Szaro-buro, zimno, ciemno - końcówka roku pogodowo jak zawsze nie rozpieszcza. Nie pozostaje nic innego, jak sięgnąć po muzykę ciepłą i kojącą, a jednocześnie taką, która dostarczy energii. Świetnie to zadanie spełnił poniedziałkowy wieczór w warszawskim klubie Niebo, gdzie hipnotyzujący wieczór zapewnili Hidden Orchestra i Arms and Sleepers .
Uśmiech i pozytywna energia
Jak stworzyć klimat przy pomocy umiejętnych miksów i podkreślających muzykę wizualizacji pokazał Mirza Ramic, który jest siłą napędową projektu Arms and Sleepers. Artysta, który wielokrotnie występował już w Polsce w różnych konfiguracjach, tym razem przyjechał z samodzielnym elektronicznym setem, pokazując dobitnie, że elektronika w koncertowej odsłonie wcale nie musi być hermetyczna i nudna. Wizualizacje świetnie pasowały do muzyki, która płynęła lekko i przyjemnie otulała zmarznięte od przeszywającej wilgoci i zimna ciało.
Sam Ramic bawił się na scenie świetnie, grał lekko i naturalnie, czym zaskarbił sobie sympatię publiczności. Przyjęty bardzo ciepło i gorąco oklaskiwany przez kołyszących się w rytm melodii słuchaczy dziękował z uśmiechem, zapraszając do zamienienia kilku słów później na stanowisku z płytami. To jedna z tych osób, które rozsiewają wokół siebie pozytywną aurę i której obecność momentalnie poprawia nastrój i wlewa w serce ciepło.
Orkiestra ukryta w konsolecie
Jeszcze ciekawszy pomysł na to, jak zamienić set w pasjonującą, emocjonalną podróż miał Joe Acheson. Głównodowodzący Hidden Orchestry w wyjątkowy sposób kreuje muzykę pejzażową, którą łączy z pięknymi wizualizacjami, zabierając publiczność na niezwykły seans, pogranicze jawy i snu. To muzyka o właściwościach terapeutycznych, kojących, otulających, o filmowym potencjale, przenosząca w wyobraźni tam, gdzie miło, bezpiecznie i pięknie.
Lider grupy, który obsługiwał elektronikę przyjechał do Warszawy w towarzystwie dwóch perkusistów, którzy dodali brzmieniu głębi i poprowadzili tę muzykę na nieznane dotąd terytoria. Trio na scenie było pomysłem zaskakującym, a jednocześnie bardzo interesującym. Do pełni szczęścia zabrakło wiolonczeli i klarnetu w żywej formule, ale nie można mieć wszystkiego. Umiejętnie zmiksowane partie tych instrumentów też zabrzmiały bardzo dobrze.
Gdzie technika łączy się z naturą
W Niebie słuchało się tej muzyki fenomenalnie, ciesząc się selektywnym dźwiękiem i wpatrując w poruszające wizualizacje, na których ekspresyjne, abstrakcyjne formy przeplatały się z elementami przyrody - zrywającymi się do lotu ptakami czy wodospadem. Dźwięki natury zostały też pięknie wplecione w kompozycje, sprawiając, że muzyka stała się jeszcze piękniejsza i przyjemniejsza. Acheson wzruszony dziękował publiczności za ciepłe reakcje po każdym utworze, a po koncercie spotkał się z chętnymi, by zamienić kilka słów i podpisać płyty.
Był to wzruszający, hipnotyzujący wieczór dla wszystkich tych, którzy cenią muzykę niezależnie od gatunku i lubią się zanurzyć w dźwiękach delikatnych i naturalnie pięknych. W sam raz na jesienną, ponurą aurę.
Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie tu:
Arms and Sleepers: https://www.muamart.pl/index.php/arms-sleepers/
Hidden Orchestra: https://www.muamart.pl/index.php/hidden-orchestra/