem jest komponowanie i nagrywanie. Widzisz, nie jestem prawdziwym muzykiem, prawdziwym wykonawcą, bardziej wolę komponować w domu.

 



"Alföld" ukazał się 16 czerwca 2023 nakładem Season Of Mist. Albumu możecie posłuchać tu: https://thycatafalqueuk.bandcamp.com/album/alf-ld




ENGLISH VERSION

Unique fusion of genres, personal lyrics and long, detailed composition are the crucial characteristics of Thy Catafalque's music. The multi-talented composer, vocalist and lyricist Tamas Katai is the main force and the brain of this project. Despite recording so many fantastic, addictive records, he invariably remains a humble guy. 

Apart from a deep look into his new album "Alföld", we talk about the mountains and the human's relationship with nature as well as the impact of fast changes in modern world on a sensitive idividual. The artist also pointed out a very important aspect of touring and told me about his other projects.

 

fot. Orsolya Karancz

 

Między Uchem A Mózgiem: Do you enjoy going on a long walks, like hiking in the mountains?

Tamas Katai: I do. However it’s rarely happening unfortunately. I like doing it in The Highlands when I visit Scotland some times. Once you’ve been there, you’re doomed.


 

MUAM: According to what I’ve found out trying to translate your lyrics from the new album, using some web tools (unfortunately I don’t understand Hungarian), you have a very strong relationship with nature, relating to the mountains, the power of mountain streams, the moon and the stars and many more breathtaking landscapes and nature miracles. Could you tell more about it?

Tamas: Well, it’s nothing really fancy. I was born and bred in a small town in the countryside, comparatively close to nature, in a quiet place and I liked it and still I enjoy these kind of places the most. Interestingly though it is pure flatland with not even a hill in 200 kilometeres and the first time I was visiting Scotland I got under the spell of mountains and I was already in my mid-30s then.


 

MUAM: You take  a listener on an exciting journey on each album and every time it’s somehow a different direction and it’s a huge  challenge to still do it after so many albums and years in music industry. Where do you get inspirations from?

Tamas: It’s actually pretty easy if you are still fascinated by the act of creating. It still mezmerizes me to be able to paint any colours on a white canvas and this is how I see creating. To make something, to build something, to shape something, it’s an ever fascinating adventure. I’m still very excited starting a new album, to see what’s gonna happen, where will I end up and I never know beforehand. But the thing is possibilities are infinite, you have total freedom in the world of creating. This is amazing.


MUAM: There’s something etheral, mysterious and intimate in your lyrics, they’re very poetic. You concentrate on pure, deep emotions and metaphores using space, time and nature to express feelings like loneliness (mountains of silence), transience, the life-death circle. You describe also huge spacious areas to show the human in relation to the power of nature. How do you feel as a human in today’s world?

Tamas: I’m trying my best to stay healthy and active, I take care of myself and my loved ones. I realize I’m in a privileged situation, living in peace in a more or less safe country, I have no reason to complain whatsoever. My problems are ludicrous compared to others’. This is the life I have been given to, I try to fill it and probably my role is to create at the moment here. But it can change any day. Everything is temporary.



MUAM: How do you consider today’s world, meaning the civilisational changes and the social relations?

Tamas: What to say? Everything is changing so fast you have no chance to follow. Time seems to pass faster and faster every day. I am craving for slowness and quiet. As for social relations I have always been an introverted person, trying to get away from many social. I cannot do anything but accept the way our world shifts.


MUAM: Despite the darkness in the music, mostly underlined in the first compositions, you ballance everything with lighter sound, even reach the musical heaven, for example in the title track with those heavenly vocals by Martina, bringing hope and calmness. There’s something mystical, a kind of mystery leading the whole album. What do you think?

Tamas: Alföld was meant to be a dark album but I failed. Yes, in the title track Martina brings a mild melancholy and beauty to the barren lands the song is about. I wasn’t thinking about that but during composing the track it just popped up and I chose the explore that way further. I am glad I did because it really balances the darkness there and looking back it was well needed for the album. I’m also happy to hear you about mystery and mystical atmosphere, I find those exciting.



