Rozmarzone, niespieszne nuty, popowa chwytliwość, post-rockowa atmosferyczność, taneczne rytmy i black metalowa galopada - czy da się to wszystko połączyć na jednej płycie tak. by miało sens? Czy da się znaleźć w tym wszystkim równowagę, złoty środek? Czy przypadkiem co za dużo, to niezdrowo?
Nowy album Myrkur to kopalnie różnych stylów i inspiracji, niosących jednocześnie potężny ładunek emocjonalny. "Spine" wraz z niebanalną muzyką niesie też kluczowe pytanie - co stanowi rdzeń i sedno twórczości Amalie Bruun?
Lasy, fiordy, morskie fale rozbijające się o brzeg - te piękne krajobrazy pojawiają się w wyobraźni, gdy słucha się rozpoczynającego "Spine" "Balfaerd" - naturalnego, eterycznego, ujmującego charakterystycznym nordyckim chłodem. Czy "Spine" to zatem album folkowy? Niekoniecznie, bo zdecydowanie bliżej mu do rocka, a nawet popu, choć nie brakuje tu nordyckich inspiracji, słyszalnych szczególnie w warstwie wokalnej. To bardzo ciekawy materiał - dość nietypowy, międzygatunkowy, a zarazem bardzo lekki w odbiorze.
Myrkur na tym albumie poszukuje, eksperymentuje, bawi się stylami. Próbuje wyrazić się na nowo, a co więcej poprzez własną sztukę zrozumieć siebie samą, swoje emocje. Mimo różnorodności w brzmieniu poszczególnych fragmentów zachowuje jednak swój styl. Jak to możliwe? Wszystko spaja głos Amalie - eteryczny i rozpoznawalny od pierwszych taktów oraz początek i finał płyty, które zdają się być swoistą folkową klamrą, której nie brak jednak popowej chwytliwości.
"Like Humans" i "Blazing Sky" to bardzo przystępne, folk-rockowe ballady z chwytającymi się uszu niczym rzep refrenami, które ma się wrażenie, że gdzieś już się słyszało... Czy przypadkiem nie w starych hitach Madonny? Jeszcze bardziej wpada w ucho "Mothlike" ze swoim tanecznym motywem, do którego nie sposób nie tupać nogą. W "Spine" odnajdą coś dla siebie miłośnicy post-rockowej pejzażowości, a w "Valkyriernes Sang" fani...black metalu. Tu Bruun próbuje nawet siarczystego krzyku. Do porywających blastów wraca też w finale "Devil In The Detail".
Amalie Bruun to multiinstrumentalistka i kompozytorka, która nie boi się ryzyka i wyzwań, co udowadnia na "Spine". Przede wszystkim jednak to osobista płyta, na której próbuje okiełznać emocjonalną burzę, która zdefiniowała ostatnie miesiące w jej życiu. Jak odnaleźć się w roli matki i zapewnić bezpieczny byt dziecku w świecie pełnym zła, syfu, niepewności i strachu? Nie dziwi zupełnie fakt, że artystka stara się znaleźć rozsądne rozwiązanie i poszukuje odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Swoje wątpliwości, rozterki i smutki wyraża poprzez muzykę - niebanalną, szczerą, przystępną, a jednocześnie niełatwą w interpretacji.
Czy trafi ze swoją sztuką do tak szerokiego grona odbiorców jak wskazywać by mogły na to przekraczane gatunkowe ramy? Tu mam wątpliwości. To raczej album dla otwartych odbiorców, lubiących eksperymenty i międzygatunkowe wycieczki. Choć ma fragmenty bardzo uniwersalne, a także bardzo szczere i ponadczasowe przesłanie, postronnego fana dźwięków różnych, sięgającego po muzykę od czasu do czasu może trochę zmęczyć. To muzyka, choć stosunkowo lekka, to jednak wymagająca pełnej uwagi i nieco więcej czasu, by ją docenić.
79%
Posłuchaj płyty: Myrkur - Spine