"Dheghom" pozwolił mi opowiedzieć o sprawach, których nie jestem w stanie zrozumieć, a nawet poczuć dogłębnie, ale żywię wobec nich wiele uczuć" podkreśla kariti, opowiadając o swojej nowej płycie. Urodzona w Rosji i mieszkająca od wielu lat we Włoszech artystka silnie związana jest z niezależną sceną muzyczną tego kraju, stale odkrywa nowe brzmienia i kocha poznawać nowych, inspirujących ludzi. To wspaniała poetka, wokalistka, multiinstrumentalistka o rozległej muzycznej wyobraźni.
"Dheghom" trafi bez wątpienia w gusta miłośników atmosferycznej muzyki z pogranicza folku, ambientu i muzyki eksperymentalnej, którzy lubią zanurzać się w poetyckie, mistyczne wersy i hipnoryzujące melodie. Więcej o tej płycie i inspiracjach jej towarzyszących dowiecie się z poniższej rozmowy - bardzo emocjonalnej, eterycznej i intymnej - takiej, jak twórczość artystki.
kariti, fot. Laura Sans |
Między Uchem A Mózgiem: Która pora roku czy też węższy okres czasu jest ci najbliższy?
kariti: Późna jesień/wczesna zima. Bezsenność to moja przyjaciółka od dawna w tym okresie - budzę się o 4-5 rano i czuję się bezpieczna i w pełni spokojna w tej całkowitej ciszy chłodnego szarego poranka, gdy praktycznie nie ma światła. Śnieg jest tu oczywiście wartością dodaną, ale niestety nie mam szczęścia go doświadczać odkąd mieszkam we Włoszech. Równie ważny jest dla mnie zmierzch - to czas gdy wszystko zwalnia.
MUAM: Mglista, zimna, mroczna pogoda, przede wszystkim wczesny poranek czy wieczór, wczesna zima, nieduży domek na pustkowiu, w otoczeniu malowniczych krajobrazów zatopionych we mgle - takie obrazy przychodzą mi do głowy, gdy słucham Twojej nowej płyty i widzę właśnie, że pomyślałaś o czymś bardzo zbliżonym. To niesamowite! Miałam Cię zapytać, czy moja wyobraźnia jest w jakiś sposób zbieżna z artystyczną wizją zawartą na "Dheghom", ale chyba już znam odpowiedź...
kariti: Nie mam tego luksusu życia w odległym odosobnionym miejscu (na razie), ale z racji tego, że jestem z natury samotniczką korzystam z każdej okazji, by w takich miejscach spędzać czas, szczególnie gdy nagrywam muzykę i gdy nabiera ona ostatecznych kształtów. Staram się wtedy dbać o to, by otaczała mnie wyłącznie cisza, ewentualnie przerywana odgłosami przyrody.
MUAM: Gdy słuchałam Twojej płyty myśląc nad pytaniami, które chciałabym Ci zadać mój partner zajrzał do mojego pokoju i stwierdził "to brzmi jak z Twin Peaks". Miał oczywiście na myśli atmosferę i mistyczny charakter Twojej muzyki. Myślę, że ma sporo racji, szczególnie biorąc pod uwagę klimat tego albumu. Co o tym myślisz?
kariti: Ojej, dziękuję za ten komplement! Tak naprawdę w przyszłości podjęłabym się pracy nad ścieżką dźwiękową do filmu z największą przyjemnością! Zwykle nie mam w zamyśle tego, by wykreować jakiś konkretny nastrój swoją muzyką, ale gdy pracowaliśmy nad brzmieniem "A Mare Called Night" i "So Without", Ane słuchał tych kompozycji uważnie i bardzo możliwe, że skojarzenia pokierowały go ku sztuce Jona Carpentera, Angelo Badalamentiego i Davida Lyncha.