MUAM: The title of the album can have a dualistic meaning – it’s the name of a huge lowland area in Hungary as well as something primary, the beginning of everything, a god. Which interpretation is more accurate or are both of them ok?

Tamas: I’m not sure what translation Google Translate provided to you but Alföld means the huge lowland area in Hungary and lowland in general and there is nothing else to it. So it’s a geographical term, sadly no deeper meaning to it. At least not on verbal level. For me it’s also my homeland and the area I know the best and even though it’s tough and merciless, there is some kind of sad beauty here in the barren lands of the great plains. 


 

MUAM: There’s also a miniature about the Sirius, the star. Why did you choose this one?

Tamas: Sirius is an important star in Hungarian mythology. Some claim Hungarians are originated from there, a pretty nonsense idea but it’s entertaining enough to play around it.




MUAM: The new album seem to be divided into three chapters – the black metal inspired one, the one with folk influences, like clean vocals and french horn and the last three compositions reaching somehow the progressive side and echoes of trash metal. Of course it’s not that strict, all the parts match each other fluently on the musical level, but was there a key for the arrangement and the song order of the album? You somehow also relate to your early albums by those black metal influences, coming back to the raw sound. Am I right?

Tamas: There was no masterplan behind it. It looked certain that I wanted to end the album with Néma vermek, but that’s all. The song stops very sharply and then I thought I should start the album in a similar fashion, with no intro, just 100 percent on, so I had the first song for A csend hegyei, a sort of borderline for the record. Then I was trying to build up a line inside the material and this is how it ended. There has been no concept behind the track listing, it’s just one logical order, there must be more.


 

MUAM: This one will be trivial - you’ve decided to express emotions in Hungarian language, not in English. Was there a deeper reason or is it like this just because it’s easier for you to sing in your native language?

Tamas: It is definitely more natural. I mean I will never be able to express myself more naturally than in my native tongue. You cannot. Lyrics are important in Thy Catafalque, so after the second album I changed and it was an easy decision. I have more electonic project called Neolunar, where there is English and Hungarian words, that’s not so personal, I’m fine with English there. 


 

MUAM: So Alföld is a personal album for you. I mean not only the poetic lyrics, but also the cover art. There’s a beautiful black and white photo of you and as far as I’m concerned it’s the 1st time you appear on the cover of Thy Catafalque’s album. Am I right? Where did the idea come from?

Tamas: It was a random idea. We went down to the lowlands for the promo photos, that place is in the middle of nowhere, a couple of miles from my birth place. We shot some photos but there was this puppy running up and down, it belonged to the nearby farm, a very kind and curious doggy and it kept on running in the frames and this particular photo that ended up as the cover art was so interesting and wild for the front image that I decided to put it on. I personally don’t really like when bands put themselves on the cover unless it’s something very characteristic or has some subtle symbolism in it but I was ok with this one because it’s new for TC to be me on display. I like radical front covers.





MUAM: I also see a kind of similarity in composition with the cover of the previous album, „Vadak”, meaning people in relations with nature, as well as in case of themes you consider. Is this somehow a continuation?

Tamas: Vadak means wild beasts simply. For Alföld is was accidental so if there is a continuity, it was not deliberate.


MUAM: You’ve started to play live shows few years ago and recorded a live album last year. Are there plans for the tour with the new music? Maybe Poland? There lots of fans who’d like to hear your music live.  


Tamas: My inital plan with live shows was to have 5-6 gigs per year, nice places, good fun. Frankly, I am not interested in cramming into a van and travelling thousands of miles for a show in a club. I have done that with Gire and playing live with TC is a bonus for me, I want to do it for enjoyment and my life doesn’t depend on it so for now we are taking it easy and play whenever it’s comfortable for everyone. It doesn’t mean we would not play in Poland or anywhere, just we don’t wanna tour around the globe all the way. The priority is composing and recording. You see, I am not a real musician, a real performer, I’m more into composing at home.




"Alföld" was released on the 16th June 2023 by Season Of Mist. You may listen to the record here: https://thycatafalqueuk.bandcamp.com/album/alf-ld