poniedziałek, 2 grudnia 2024

Simen Børven (Leprous): Basista jest jednocześnie gitarzystą i perkusistą


Znacie go doskonale z wyjątkowego stylu gry na basie, którym ubarwia nietuzinkowe utwory norweskiej grupy Leprous. Simen Børven to niesamowicie kreatywny, bardzo pracowity i otwarty artysta, którego muzyczne horyzonty wykraczają daleko poza brzmienia, które tworzy z przyjaciółmi w Leprous.  To była jedna z najbardziej zaskakujących i niezwykle przyjemnych rozmów, jakie miałam przyjemność przeprowadzić. Wybrałam się z Simenem na wirtualny spacer z psem w otoczeniu drzew, nad piękne norweskie wybrzeże, podczas którego opowiedział mi nie tylko o swojej roli w grupie Leprous, lecz także o innych, intrygujących projektach i swoim nieprawdopodobnie intensywnym muzycznym życiu. To było naprawdę pasjonujące i inspirujące spotkanie!

 

(English version below)

 

 

Między Uchem A Mózgiem: Cześć, miło Cię widzieć! Dzięki, że znalazłeś dla mnie czas. Wybierasz się gdzieś, czy właśnie wróciłeś? (Simen przywitał mnie w kurtce i czapce, gotowy do wyjścia

Simen Børven: Hej, pomyślałem sobie, że jeśli nie masz nic przeciwko, wybrałbym się na spacer z psem (w tym momencie na ekranie pojawia się merdający ogonem, przesympatyczny golden retriever). Poszedłem na taki spacer przy okazji niedawnego wywiadu i to bardzo odświeżyło formułę, więc pomyślałem, że to fajny pomysł. 

 

MUAM: Świetny plan, chętnie się z Tobą "przejdę". Mieszkasz w malowniczej okolicy, prawda?

Simen: Tak, jest tu pięknie. Mieszkam na południu Norwegii, w Kristiansand, około 20 minut od centrum miasta, nad zatoką, w otoczeniu lasu. Jesteś z Polski, prawda?

 

MUAM: Tak, z północnej części, z Gdańska, również miasta portowego, w którym odbywa się Mystic Festival. Jest tu bardzo miło, tylko szkoda, że teraz tak szybko się ściemnia. Jest właściwie środek dnia i zaraz zapadnie zmrok... Mimo wszystko lubię tę porę roku, choć jest trochę depresyjna.

Simen: Tu też się ściemnia. O ile bierzesz witaminę D, suplementy i ruszasz się, da się to przetrwać. Nie mam problemu z zimową depresją, ale wiem, że część kolegów z zespołu zmaga się z nią. Wiesz, wszyscy jesteśmy ulepieni z nieco innej gliny...

 

MUAM: Masz rację, kluczem jest dbanie o siebie. Choć zdrowie to bardzo ważne, w zasadzie kluczowe zagadnienie, mieliśmy rozmawiać o muzyce, więc przejdę do sedna. Wydaliście kilka miesięcy temu z Leprous nowy, fantastyczny album "Melodies Of Atonement". Jest trochę inny niż poprzednie - nie ma tu partii orkiestry, każdy z członków zespołu miał istotny wkład w kompozycje. Zmienił się też trochę proces nagrywania całości. Nagraliście całość grając razem w studiu, czy wyglądało to nieco inaczej?

Simen: Częściowo tak, ale niewiele partii zarejestrowaliśmy wspólnie na żywo. Zwykle rejestrujemy poszczególne warstwy. Zaczynamy od nagrań perkusji, później dołączamy bas i gitary, na samym końcu jest wokal. Następnie edytujemy materiał, czasem niektóre partie piszemy od nowa. Tak mniej więcej wygląda kolejność nagrań. Całkowicie na żywo, wspólnie w studiu nagraliśmy "Castaway Angels". Powstała w pięknym Ocean Sound Studio. Tym razem wybraliśmy Studio Grondahl w Sztokholmie. Pracowaliśmy z Davidem Castillo. Połowę partii do albumowych utworów nagrałem w jego szwedzkim studiu, połowę w swoim studiu w domu. Gdybyśmy całość zarejestrowali na żywo jednocześnie, nie byłoby miejsca na poprawki, zmiany, byłoby zbyt pięknie...


MUAM: Zbyt idealnie? To ciekawe...

