Są sobą, ich sztuka wymyka się gatunkowym ramom, robią swoje, łącząc rodzime tradycje z tym, co fani gitarowej mocy kochają najbardziej. Takich melodii nie powstydziłaby się Metallica, która zresztą pozwoliła zespołowi na nagranie własnych wersji dwóch swoich przebojów. Po niespełna dwóch latach od wyprzedanego koncertu w B90, The Hu powrócili na stoczniowe tereny, by jeszcze raz zachwycić charyzmą i porwać do tańca ujmującą przebojowością.
Konsekwentne bycie sobą się opłaca
The Hu to zespół absolutnie niepodrabialny, który każdy miłośnik muzyki niebanalnej powinien w swoim koncertowym życiu zobaczyć choć raz. To nieprawdopodobnie oryginalna formacja, która wypracowała własny styl i konsekwentnie idąc do przodu zaskarbiła sobie sympatię słuchaczy na całym świecie. To doskonały przykład na to, że warto iść własną drogą i być wiernym temu, co uważa się za słuszne, a jeśli robi się to dobrze, znajdzie się wsparcie i uznanie. Za zespołem murem stoi rząd Mongolii, który wspiera ich działalność, dzięki czemu mogą się rozwijać i podróżować.
The Hu rozsławili swój kraj na cały świat, krzewiąc rodzimą kulturę poprzez przystępne, łatwo wpadające w ucho utworzy, wypełnione uniwersalnymi, chwytliwymi melodiami i refrenami, które chce się nucić. Grają na instrumentach tradycyjnych, korzystają ze śpiewu gardłowego, który jest wizytówką regionu, z którego pochodzą. Wzbogacają go tradycyjnymi okrzykami. Śpiewają o tym, co dla nich ważne i kluczowe dla dziedzictwa Mongolii. Są charakterystyczni, rozpoznawalni i jedyni w swoim rodzaju. Właśnie o to tu chodzi.
Konkret zawsze się sprawdza
W Gdańsku zagrali dokładnie tak, jak można by oczekiwać - z energią, zaangażowaniem i uśmiechem. Na półtorej godziny zabrali publiczność w podróż na mongolskie stepy. Tym razem nie słuchał ich wielki tłum, lecz kilkaset świadomych osób, które przybyły do Gdańska po to, by dać się ponieść energii tej muzyki. Być może wpłynął na to środek tygodnia i koniec wakacji, być może też to, że wielka popularność kilku zespołowych hitów powoli się wyczerpuje i może już nie jest tak mocno hype'owana w mediach społecznościowych. Być może ten czas trzeba przeczekać, by przestał podobać się przeprodukowany plastik i do łask wrócił grany na żywo konkret.
The Hu mają do zaoferowania nie tylko świadomemu, ale także temu bardziej okazyjnemu koncertowemu uczestnikowi bardzo wiele. Osiem osób na scenie dba o to, by rytm się zgadzał i niósł publiczność, by melodie i harmonie śpiewane na głosy uzależniały, by nie brakowało interakcji, wspólnych śpiewów, okrzyków i fajnej, szczerej, pozytywnej energii. Ta forma przekonuje, chwyta, niesie - i to zarówno tych osłuchanych w dźwiękach różnych, jak i tych mniej doświadczonych. Na tych koncertach nie sposób nie tupać nóźką, nie bujać się w rytm i nie reagować szczerym uśmiechem na to, co płynie ze sceny.
Energetyczna rozgrzewka
Koncert każdej gwiazdy wymaga dobrej rozgrzewki, która rozkręci publiczność i zbuduje atmosferę. Niekiedy zdarza się, że właśnie te mniej znane zespoły, rozpoczynające muzyczne emocje każdego wieczoru, mają do powiedzenia znacznie więcej niż artysta, na którego koncert przybywają tłumy. Tym razem niestety tak się nie stało. Choć Solence mają na siebie pomysł i chce przekazać publiczności ogrom energii, dają z siebie maksa, skacząc i zagrzewając do interakcji, nie broni się ich muzyka. Jest prosta, przebojowa, skoczna i nie brak jej poczucia humoru oraz luzu, a także pewnej dozy oryginalności, a mimo to brak jej tej głębi i iskry, która sprawiłaby, że chciałoby się do niej wracać. Na scenie działo się bardzo dużo - zespół szalał, łącząc rock z elektroniką, w rytm pulsujących świateł, a mimo to publiczność pozostawała raczej dość sceptyczna i zachowawcza. Być może spowodowało to niedopasowanie tematyczne z przesłaniem The Hu, być może inne kwestie, jak dyspozycja dnia. W każdym razie było to dość osobliwe pół godziny, ale zdecydowanie bardzo intrygujące i intensywne.
A jeśli chcecie zobaczyć trochę więcej zdjęć z tego koncertu, a także z występu The Hu sprzed dwóch lat, zajrzyjcie tu: https://www.muamart.pl/index.php/the-hu/