Koncerty, wystawy, promocja lokalnej kultury, spotkanie przyjaciół i świetna okazja, by pożegnać mijający rok i nastroić się pozytywnie na nadchodzące miesiące - wszystko to dzieje się w ramach festiwalu Metropolia Jest Okey, odbywającego się regularnie pod koniec grudnia w Trójmieście. Siedemnasta odsłona imprezy, jak zawsze zorganizowana z inicjatywy Nadbałtyckiego Centrum Kultury przyniosła przede wszystkim dwa sympatyczne wieczory muzyczne. O pierwszym z nich, który odbył się w gościnnych progach gdyńskiej przestrzeni Podwórko Art przeczytacie poniżej.
Trójmiasto od dawna wytycza nowe kierunki w muzyce, budując jednocześnie własną, bardzo silną scenę. Można było przekonać się o tym 28 grudnia w Gdyni, gdzie na jednej scenie spotkały się projekty nowe, odkrywcze oraz legenda alternatywy. Właściwie każdy mógł znaleźć tego wieczoru coś dla siebie - zarówno miłośnicy muzyki eksperymentalnej, jazzowych improwizacji jak i chwytliwych gitarowych piosenek.
Tuż po dziewiętnastej na deskach klubu Ucho, stanowiącego integralną część Podwórka Art zameldował się eksperymentalny duet BLED, który tworzą wszechstronni, obdarzeni ogromną muzyczną wyobraźnią trębacz i klawiszowiec Emil Miszk oraz perkusista Sławek Koryzno. Była to pasjonująca podróż ku nieodkrytym muzycznym terenom, ku międzygalaktycznej przestrzeni, gdzie wszystko było możliwe. Był to piękny, nieco psychodeliczny lot.
W równie ekscytującą podróż zabrał otwartą i chętną do słuchania publiczność Olo Walicki, który wraz z przyjaciółmi, równie wspaniałymi jak poprzednicy - Kamilem Paterem z Contemporary Noise Ensemble oraz nieodżałowanego JAAA! oraz potrafiącym odnaleźć się w absolutnie każdej stylistyce Jackiem Prościńskim, zaprezentował kilka nagrań ze swojego bogatego dorobku. Trio rozumiało się na scenie bezbłędnie, bawiąc się brzmieniem i wyruszając na międzygatunkowe wycieczki, balansując między rockową energią i jazzowymi improwizacjami. Kontrabas, zmieniony później na bas, gitara i perkusja toczące nieoczywiste dialogi były dokładnie tym, czego tego wieczoru potrzebowałam. Był to bez wątpienia najciekawszy, najbardziej energetyczny i zaskakujący koncert z czwartkowych propozycji. Mam nadzieję, że przyjaciele spotkają się na scenie w tym składzie jeszcze nie raz i jeszcze niejednym zaskoczą. Na pewno mają w planach kolejną odsłonę projektu KASZEBE, na którą czekam z niecierpliwością.
Ci, którzy chcieli potańczyć coś dla siebie znaleźli podczas występu A’freaK-aN Project - kolektywu pod wodzą Wojciecha Staroniewicza, który zaproponował własną wizję muzyki afrykańskiej i zaserwował pokaźną dawkę słońca i uśmiechu za sprawą rozśpiewanych saksofonów i trzymających energetyczny rytm perkusji, basu, marimby i wibrafonu. Finał wieczoru należał natomiast do Tymona Tymańskiego, który wykonał swoje nieoczywiste, pełne przewrotnych i nieco kontrowersyjnych treści piosenki wraz z fantastycznymi muzykami - klawiszowcem Szymonem Burnosem, gitarzystą Marcinem Gałązką i perkusistą Jackiem Prościńskim, który wystąpił tego wieczoru po raz drugi i nie miał absolutnie żadnego problemu, by totalnie zmienić styl gry.
Czwartkowy wieczór był też fajną okazją, by nieco poeksperymentować fotograficznie, a efekty tych działań widoczne są poniżej.