Mrok, moc, precyzja i przeszywająca nostalgia - tak było w sobotni wieczór w Warszawie, za sprawą doskonałego tria Ulcerate. Nowozelandczycy zakończyli w stolicy swój 34-koncertowy rajd po Europie i zapewnili fanom ekstremów wyborny wieczór w wypchanej po brzegi Hydrozagadce. W roli gości specjalnych zaprezentował się zespół Selbst, który równie pięknie wpisał się w konwencję wieczoru, podczas którego dominowały brzmienia potężne, a zarazem nie pozbawione melodii.
Z miłości do ekstremum
Warszawska publiczność kocha dźwięki ekstremalne, przemyślane i dopracowane w każdym technicznym detalu. Bez wątpienia, bo stawiła się w sobotni wieczór w Hydrozagadce w komplecie, sprawiając, że wieczór był niezapomniany zarówno dla artystów, jak i samej publiczności. Dla zespołów, które by dostać się do Europy z Ameryki Południowej i Nowej Zelandii musiały przebyć ekstremalnie długą drogę, było to z pewnością wyróżnienie. Był to też świetny pomysł na spędzenie szarego, jesiennego wieczoru i ożywienie go muzyką - pasującą atmosferą, ale też niezwykle energetyczną.
Dobre otwarcie to podstawa
Selbst wiedzą co robią - mają własne brzmienie, którym potrafią wciągnąć w niepokojący klimat. Zaserwowali publiczności smoliste, gęste brzmienie, pięknie dopełniając je melodiami gitar, wprowadzając w klimat wieczoru. Nie były to dźwięki łatwe - zmuszały do refleksji, zatrzymania się w biegu, ale zdecydowanie spełniające oczekiwania wymagającego odbiorcy. Publiczność doceniła ten kilkudziesięciominutowy występ, oklaskując go gorąco, ale wyczuwalne było wyraźnie, że czeka na gwiazdy wieczoru.
Piękno utkane z mroku
Biorąc pod uwagę strukturę kompozycji, Ulcerate grają w innej muzycznej lidze - potrafią tak zręcznie łączyć moc z technicznymi detalami jak nikt inny. Budują potężne, a jednocześnie wysmakowane brzmienie, które w koncertowej odsłonie nie tylko zachwyca precyzją, ale przede wszystkim opanowuje umysł za sprawą szczególnej atmosfery. Porównanie tych dźwięków do zalewających bezkresne przestrzenie połaci lawy i magmy wydostających się z rozszalałego wulkanu jest tu jak najbardziej zasadne. Muzyka Ulcerate nie tylko uderza z potężną siłą topiąc serce i umysł, ale pozostaje na dłużej za sprawą zastygającej magmy. Doświadczenie na żywo tego brzmienia, w szczególności kosmicznych partii perkusji, wmurowuje w podłoże i nie pozostaje nic innego, jak poddać się fali i dryfować.
Ulcerate w szczególny sposób eksplorują mrok - pod warstwami totalnego szaleństwa skrywają rozdzierające, pełne nostalgii melodie. Sprawiają, że ciemność staje się nie tylko bardzo tajemnicza i wciągająca, ale wyjątkowo piękna. Tych emocji zdecydowanie można było doświadczyć w Warszawie z potężną siłą.
Ekstremalnie ciasno, ale z zachowaniem jakości
Hydrozagadka to miejsce bardzo kameralne, które tego wieczoru wypełniło się do ostatniego miejsca. Choć warunki doświadczenia tej muzycznej uczty nie były komfortowe, udało się nagłośnić oba koncerty bardzo dobrze. Szkoda jedynie, że nie udało się znaleźć nieco większej sali, by słuchało się nieco wygodniej także z dalszych rejonów klubu i można było swobodniej się przemieszczać. Oby kolejna okazja, by doświadczyć tego brzmienia ponownie nadarzyła się już niebawem.
Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie tu:
Selbst: https://www.muamart.pl/index.php/selbst/
Ulcerate: https://www.muamart.pl/index.php/ulcerate/