Skoczny, przebojowy "Here She Comes Again", eteryczny "Monument" zaśpiewany przez Robyn czy niezwykle klimatyczny "What Else Is There" - te utwory norweskiego duetu Röyksopp wpisały się do pierwszej ligi najbardziej cenionych kompozycji z zakresu szeroko pojętej muzyki elektronicznej i stały się żelaznymi punktami wielu imprez. Po bardzo udanym występie w ramach festiwalu Tauron Nowa Muzyka norweski Torbjørn Brundtland i Svein Berge powrócili do Polski. Rozpoczęli swoją europejską trasę koncertową promującą trzyczęściowy album "Profound Mysteries" na warszawskim Torwarze i zabrali publiczność na kosmiczną wyprawę w świat tanecznych rytmów i szalejących laserów.
To był odlot totalny o porażającej silne zdolnej wystrzelić rakietę w kosmos. Potężny bas, wyrywający z butów i porywający do szalonego, niekontrolowanego tańca, atmosfera podkreślona laserową galopadą i tłum pulsujących w rytm muzyki fanów - tak wyglądała większość niemal dwugodzinnego koncertu duetu. Na scenie producentom miksującym swoje utworzy towarzyszyła trójka tancerzy, którzy wraz z upływem koncertu prezentowali kolejne wcielenia, serwując coraz bardziej dynamiczne układy taneczne. Dźwięk niósł się po sali z potężną siłą, dla części widowni nieprzyzwyczajonej do korzystania z zatyczek chroniących słuch, zbyt potężną, by czerpać pełnię przyjemności z udziału w koncercie swoich idoli.
Nie było najmniejszych wątpliwości, że choć Röyksopp pochodzą z dalekiej, zimnej północy, potrafią rozgrzać publikę do czerwoności. Potrafią też zbudować wspaniały, wciągający klimat, który dał o sobie znać w bardziej ambientowych fragmentach wieczoru, szczególnie na początku, gdy scenę opanowali tancerze w strojach przypominających kosmiczne skafandry, snujący się po scenie jakby po powierzchni księżyca - tajemniczo, subtelnie badając teren i sprawdzając przy okazji reakcje publiczności, która słuchała uważnie i wnikliwie obserwowała, co dzieje się na scenie, dając się coraz bardziej wciągnąć w klimat kosmicznej podróży.
Setlistę zdominowały utwory z "Profound Mysteries". Choć produkcyjnie i wykonawczo nie można było nic temu występowi zarzucić, zabrakło tej iskry, która decyduje o tym, że koncert zapamiętuje się na długo. Być może to kwestia braku wokalistki śpiewającej te kluczowe kompozycje i w zamian odtworzenie głosów z taśmy? A może zbyt gwałtownego opuszczenia wspomnianej "tajemniczej krainy" i odważnego wkroczenia w imprezowy klimat? Tu zdania pewnie będą podzielone. Niemniej zespół czuł się na scenie bardzo dobrze i gorąco dziękował fanom za ciepłe przyjęcie, a głównodowodzący w pewnym momencie sami dali się ponieść energii i tańczyli na scenie w przerwach między kolejnymi miksami.
Na koniec dodam, że wieczór otworzył energetyczny, nieco ponad półgodzinny set duetu Rysy, który okazał się idealną rozgrzewką przed emocjami, które zapewnił występ Norwegów. Publiczność przyjęła panów bardzo ciepło, równie ochoczo tańcząc w rytm prezentowanej muzyki. Na pewno oba występy były nie lada gratkę dla tych, którzy chcieli po prostu bardziej lub mniej popląsać do mocnej elektroniki na najwyższym poziomie i zapomnieć o tym, co dzieje się za torwarowymi murami, niezależnie od dnia tygodnia, palących spraw czy poglądów.
RYSY
ROYKSOPP
Zdjęcia podpisane imieniem i nazwiskiem oraz nazwą strony, zamieszczone na tej stronie należą do autora i nie mogą być kopiowane w celach prywatnych ani komercyjnych. Nie wyrażam zgody na pobieranie pojedynczych zdjęć i publikację na portalach społecznościowych bez wcześniejszego ustalenia. Rozpowszechnianie zdjęć jest możliwe wyłącznie poprzez linki do tej strony.
All the photos published on this website, signed with the name and the name of the website, belong to the author and may not be copied for private and commercial purposes. I do not agree for the publication of the individual photos in social media without prior arrangement. Sharing of the photos is only possible using links to this website.
