Bezkompromisowość w brzmieniu, emocje na dłoni, hołd dla natury, własny, niepodrabialny styl - Sólstafir wracają z nową muzyką, która może nie zaskakuje, ale zaspokaja potrzeby wiernych fanów zespołu
Status quo
Sólstafir nie muszą niczego udowadniać - osiągnęli już bardzo wiele, wypracowali własny, rozpoznawalny od pierwszych taktów utworów styl, który zyskał oddanych fanów na całym świecie. Dlatego też nie muszą się zmieniać. Kontrakt z nową wytwórnią otwiera im drzwi do większych możliwości, nie wnosi jednak znaczącej zmiany w stylu i w brzmieniu. Jest raczej możliwością dotarcia do innej, większej grupy odbiorców.
"Hin helga kvöl" to w zdecydowanej większości muzyka, którą fani Sólstafir znają i lubią - trochę rozpędzonych black metalowych blastów nawiązujących do pierwszych płyt, trochę punkowej zadziorności, rock'n'rollowej bezkompromisowości, trochę melodyjnego, flagowego post rockowego malowania brzmieniem jak na albumach "Berdreyminn" czy "Otta", rozdzierająca ballada. Addi niezmiennie śpiewa z pełnym zaangażowaniem, emocjami na dłoni, w swoim ojczystym, islandzkim języku. I o to chodzi.
Krok ku światłu
Wszyscy z czymś walczymy, wszyscy cierpimy. Te zmagania odczuwa sam człowiek, ale też jego otoczenie, w tym natura. Mają one też aspekt duchowy, są głęboko zakorzenione w tradycji.
"Sólstafir w języku islandzkim oznacza "promienie zmierzchu", odnosi się do tych przeszywających promieni słonecznych, które o zmierzchu przebijają się przez ciemne chmury. Ten obraz doskonale oddaje istotę Hin helga kvöl, latarni światła i nadziei świecącej w najcięższych czasach. Gdy zespół konfrontuje się ze swoimi wewnętrznymi demonami, wzruszając ramionami na pułapki rock'n'rollowej dekadencji, ich muzyka rezonuje z uniwersalną walką i triumfem nad trudnościami. Hin helga kvöl to święta wojna, z którą wszyscy musimy się zmierzyć. " - pisze o tej płycie lider Hexvessel, Mat McNerney. Trudno się z nim nie zgodzić - tak ta muzyka brzmi. Jest w niej ból, ale też nuta nadziei. Jest mrok, ale i duże pokłady piękna, zupełnie jak w chwilach, gdy obserwujemy promienie zachodzącego słońca przebijające się przez chmury.
Wybitny finał
Czy będę do tej płyty często wracać? Obawiam się, że częściej sięgnę jednak po poprzednie wydawnictwa, mimo że to naprawdę dobra płyta. Jest jednak jeden fragment, który zapada silnie w pamięć. To finałowa kompozycja "Kuml", którą cechuje piękna przestrzenność, eteryczna energia, ujmująca prowadząca całość partia instrumentów dętych, chóralny śpiew i echa nordyckiego folku. Choć miejscami przypomina nieco dokonania Wardruny, jest w stylu Sólstafir fajną innowacją i w połączeniu z post-black metalową ekspresją zespołu wypada świetnie. Kto wie, może na kolejnym albumie grupa pójdzie właśnie w tym kierunku? Zobaczymy.
Hin Helga Kvol w całości możecie posłuchać tu: https://solstafir.bandcamp.com/album/hin-helga-kv-l-24-bit-hd-audio
Nowy album Sólstafir skonfrontować będziecie mogli na żywo 7 grudnia w warszawskiej Proximie. Bilety na koncert znajdziecie u Knock Out Productions, na www.knockoutmusicstore.pl