MUAM: Gdy głęboko odczuwa się muzykę, takie skojarzenia przychodzą bardzo naturalnie. Są takie sprawy, które są właściwie niemożliwe do opisania i bardzo trudne do opowiedzenia o nich - muzyka jest wtedy wspaniałym przekaźnikiem, szczególnie gdy chcemy przekazać coś osobistego. Ten album jest bardzo osobisty, prawda? Kogo, a może też co opłakujesz na nim?
kariti: Muzyka, którą tworzę, jak również ta, której lubię słuchać jest zawsze w pewnym stopniu osobista. Mój pierwszy album był bardzo intymny, opowiadał o moich osobistych doświadczeniach i był katartystyczną podróżą, ten jest jakby kolejnym etapem ewolucji. Na "Covered Mirrors" usypiam większość moich wewnętrznych demonów. "Dheghom" jest zaś okazją, by opowiadać o sprawach, które bezpośrednio mnie nie dotyczą, ale silnie poruszają - nie mogę być na nie obojętna, bo to np. coś, czego byłam bliskim świadkiem, a także to, wobec czego żywię silne uczucia. Opłakuję na tej płycie ból i cierpienie, które mnie otacza, ludzkość w każdym zakresie tego słowa, naturę i naszą relację z nią oraz to, jak chore i okrutne wszystko się stało i jak nieuchronnie kroczymy do punktu, z którego nie ma odwrotu.
MUAM: Prawda, szczerość i umiejętność przekazania emocji we właściwy sposób - myślę że to główne czynniki, które sprawiają, że dany album jest dobry. Jak to odbierasz ze swojej perspektywy, z muzycznego doświadczenia?
kariti: Jeśli muzyka lub sztuka w ogóle nie eksponuje spraw ważnych ani nie wywołuje silnych emocji, jest mało prawdopodobne, że zostanie w mojej pamięci, mam tak zarówno w przypadku dzieł innych osób jak i własnych
MUAM: Muszę przyznać, że na Twojej nowej płycie pod tym względem wszystko się zgadza - płyta jest bardzo atmosferyczna, dość mroczna, ale jednocześnie bardzo nostalgiczna, hipnotyzująca, mistyczna. W minimalistycznej formie wyrażasz czyste piękno, śpiewasz o tym, co czujesz i bardzo to podziwiam. "Dheghom" jest czymś w rodzaju oczyszczającego rytuału. Dlatego zapytam co czułaś nagrywając ten materiał?
kariti: Dzięki piękne za miłe słowa, tym bardziej, że nagrywanie jest moją ulubioną częścią nagrywania muzyki, bo właśnie wtedy utwory nabierają ostatecznego kształtu i mogę wtedy dokładnie usłyszeć, jak do mnie przemawiają, jak rezonują ze mną. Tworząc "Dheghom" zaczęłam grać na fortpianie po długiej przerwie, wykorzsystaliśmy też wiele nowych instrumentów - syntezatory, efekty gitarowe, drone'y, których wcześniej nie używałam. Miałam też ogromny zaszczyt zaprosić do współpracy wielu kreatywnych przyjaciół. Wspólnie stworzyliśmy wielowarstwowe i różnorodne brzmienie, zachowując jednocześnie surowość, prostotę i bezpośredniość. Bez pracy tych wszystkich osób nie byłoby to możliwe.
kariti, fot. Laura Sans |
MUAM: Całość zdaje się być konceptem, który w pętli zamyka wiersz, który recytujesz w "As Within" i "So Without", który jest tłumaczeniem oryginału. Co Cię zainspirowało?
kariti: To pokazuje jak ważne i kluczowe w tym, co tworzę są teksty. Pisałam poezję na długo zanim zaczęłam komponować muzykę. Pierwsze wiersze napisałam gdy miałam 10 lat, a może i mniej. Do dziś zresztą gdy tworzę piosenki teksty pojawiają się jako pierwsze. Ten wiersz Aleksandra Bloka ma szczególne znaczenie w moim życiu, podobnie jak "Anny", który jest na "Covered Mirrors". Chciałam, by te wersety byly dostępne dla szerszej publiczności niż ta, która rozumie rosyjski, dlatego przetłumaczyłam je. Kilka dni przed wejściem do studia fortepian, który mam w domu jakby wysłał mi porozumiewawczy sygnał - usiadłam, zaczęłam grać i popłynęła piękna melodia. Poczułam, że ta melodia idealnie pasuje do tych słów, od początku wszystko się zgadzało. Gdy byliśmy z Marco (gitarzystą) na próbach i gdy pracowaliśmy nad kolejną piosenką, zaczęłam grać tę samą melodię na syntezatorze, używając surowych dźwięków, tak odmiennych od akustycznego brzmienia fortepianu. Gdy Marco zagrał tę samą melodię na gitarze, od razu ją pokochałam. Tak powstało "So Without". Od razu czułam, ze to będzie finał "Dheghon" i że oryginalny wiersz powinien pojawić się na początku.
