To właśnie ich koncert uświetnił otwarcie stoczniowego Drizzly Grizzly. Wydali już cztery płyty, zjeździli cały świat i wywołali niemałe kontrowersje. Molchat Doma, trio z Białorusi, które swoim ponurym, osadzonym w latach osiemdziesiątych brzmieniu i wierności ojczystemu językowi ciężko pracowało na swój sukces, który odniosło w pełni zasłużenie. "Belaya Polosa" to czwarty album zespołu i kolejne nowe otwarcie. To piękna, pełna nostalgii, wzruszająca płyta.
Ponure hymny
Od początku dbali o estetykę swoich wydawnictw, obrazując je charakterystyczną dla miejsca, z którego się wywodzą brutalną surowością. Betonowe konstrukcje, smutne, ciche, szare blokowiska i charakterystyczna, nihilistyczna aura - to zbudowało styl zespołu - pełen nostalgii, melancholii, niepokoju i swoistego mroku.
Molchat Doma grają muzykę taneczną, której nie brak chwytliwości. Taką, która sięga korzeni w latach 80 i 90 i post-punkowo-gotyckiej aury, ale ma w sobie też świeżość i aurę tożsamą ze współczesnością. Jest ponura i niepokojąca, ale ma w sobie coś, że chce się jej słuchać bez końca... Depeche Mode? The Cure? Duran Duran? Fani tych dźwięków znajdą tu coś dla siebie.
Z szarych blokowisk do Los Angeles
Molchat Doma mimo spektakularnego sukcesu za sprawą albumu "Monument" nie mieli lekko - sytuacja polityczna w ich kraju zmusiła ich do wyprowadzki i pozostawiła w stanie niepokoju o przyszłość. Mimo to nie poddali się i postanowili robić swoje - konsekwentnie iść do przodu i rozwijać swój styl, czym zasłużyli sobie na szacunek i uznanie. Swój czwarty album zarejestrowali w Los Angeles - miejscu wyjątkowym i zdecydowanie jaśniejszym niż rodzinny Mińsk, co miało bez wątpienia wpływ na kształt nowej płyty.
Na "Belaya Polosa" Molchat Doma idą jeszcze o krok dalej - pulsującą energię automatów perkusyjnych i klawiszy wzbogacają jeszcze lepszymi melodiami i brzmieniowymi eksperymentami. Nie brak tu taneczności, ale jest ona jakby subtelniejsza, bardziej wyszukana, cieplejsza. Jest w tych wciąż surowych dźwiękach piękno i iskra nadziei, szczególnie w rozmarzonych partiach gitary.
Zanurz się w tańcu
Molchat Doma to trio, prowadzone niezmiennie niskim, mrocznym głosem Egora Shkutko. Na tej płycie lśni on jeszcze silniej dzięki świetnej produkcji. Album brzmi bardzo selektywnie i jest dopracowany w każdym calu. Ma również ogromny potencjał, by świetnie sprawdzić się w koncertowej odsłonie za sprawą melodii, które wchodzą w głowę i chce się je nucić oraz oczywiście tanecznego potencjału.
Grupa ma już naprawdę duże doświadczenie - praktycznie cały 2022 i 2023 rok spędziła w trasie, grając zarówno w klubach, jak i halach oraz dużych festiwalowych scenach. Jednak to właśnie te mniejsze, kameralne sale pięknie oddają charakter tej muzyki.
Teraz pora na kolejną trasę, która nareszcie zawita do Polski. W połowie listopada zespół odwiedzi najpierw gdański Stary Maneż (16.11), a następnie warszawską Progresję (17.11). Oba koncerty są już dawno wyprzedane. Więcej informacji u agencji Alter Art (na www.alterart.pl) i tam też szukajcie ewentualnej dodatkowej puli biletów.
Albumu "Belaya Polosa" możecie posłuchać tu: https://domamolchat.bandcamp.com/album/belaya-polosa