Simen: Można tak to ująć (śmiech). Mówiąc o tym pomyślałem o wydaniu utworów w wersjach koncertowych. Zrobiliśmy coś takiego jako dodatek do naszej poprzedniej płyty, "Aphelion". Nie miałem pojęcia, że będziemy coś takiego wydawać, ale nie było z tym większego problemu, bo nagrywamy wszystkie nasze koncerty. Nasz dźwiękowiec, Chris Edrich zmiksował kilka utworów, które graliśmy na festiwalach w 2022 roku. Może dla tej płyty też zrobimy coś podobnego, czas pokaże. 




MUAM: Twój kompozytorski udział w Leprous jest coraz bardziej zauważalny, co mnie bardzo cieszy. Pisałeś już utwory na potrzeby poprzednich płyt, ale właśnie na "Melodies Of Atonement" (wersji deluxe zawierającej 11 utworów) znajdziemy aż trzy Twoje piosenki! Jestem pod wrażeniem. Opowiesz mi trochę o kompozycjach?

Simen: Największy wpływ miałem na kształt "Starlight". Napisałem riff gitarowy oraz beat, który stał się początkiem utworu. Moje pomysły ukształtowały w tym przypadku fundamenty groove'u, rytmu. Wiesz, nie słuchałem tego materiału odkąd został wydany...


MUAM: Naprawdę?

Simen: Tak, byłem zmęczony tymi piosenkami, a konkretnie ich studyjnymi wersjami. Nie słucham ich już, bo zanim zostały wydane i usłyszała je publiczność, słyszałem je setki razy. Gdy temat studia jest już zamknięty, trzeba przetransferować te brzmienia na warunki sceniczne. Sięgam wtedy po wersje koncertowe naszej muzyki po to, by przygotować się do występów. Wybieram właśnie te wersje, by wyciągnąć z tych piosenek jeszcze więcej, trochę poimprowizować, wyczuć, gdzie mogę dać się ponieść muzyce, wyrazić siebie. Zależy mi, by te piosenki brzmiały świeżo zarówno dla publiczności jak i nas samych w zespole


MUAM: Już rozumiem. Nurtuje mnie jednak w przypadku tej płyty taki jeden szczególny moment na samym końcu, mam na myśli dodatek do wersji podstawowej, utwór "Claustrophobic". Dość mocno odróżnia się od reszty... Jak powstał?

Simen: To był żart. Ta piosenka mocno kojarzy mi się z muzyką N'Sync i Backstreet Boys...

 

MUAM: Faktycznie coś jest w tym podobieństwie... 

Simen:  To taki uśmiechnięty utwór, z przymrużeniem oka. Do zarysu (tu Simen nuci riff basowy) dodaliśmy melodię i trochę takiego "bełkotu". Coś nam tam jednak nie pasowało. Napisałem kilka wersów od nowa na basie i utwór nabrał funkowego charakteru. Ten basowy motyw niesie ten utwór i popchnął do przodu prace nad nim, dlatego też zostałem uznany za kompozytora tego utworu. Dość ciężko go zagrać, dużo tu przeskoków, sam groove jest dość nietypowy, szybki, swingujący. Miałem w głowie ten motyw, musiałem nieco zwolnić tempo, by być w stanie go zagrać. By zagrać go dobrze, potrzebowałbym kilku dni prób.

Wiesz, podobnie było z "I Lose Hope", który jest na "Pitfalls". To była piosenka, która miała wylecieć, bo mieliśmy w jej kwestii wątpliwości. Nie była skończona. Wtedy też wziąłem na siebie odpowiedzialność za to, by coś z nią zrobić. Skończyliśmy ją dzięki linii basu. 

 


MUAM: Prawda, linia basu w obu tych kompozycjach jest kluczowa. A jak to było z "Have You Ever"?  Pamiętam, że kiedyś Einar opowiadając o tej piosence wspominał, że wiąże się z nią zabawna historia...

Simen: Miałem na jej kształt jeszcze większy wpływ niż na wspomniane powyżej. Ta zabawna historia wiąże się z tym, że utwór, który skomponowałem dla zespołu, w którym jestem basistą nie jest zbudowany na bazie elektrycznego basu. Zarówno "Distant Bells" z "Pitfalls", w przypadku którego też jestem autorem warstwy instrumentalnej oraz producentem, jak i wspomniana "Have You Ever" nie zawierają partii elektrycznego basu. Śmieszne jest to, że za każdym razem, gdy basista pisze dla Leprous jakąś piosenkę, nie bazuje na instrumencie, który jest dla niego wiodący (śmiech)


MUAM: Tak! (śmiech) Tworząc piosenki, czy też współpracując przy ich powstawaniu jako basista szukasz poniekąd kompromisu między melodią, technicznymi aspektami i potrzebą improwizacji. Jak ten proces wygląda z Twojej perspektywy?