Koncepcja cykliczności jest silnie obecna w moim życiu. Jest bardzo ciekawa i czuję, że muszę się o niej więcej dowiedzieć. Ta idea, że to, co tkwi wewnątrz nas nieuchronnie odzwierciedla otaczający nas świat w moim przypadku wielokrotnie się sprawdziła. Czasem myślę, że ta płyta jest właśnie jednym z takich cykli.
MUAM: Co przekonało Cię do przeprowadzki do Włoch? Czym przyciągnął Cię ten kraj pod względem artystycznym?
kariti: Od dawna fascynowała mnie włoska kultura oraz tutejszy język. Jedną z moich ukochanych książek w dzieciństwie była Mitologia Rzymska i Grecka, marzyłam o tych starożytnych włoskich miastach i gdy nadarzyła się okazja, by przyjechać tu na studia podyplomowe, wykorzystałam tę szansę.
Czy Włochy mają odzwierciedlenie w mojej sztuce? Tego nie jestem pewna, ale zdecydowanie wiele zawdzięczam ludziom, których tu poznałam, mojemu najbliższemu otoczeniu. Wśród nich jest wielu niezależnych muzyków, niezależnych promotorów, których ciężka praca pozwoliła mi odkrywać ogrom muzyki niezależnej i pokazała, że jest sposób na to, by docierać ze swoją sztuką do odbiorców na dużą skalę, nie włączając w to "biznesu". Jestem za to dozgonnie wdzięczna.
Oprócz licznych artystów z różnych dziedzin sztuki Włochy dały światu niesamowitych muzyków współczesnych, w szczególności wokalistów, a także artystów z kręgu rocka progresywnego, mam tu na myśli takich artystów jak Franco Battiato, Claudio Simonetti, PFM - są dla mnie niezwykle inspirujący, choć niekoniecznie znajduje to odzwierciedlenie w moim brzmieniu.
MUAM: Jesteś fanką różnorodnej muzyki. Na EPce wydanej jako Neant pojawiły się wpływy trip hopu, industrialu, shoegaze. Czuję, że szerokie horyzonty muzyczne pozwoliły Ci spojrzeć pod innym kątem na muzykę folkową. Czy nagrywając intuicyjnie sięgasz po różne style, by wyrazić emocje, czy starasz się raczej realizować w róznych estetykach poprzez różne muzyczne projekty?
kariti: Jak większość z nas słucham przeróżnej muzyki, ale zdarza się tak, że czasem mam obsesję na punkcie jakiejś piosenki, jakiegoś artysty. Gdy Void (NonServiam) i ja nagrywaliśmy jako Neant, byłam zafiksowana na punkcie trip-hopu, ale nie miałam pojęcia, jak robi się beaty i jak komponować tego typu brzmienie. On mnie bardzo mocno zainspirował (jest niesamowicie utalentowany) i choć nie można ich jednoznacznie do tego gatunku przypisać, zdecydowanie spełniają moje oczekiwania. Wymyśliłam linie wokalne i teksty, całą muzykę napisał NonServiam.
Nie patrzę na gatunki, komponuję melodie na podstawie tego, które brzmienie jest mi bliskie, które mnie porusza. Z czasem układają się one w piosenki. Ogólnie w rozróżnianiu gatunków jestem kiepska, na potrzeby "Covered Mirrors" wymyśliłam to pojęcie "żałobnego folku" głównie dlatego, że ludzie pytali mnie o teksty i ich przesłanie. Nie mam pojęcia jak określić gatunkowo "Dheghom" - to bardzo eklektyczne wydawnictwo i chyba zostawię to zadanie innym, jeśli naprawdę komuś będzie na tym zależało, by to jakkolwiek klasyfikować.
