Urodził się w Teksasie, wychował w Wenezueli, a następnie wyjechał z rodziną do Kalifornii, gdzie zaczął tworzyć muzykę. Wokalista, kompozytor, poeta, aktor, artysta wszechstronny, oryginalny, bez problemu poruszający się między stylami, tworzący z pasji i z serca. Devendra Banhart wydał niedawno swój jedenasty album, który pięknie wpisuje się zarówno w jesienno-zimową aurę jak i leniwe, letnie popołudnie. To piękne, chwytające za serce ballady z odrobiną psychodelii.
Tego przyjemnego niczym ciepły koc brzmienia nie da się pomylić z żadnym innym. Banhart śpiewa subtelnie i stopniowo buduje nastrój lekkości, błogości i ciepła z nutą nostalgii. Cudownie oplatają uszy nieoczywiste melodie prowadzone głosem artysty, wzbogacone gitarową psychodelią i nienarzucającym się pulsowaniem.
Devendra Ameryki nie odkrywa, ale stosuje bardzo skuteczne środki wyrazu. Dwoistość, paradoksy, niejednoznaczności - to siła tej muzyki. To płyta pełna uroku, a zarazem nie pozbawiona niepokoju. Jest tu urzekająca delikatność i kojąca refleksyjność - dokładnie to, czego potrzeba, by się wyciszyć, a później uśmiechnąć, słuchając przewrotnych tekstów. By odpocząć, ale tak na serio, całkowicie. Odpuścić. Nie zastanawiać się już. Po prostu zamknąć oczy i słuchać, marząc, wyobrażając sobie to, co niesie nam spokój i ukojenie.
Artysta mówi o tej muzyce tak: „chodzi tu o przekształcenie rozpaczy w wdzięczność, ran w przebaczenie i żalu w pochwałę” i trudno się z tym nie zgodzić, bo słuchając tej muzyki niepokój powoli ustępuje miejsca nadziei. Devendra dodaje: „brzmi to jak bardzo melancholijny masaż albo płacz, ale w naprawdę ładnym ubraniu… jeśli mam płakać, chcę to zrobić w moim najlepszym ubraniu”.
Jedenaste już wydawnictwo artysty to efekt współpracy z przyjaciółką i producentką Cate Le Bon. Słuchając "Flying Wig" nie da się nie odczuć, że rozumieją się bez słów i mają bardzo podobne spojrzenie na sztukę. Dopasowali się idealnie i stworzyli płytę uniwersalną, ponad gatunkami, trafiającą do odbiorców otwartych, nie zamykających się w żadnej stylistycznej szufladzie. To taka muzyka, po którą można sięgać wielokrotnie, raz za razem zanurzać się w niej i chłonąć płynący z niej spokój. Niezobowiązująca, nienarzucająca się, odwdzięczająca za poświęcony czas pięknem w najczystszej postaci. Jeśli szukasz właśnie czegoś takiego, ten album jest dla Ciebie.
88%
Posłuchaj płyty: Devendra Banhart - Flying Wig
Devendra Banhart wystąpi w naszym kraju za kilka miesięcy. Odwiedzi warszawską Letnią Scenę Progresji 3 sierpnia by tam, o zachodzie słońca zaczarować słuchaczy swoją melancholią. Na koncert zaprasza Fource Poland. Bilety już są, o tu: https://fource.pl/pl/events/devendra-banhart-24/