Wróciła, gdy nikt się tego nie spodziewał, znienacka zapowiadając swój trzeci album. Oczywiście zrealizowała go po swojemu, co prawdopodobnie zirytuje niejedną osobę, która oczekiwała czegoś innego. Czy korzystała z pomocy wytwórni i doświadczonych producentów, by nagrać jak najbardziej przystępny materiał? Pewnie tak, ale wyszła z tego obronną ręką. Słodycz, a za moment niepokój, euforia, a chwilę później refleksja, a wszystko to podane z wdziękiem i pomysłem. Trzecia płyta Billie Eilish to emocjonalna mieszanka wybuchowa, która zgodnie z tytułem uderza silnie, by za moment ukoić.
Delikatny, kojący głos, subtelna aura i urzekająca melodia zbudowana przy pomocy elektroniki i instrumentów smyczkowych - tak zaczyna się ten materiał. Bardzo romantycznie, w sam raz na wieczór. Jednak nie jest to jednoznacznie "mięciutka" brzmieniowo płyta. Jest w sposobie ekspresji artystki jakiś niepokój, jest tajemniczość, wreszcie - jest moc.
Billie robi co chce, bo niczego nie musi już udowadniać - ma rzesze
fanów na całym świecie, którzy wspierają ją i będą wspierać niezależnie
od tego, co zaprezentuje. Po prostu pójdą za nią w ogień. Na "Hit Me
Hard And Soft" stawia na kontrasty i sięga po zderzenia ciężaru z przystępnością, tego co żywe, z tym, co produkcyjnie przekręcone, tego, co miłe z tym, co niekoniecznie.
Eilish bawi się konwencją - po wyciszeniu na wstępie sięga po mocny taneczny podkład i chwytliwy haczyk w postaci prowokującego tekstu, w którym deklaruje, że tamtą dziewczynę mogłaby w zasadzie "zjeść na lunch" i robi to tak przekonująco, że piosenka wyrywa z kanapy, fotela, ławki w parku czy innego miejsca, na którym się w danej chwili siedzi słuchając tej płyty. Tak, najlepiej posłuchać jej na słuchawkach, odcinając się od otoczenia, by poznać wszystkie jej odcienie i docenić świetną produkcję materiału.
Fantastycznie bawi się przestrzenią i klimatem w elektronicznym "Chihiro" - to bezapelacyjnie jeden z najlepszych fragmentów tej płyty. Świetnie odnajduje się też w bardzo uniwersalnych brzmieniach popowych, które bez problemu znajdą miejsce w popularnych radiowych rozgłośniach - taka jest środkowa część tego albumu.
Wbrew temu, co teraz popularne akurat tu nie chodzi o single, krótkie strzały, a o całość. "Hit Me Hard And Soft" to dziesięć kompozycji, które mają ukazać szerokie spektrum emocji, które artystka chce przekazać. A ma do powiedzenia bardzo dużo, choćby o tym, że nie chodzi w życiu o to, by robić coś na siłę, a o pasję, miłość, radość.
To bardzo dobra płyta bardzo zdolnej dziewczyny, która potrafi zrobić pop po swojemu - bez spiny, bez parcia na sławę, bez wpisywania się w konkretne trendy, lecz tak, by zaskoczyć, by sprawić, że odbiorca niezależnie od wieku posłucha tej płyty z przyjemnością, a być może i nawet kilka razy wzruszy się. Nie musi się dostosowywać, próbować nikogo kopiować, ubierać w określony sposób, by zwrócić uwagę - naprawdę wystarczy, że będzie sobą.
Posłuchaj płyty: Billie Eilish - Hit Me Hard And Soft