Wspomnianej EPki możecie posłuchać tu: https://non-serviam.bandcamp.com/album/self-titled-ep
MUAM: Myślę, że słusznie mówisz. W materiałach prasowych dołączonych do Twojej płyty znalazłam kilka zdjęć koncertowych i oczywistym wydało mi się pytanie o Twoje występy. Planujesz trasę?
kariti: Tak! Gdy zaczęłam wydawać muzykę nie przyszło mi nawet do głowy, żeby występować z tym materiałem. Wydawało mi się to na wielu poziomach bardzo trudne, ale moim przyjaciele nieustannie powtarzali, że jeśli już zacznę koncertować, nie będę chciała przestać. Mieli rację. Za moment gram pierwszy koncert w tym roku z Alos, która będzie grała swój nowy rytuał. Na początku lutego zagram 2 koncerty u boku Lili Refrain, to będzie oficjalna premiera "Dheghom", będzie też trochę występów "weekendowych" i 2 trasy jesienią, nad którymi jeszcze pracuję. Mam nadzieję, że uda mi się zajrzeć do Polski, bo macie tu niesamowitą społeczność skupioną wokół mrocznej muzyki. Słyszałam też wiele ciepłych słów na temat opieki oraz jedzenia.
MUAM: Bardzo miło to słyszeć i mam nadzieję, że uda nam się spotkać! Dzieliłaś już scenę z wieloma niesamowitymi artystami. Wspomniałaś już Lili Refrain, którą absolutnie uwielbiam, koncertowałaś tez z Messą, Brutusem, Griftem. Z kim chciałabyś jeszcze podróżować?
kariti: Masz na myśli artystów, którzy jeszcze żyją? Oj wielu ich jest, najlepiej być świadkiem wielu różnych niesamowitych występów praktycznie każdego wieczoru! Nie mogę się doczekać kolejnej trasy z Lili, bo jest nieprawdopodobnie intrygującą artystką! Marzą mi się też wspólne występy z Dorthią Cottrell - nie tylko mogłabym podziwiać ją na scenie, ale też mogłybyśmy wspólnie wykonywać co wieczór "Vilomah" - to byłaby czysta magia, mam nadzieję, że to się prędzej czy później wydarzy! Cudownie byłoby też wyjechać razem z Crippled Black Phoenix, Wovenhand, Yob, Stevem von Tillem, zespołami Ulver, Primordial czy Katatonia, a także z Nickiem Cave'm, Lankum, Nine Inch Nails... tak naprawdę z każdej oferty będę zadowolona i z pewnością ją rozważę!
MUAM: Nie pozostaje mi zatem nic innego jak mocno trzymać kcuki i życzyć Ci pomyślności! Dziękuję za ten wspólny czas!
"Dheghom" ukazuje się 2 lutego 2024 roku
znajdziecie go tu: kariti - Dheghom
ENGLISH VERSION
"Dheghom is an attempt to write about some things i am not necessarily able to understand or even feel, but have a lot of feelings about. " - that's how kariti describes her new album. Born in Russia, but living in Italy for many years, she's a music discoverer and truly keen to meet new inspiring people. kariti's an outstanding vacalist, poet and multiinstrumentalist with a broad music horizons. "Dheghom" is a record for atmospheric music lovers, for fans of dark folk, ambient and experimental music, who enjoy drifting into mystical and hipnotizing music and verses. If you'd like to know more about the record and the inspirations, just look carefully into this interview - emotional, etheral and intimate one - just like kariti's music.
kariti, fot. Laura Sans |
Między Uchem A Mózgiem: Which season or specific time in the year do you prefer, enjoy the most?
kariti: late autumn/early winter. Insomnia is an old friend, when i am awake at 4
or 5 am I feel safe and at peace in the complete silence of the chilly
grey morning, when there’s barely any light, if there’s snow it‘s a
bonus, but, sadly, I don’t see it anymore where I live now. Dusks are a
special time too, when everything slows down.