Simen: Basista jest jednocześnie gitarzystą, obsługując progi jedną ręką i perkusistą, uderzając drugą w struny - to chyba najlepsza definicja roli basisty jaka przychodzi mi do głowy. Jeśli chodzi o holistyczne podejście i melodyjne granie, staram się szukać w muzyce przestrzeni, tworzyć ją tak, by partie basu podążały w nieco innym kierunku niż powielanie partii gitary rytmicznej. Staram się szukać nowych środków wyrazu w grze, drobnych detali w brzmieniu i technice, które nadadzą utworom nowego wymiaru. 

 

MUAM: Co Twoim zdaniem sprawia, że dana piosenka jest dobra?

Simen: To zależy. Z perspektywy kompozytora, gdy zapiszesz/zarejestrujesz jakiś pomysł, posłuchasz go po kilku dniach i nie znienawidzisz go, może mieć zadatki na dobrą piosenkę lub motyw. Natomiast gdy słuchasz czegoś w chwili, gdy jest już w kompletnej, ostatecznej formie i nie masz żadnych powiązań z tą muzyką i nie jesteś jej kompozytorem, ma to charakter wielowymiarowy. Czuję więź z danymi utworami ze względu na ich tekst, przesłanie, z niektórymi z powodu warstwy instrumentalnej czy np. szczególnych partii orkiestrowych. Finalnie chodzi o to, bym czuł co kompozytor miał na myśli i co chciał przekazać. Jeśli nie mam poczucia, że jest to coś, co słyszałem już wcześniej tysiące razy, czuję, że to jest muzyka dla mnie, że podoba mi się dany utwór.



MUAM: Macie teraz przerwę w trasie, ale powoli zbieracie się do przygotowań do dalszej części podróży po świecie, prawda?

Simen: Tak, nie graliśmy jeszcze na żywo wszystkich utworów z nowej płyty. Prawdopodobnie to niebawem nastąpi. Na razie na żywo zabrzmiało siedem nowych piosenek. Utworem, który skupił największą uwagę fanów i jest jednym z ulubionych, jest na pewno "Like A Sunken Ship". Wszyscy się do niego bujają, to jest naprawdę fajne uczucie.


MUAM: Jak było w Stanach Zjednoczonych? To właśnie tam rozpoczęliście promocję "Melodies Of Atonement".

Simen: Bardzo dobrze, zdecydowanie bardziej komfortowo niż poprzednio. Bardzo lubię grać dla fanów w Ameryce. Ciekawie było także doświadczyć pobytu w Stanach w czasie finałowej fazy kampanii wyborczej. Nie jestem natomiast wielkim fanem tamtejszego jedzenia, zdecydowanie mi nie służy. Jest przetwarzane w zupełnie inny sposób niż to, do którego przywykliśmy w Europie. Wyraźnie czuję różnicę. 

Co ciekawe straciłem będąc tam kilka kilogramów, starałem się jeść naprawdę zdrowo. Po dwutygodniowej przerwie ruszyliśmy dalej do Australii, to była też bardzo fajna podróż. Polecieliśmy na niecałe dwa tygodnie i zagraliśmy 5 koncertów. Moglibyśmy w sumie zagrać ich więcej. Jestem zwolennikiem grania jak największej liczby koncertów przede wszystkim dlatego, że to nasz główny zarobek i mam rodzinę do wyżywienia. Wracamy do Stanów na wiosnę, będziemy tam w kwietniu i w maju, może do tego czasu uda nam się opanować wszystkie nowe utwory i zagramy je na żywo. 


MUAM: Zanim wrócicie do Stanów to jeszcze czeka nas trasa europejska na początku 2025 roku! 

Simen: Tak, to będą duże koncerty, z dużą produkcją, będzie imponująco, trochę teatralnie. Tym razem postawiliśmy na większą produkcję, by jeszcze bardziej podkreślić to, że nasza muzyka jest bardzo ekspresyjna. Więcej znaczy więcej - to słowa naszego gitarzysty, Tora, który nie zgadzając się z tezą wygłoszoną kiedyś przez Milesa Davisa zapytał "jak mniej może znaczyć więcej" mając na myśli to, by robić jeszcze więcej i jeszcze lepiej. Zmierzamy więc w tym kierunku. Myślę, że te koncerty będą jeszcze bardziej w stylu Leprous, niż kiedykolwiek wcześniej. 




MUAM: Czekam z niecierpliwością! Uświadomiłam sobie właśnie, że jesteś w zespole już od prawie dekady...

Simen: Tak, to niesamowite. W święta przypadnie dokładnie dziesiąta rocznica podjęcia przeze mnie współpracy z Leprous. Wynajęli mnie, bym zarejestrował partie basu na "The Congregation" jako muzyk sesyjny podczas przerwy bożonarodzeniowej w 2014 roku. Wygląda na to, że się starzeję...


