Drizzly Grizzly to jedno z tych miejsc na koncertowej mapie Polski, do którego warto zajrzeć zawsze, gdy tylko ma się ochotę posłuchać czegoś nietuzinkowego w świetnych akustycznych warunkach. W czwartkowy wieczór gościnne niedźwiedzie progi odwiedziły dwa tria z Islandii - Volcanoca i The Vintage Caravan, niosąc publiczności pokaźną dawkę rock'n'rolla, psychodelii i dobrego humoru. A że był to początek europejskiej trasy, nie brakowało też szczerej energii i radości z powrotu na scenę.
Uśmiechnięci ludzie bawiący się do fajnej, szczerej muzyki to piękny widok, który wlewa w serce radość. Uczestnicy koncertu, którzy przychodzą po to, by słuchać tego, co ma do zaprezentowania zespół, by reagować na zachęty do interakcji płynące ze sceny, by z otwartym umysłem doświadczyć koncertowych emocji - właśnie taka grupa słuchaczy odwiedziła w czwartek Drizzly Grizzly sprawiając, że zarówno gwiazdy wieczoru jak i zespół, który miał za zadanie rozgrzać publiczność, mogli czuć się spełnieni i szczęśliwi. Tak szczerej i naturalnej energii towarzyszącej wydarzeniom rozgrywającym się na scenie dawno nie widziałam, dawno też nie śmiałam się tak głośno z żartów sytuacyjnych i opowiadanych anegdot.
Volcanova rozpoczęli z przytupem i uśmiechem. Zagrali równy, szczery, dobry koncert, podkreślając, jak bardzo cennym doświadczeniem jest dla nich rozpoczynająca się właśnie trasa. Ich rock'n'roll z nutą psychodelii i stoneru sprawdził się na niedźwiedziej scenie świetnie, co doceniła publiczność, nie szczędząc grupie pochwał podczas długich pokoncertowych rozmów.
The Vintage Caravan to grupa wręcz stworzona do grania koncertów - szczerych, a jednocześnie nie pozbawionych jakości, o którą w dzisiejszych czasach coraz trudniej. Przepis na sukces? Czerpanie z rockowej tradycji, ale na własnych zasadach, z pokorą, dodając od siebie to, co najlepsze - emocje, bezpośredniość i charakter. The Vintage Caravan to trzech niezwykle utalentowanych muzyków, którzy nie tylko doskonale grają, ale też świetnie śpiewają. Ich koncerty to świetna zabawa przy fantastycznej muzyce - niewymuszona, naturalna. Wchodzące w głowę, uzależniające melodie, potęga rockowych riffów, odrobina psychodelii i piękne gitarowe solówki - zagrane nie jak popisy możliwości, lecz naturalne podkreślenie talentu to składowe tej muzyki - naprawdę wyjątkowej.
Co sprawia, że ten zespół jest tak dobry? Óskar Logi Ágústsson, Alexander Örn Númason i Stefán Ari Stefánsson to przyjaciele, którzy rozumieją się bez słów, znają od wieku szkolnego i są razem na dobre i na złe. Dzięki temu grają to, co czują, dzieląc się wspólną pasją i miłością do muzyki. Oddają hołd mistrzom rocka progresywnego, nie zapominając jednocześnie o tym, że aby być wielkim, trzeba przede wszystkim pozostać sobą, stale kształcić swój warsztat i rozwijać się. Na albumie "Monuments" rozwinęli się niesamowicie, nabrali ogromu doświadczenia podczas wspólnych podróży z Opeth, z każdym kolejnym koncertem stając się coraz lepszymi. W Drizzly Grizzly zagrali doskonały koncert, a po nim znaleźli czas, by z każdym z chętnych fanów porozmawiać i spędzić miło czas. Czy fan muzyki może wymarzyć sobie lepszy wieczór? Nie sądzę :).