MUAM: Misty, cold and dark weather, mostly early morning or evening, late autumn, early winter, a little house in the middle of nowhere, among picturesque landscapes deep in fog – that’s how I feel the music on your new album and as I see, you feel it in a similar way, that's amazing! I was about to ask you if my imagination corresponds with your artistic view of „Dheghom”, but I feel I know the answer now...
kariti: I don’t have the luxury of living in a remote secluded location (yet), but being the hermit I am, I use every opportunity to be in places like this, especially when recording music - it’s when it takes its final shape, surrounded by silence interrupted only by sounds of nature
MUAM: While I was listening to your album deeply my dear partner came to the room and said „it sounds like from Twin Peaks”, meaning the atmospheric and mystical character of the album. In fact I feel he’s right- similar feelings came to my mind. What do you think?
kariti: wow, this is some compliment, please thank him from me! I actually would love an opportunity to contribute to a film score one day. While normally I don’t intentionally try to create any specific mood with my music, when we designed the sound for A Mare Called Night and So Without ane listened to it a few times, Jon Carpenter, Angelo Badalamenti and David Lynch might have been mentioned.
MUAM: There are things that are unable to be described and so hard to be said - music seems to be a great way to express them, especially when you’d like to tell about someting really personal. This record is a personal one, am I right? Who or what do you mourn ?
kariti: the music I make (and enjoy listening to) is always personal to some
extend, my first record was deeply intimate, channeling my own
experiences into a cathartic journey, this one feels like an evolution
of a sort. i put (most of) my inner demons to sleep with Covered
Mirrors, Dheghom is an attempt to write about some of the things outside
of me that touch me to the point I can’t ignore them, something I
witnessed closely and/or have strong feelings about. I mourn the pain
and suffering around me, the humanity, in all senses of this word, the
nature and our relations with it, how sick and abusive it has become to
the point of no return.
MUAM: Truth, honesty, the right feeling in expressing emotions– that’s what
makes a record a good one from my point of view. How does it look like
from your musical experience?
kariti: if music, or art in general, doesn’t transmit the sense of urgency or provoke strong emotions it will unlikely stick with me, be it someone else’s or my own
MUAM: I have to admit your art has it all - the album is atmospheric, quite
dark and simultaneously nostalgic, hypnotic, mystical. You express the
pure beauty in a minimalistic form, you simply sing what you feel and I
truly admire it. It’s a kind of ritual with a cathartic character. How
did you feel recording the album?
kariti: thank you for your kind words, recording is my favorite part of creating music because this is when songs obtain their final shape and i can finally hear them speak clearly to me. With Dheghom I started playing piano again after a very long time, we used new instruments and auxiliary such as synthesizers, effect pedals, drones previously largely absent and I had the privilege of welcoming the contribution of more of my very talented creative friends, I loved crafting a fuller layered and diverse sound without (hopefully) sacrificing its rawness, simplicity and directness, it would not be possible if it wasn’t for the people who made this record with me
kariti, fot. Laura Sans |
MUAM: It all seems like a concept closed in a loop made by the poem you used
in „As Within” and „So Without”. Where did the idea came from?
kariti: It probably shows how important lyrics and words are in what I do. I wrote poetry long before starting to compose any music, my first „poems“ are from when i was about 10 or even younger, still today lyrics are almost always born first for my songs. This poem by Blok bears a very special meaning in my life and just as with „Anna“ on Covered Mirrors, I wanted these verses to be available to more people than those who understand Russian, that’s why I first translated it and left it there, without really knowing what to make of it. A couple of days before leaving for the recording studio the piano I have at home kind of called to me, I sat down and the melody started pouring out, I immediately felt that it was there specifically for those words, it even worked metrically from the start, a rare thing. The same evening when me and Marco were at our rehearsal space to put final touches on another song we play together i started playing that same melody on my synth, using a very raw, very different sound comparing to the acoustic piano and Marco just started playing this very eearie melody to it on his guitar, I loved it instantly, this is how So Without came to life and i immediately knew that song belonged on Dheghom as the closer and the original poem as the opener.
