piątek, 15 listopada 2024

MIstrz lutni powrócił do Trójmiasta, czyli o dwóch wieczorach z Jozefem van Wissemem

Wirtuoz lutni, kompozytor muzyki filmowej, wyjątkowy, absolutnie niepodrabialny twórca - o Jozefie van Wissemie napisano i powiedziano już wiele słów, a i tak nie oddadzą one w pełni talentu i dorobku artysty. Holenderski mistrz lutni regularnie występuje w Polsce, gdzie ma oddaną, wierną publiczność. Po kilku latach przerwy zawitał do Gdańska i by wynagrodzić fanom oczekiwanie zagrał dwa koncerty - najpierw w wyjątkowej przestrzeni Drizzly Grizzly, a dzień później w jeszcze bardziej kameralnej, przytulnej sali Kina Spektrum, zlokalizowanej w nowootwartym klubie Kot.


 

Mrok pełen piękna

To były dwa naprawdę mroczne i niezwykle piękne wieczory - zarówno ten w pełni muzyczny, jak i filmowy obfitowały w bardzo silne emocje. Trudno było się nie wzruszyć, słuchając dźwięków płynących spod palców Jozefa. Dźwięków precyzyjnych, wysmakowanych, a jednocześnie bardzo subtelnych. Chwytały za serce, pozwoliły zatrzymać się w biegu. Mają niezwykłą moc, która w koncertowym doświadczeniu przybiera na sile. Sprawia, że publiczność zamiera i słucha, a to sztuka bardzo trudna. 


 

Właśnie tak było w Drizzly Grizzly, gdzie za sprawą wyjątkowej przestrzeni i sceny spowitej kotarą i delikatnym światłem zadziała się magia. Bohater wieczoru siedział na scenie sam - nie tylko grał na lutni, ale też zaśpiewał pełnym, niskim głosem, a świadoma, szczera i otwarta publiczność chłonęła atmosferę wpatrując się w scenę. Był to jeden z tych momentów, w których nie liczyło się nic innego poza muzyką i obcowanie z nią tu i teraz.



Kultowy horror z muzyką na żywo

Jozef van Wissem to postać absolutnie nietuzinkowa - artysta, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. Twórca uniwersalny, którego dokonania trafiają do otwartych słuchaczy, ceniących zarówno alternatywę jak i muzykę dawną oraz filmową. Swoje drugie, bardziej "klasyczne" oblicze zaprezentował w Kinie Spektrum, grając autorską ścieżkę dźwiękową do filmu z 1922 roku. Nic dziwnego, że bilety na tak wyjątkowy wieczór wyprzedały się na długo przed terminem.


"Nosferatu - Symfonia Grozy" to niezapomniane, kultowe dzieło kinematografii, jeden z pierwszych filmów grozy w historii. To, jak ten ponad stuletni film został zrealizowany i jak pięknie zachował się do czasów współczesnych, do dziś budzi podziw i najwyższy szacunek. Fabuła filmu, choć miejscami budząca uśmiech, ma w sobie nadal ogromne pokłady emocji i pięknie koresponduje z tym, co uniwersalne i ponadczasowe. Finalnie towarzyszy mu przecież pozytywne przesłanie - zaraza ustaje, miasto zostaje uratowane, dobro zwycięża zło. Fakt, że jest to dzieło nieme dodaje mu nieprawdopodobnego kolorytu i wyrazu. To film, który absolutnie trzeba zobaczyć choć raz, a najlepiej kilka razy, by docenić jego wyjątkowość. W tej konkretnej odsłonie miałam przyjemność doświadczyć go po raz drugi, w dodatku po raz drugi w Gdańsku. Pierwsza projekcja z muzyką holenderskiego lutnisty miała miejsce jesienią 2021 roku w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim.




Autorska interpretacja klasycznego horroru

Van Wissem skomponował do klasycznego horroru własną ścieżkę dźwiękową, którą wykonał w całości w trakcie projekcji filmu, podkreślając kluczowe momenty w punkt spasowanymi dźwiękami. Grał na lutni i na gitarze, dopełniając brzmienie instrumentów drone'owo-ambientowymi pasażami. Było to połączenie idealne, które sprawiło, że chłonęło się filmową fabułę jeszcze pełniej. Gdy akcja toczyła się swobodnie i lekko, towarzyszyły jej pełne uroku melodie na lutni, gdy zaś przybierała to intensywne, mroczne oblicze za sprawą pojawienia się tytułowego wampira, artysta sięgał po gitarowe przestery i energetyczne, hałaśliwe brzmienia. Publiczność chłonęła tę energię z zapartym tchem, śledząc uważnie filmową fabułę, na finał serwując Jozefowi gromką owację. 


 

Po obu koncertach chętni mogli zamienić z artystą kilka słów, wymienić się doświadczeniami i kupić płyty, by na dłużej pozostać w klimacie tej wyjątkowej muzyki. Było to z pewnością przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Takie wieczory nie zdarzają się często.