The concept of cyclicity is very present in my life and interesting to me, although i have a lot more to learn about it, the idea that what we have inside inevitably reflefts the world around us has been proven true to me by the universe on multiple occasions, i guess Dheghom is one of those cycles.
MUAM: What made you decide to move to Italy? What has this country given you as an artist, (meaning of course the inspirations) ?
kariti: I have always been fascinated by the Italian culture and the language, one of my favorite childhood books is about Roman and Greek mythology, I have always dreamt of ancient Italian cities and when I had an opportunity to come here for my post-graduate studies I took it. I am not sure how much of Italy is reflected in my music, but I owe a lot to people I met here who became my closest circle, many of them independent musicians and diy promoters, who, by simply doing what the do, helped me discover the immense underground music community and showed that there was a way to make and support music on the scale that didn’t involve the word „business“ and I am forever grateful for that. Aside from many other forms of art, Italy gave the world some amazing contemporary musicians, especially when it comes to songwriters and progressive rock, such artists as Franco Battiato, Claudio Simonetti, PFM are definitely incredibly inspiring, eventhough it’s not necessarily reflected in my sound.
MUAM: You are a fan of different music styles. On your EP as Neant there were
influences from trip hop, industrial and shoegaze. I feel the broad
music horizons give you a unique vision of folk music. Do you record
intuitively mixing the styles to express emotions or do you prefer to
concentrate on particular genres in different music projects?
kariti: like most of us, I listen to many different kinds of music, but sometimes I can get obsessed with one song, one artist, one genre, when Void and I started talking about creating music together I was in the phase of being fixated on making something trip-hop infused, but had absolutely no idea about making beats or structuring a trip-hop composition, he sent me some of his trippiest creations (it’s insane how talented and prolific NonServiam are!), and although those songs definitely don’t limit themselves to trip-hop, it satisfied my itch. I came up with lyrics and vocal lines, the music is all NonServiam.
In my own music I never think of genres, I just compose melodies that i like the sound of, that touch me in any way, which then grow into a song. generally, I am very bad at distinguishing genres, for Covered Mirrors i had to come up with „mourning folk“ mostly because people kept asking and due to the lyrical concept. What genre Dheghom is, I do not know, as eclectic as it is in terms of its sound, I will leave it to others to decide, should anyone care
MUAM: You're absolutely right. Seeing the beautiful photos from your live performances in press materials I have to ask you about the concerts. Are there any plans for a tour?
kariti: yes! When I first started releasing music I wasn’t even thinking about playing live, it appeared too hard for me on different levels, but, as my musician friends kept telling me, once you start you don’t want to stop and they were right, in 10 days i play the first show of the year with Alos where she presents her new ritual and then early February - 2 gigs with Lili Refrain for the official release of Dheghom, more „weekend“ shows and 2 autumn tours are in the works, hopefully I can play in Poland one day, you have some impressive dark music community there and i heard great things about the food and hospitality.
MUAM: That's really nice to hear. You shared stage with many incredible artists as Messa, Brutus, Grift and many others. Is there anybody you dream to tour with?
kariti: the ones alive? So many, largely because that means I get to witness incredible live music every night! but aside from that touring with another artist or band is so stimulating and enriching, my next tour will be with this amazing haunting singer-songwriter and I cannot wait for this adventure! I would love to tour with Dorthia (Cottrell), that way I not only get to see her play every night but we can also perform Vilomah together, which would be pure magic, hopefully we’ll do it sooner than later! More off the top of my head: Crippled Black Phoenix, Wovenhand, Yob, Steve von Till, Ulver, Katatonia, Primordial, also, if Nick Cave, Lankum or Nine Inch Nails ever offer, I am definitely not saying no!
MUAM: Keep my fingers crossed for you and hope to meet soon :) Thank you so much for your time!
kariti: Thank you so much, your insightful questions inspired me to dive deep into things
"Dheghom" is out at 2nd Februaty 2024
you'll find it here: kariti - Dheghom