MUAM: Co się zatem pozmieniało w Twoim życiu przez te 10 lat? Na pewno dużo się wydarzyło...

Simen: To więcej niż 1/4 mojego całego dotychczasowego życia, więc zdecydowanie dużo zarówno w kwestiach zawodowych, jak i prywatnych. Mówiąc o profesjonalnym aspekcie muzycznej działalności i rozwoju nie da się nie wziąć pod uwagę życia prywatnego, ponieważ zawód czynnego artysty i podróżującego po świecie muzyka ma na nie niebagatelny wpływ. Jest nietypowy. Przez te 10 lat ożeniłem się, założyłem rodzinę, mam córkę, mam psa, kupiłem dom, zjeździliśmy z Leprous świat kilka razy, straciliśmy bliskich, pozyskaliśmy nowych bliskich, zdarzyło się tak wiele. Gdyby życie prywatne nie poszło do przodu, nie byłoby o czym pisać, nie byłoby czego tworzyć, do czego się odnieść w ogólnym kontekście. Jesteśmy pięcioma indywidualistami, którzy mają swoje życie, ale jedną z najbardziej fantastycznych rzeczy w Leprous jest nieustający głód rozwoju. Wciąż mamy ochotę na więcej. Dlatego na pewno nadal będziemy robić to, co robimy, czyli dawać z siebie maksa tworząc muzykę i jeżdżąc po świecie.


MUAM: A przyglądając się rynkowi muzycznemu - co z Twojej perspektywy uległo zmianie przez te lata spędzone z Leprous?

Simen: Bardzo wiele aspektów. Na pewno media społecznościowe odgrywają znacznie większą rolę niż kiedyś, ale zdecydowanie ważniejszą, nową rzeczą jest sztuczna inteligencja oraz usługi i produkty bazujące na uczeniu maszynowym. To bardzo ciekawe zagadnienie i staram się być z nim na bieżąco. Można już teraz zaangażować asystenta do pisania tekstów, który jest już nieprawdopodobnie rozwinięty, pomocnika do miksowania, niebawem dostępny będzie generator brzmień dla różnych instrumentów, który jest na razie w fazie dopracowywania. To są zupełnie inne realia, niż kiedyś. Te wszystkie narzędzia są już w użyciu i na pewno będą odgrywać ważną rolę w przyszłości. Rozwój technologii przebiega teraz w tempie logarytmicznym. 

Jeśli moja córka zdecyduje się na rozwój muzyczny, będzie pracować i rozwijać się w zupełnie innych realiach niż ja. Nie wiadomo, co nas czeka. Staram się być na bieżąco z przepisami prawa i podążać za rozwojem technologii.


MUAM: Na pewno będzie zupełnie inaczej, ciężko powiedzieć, czy lepiej, czy gorzej...

Simen: Tak, to się dopiero okaże. Na pewno będzie całkowicie inaczej. Sztuczna inteligencja to w zasadzie organizm, który się rozwija. Ludzie nie mają jeszcze tej świadomości, że to nie jest wynalazek mechaniczny, jak chociażby koło czy nawet komputer, lecz coś, co w pewnym momencie będzie rozwijać się samodzielnie, bez pomocy człowieka. Nie mam na myśli tego że AI będzie świadome i zniszczy nas wszystkich, lecz to, że jest to zupełnie nowy fenomen, coś rewolucyjnego, z czym jeszcze ludzkość nie miała do czynienia, coś zupełnie nowego w historii naszej cywilizacji. Bez wątpienia będzie mieć wpływ na muzykę, kreatywność, różnorodność i każdy aspekt życia. Ten proces już się rozpoczął.



MUAM: Zdecydowanie... Jak tu pięknie! (Simen dotarł właśnie nad wodę, na wapienne wybrzeże porośnięte lasem) Cóż za inspirujące miejsce, absolutnie wspaniałe, wygląda jak jezioro... 

Simen: To morska zatoka, mieszkam tam po drugiej stronie, za drzewami. Poziom wody zmienia się w zależności od przypływów, to bardzo ciekawe miejsce, a jednocześnie taka spokojna przestrzeń. Bardzo ją sobie cenię, szczególnie po trasie i wizytach w dużych miastach świata. To oaza spokoju, takie kojące miejsce, w którym mogę się wyciszyć i nabrać sił. 

Gdy jestem w domu, z rodziną, pracuję w swoim studiu.  Wstaję razem z córką, prowadzę ją do przedszkola i komponuję muzykę w studiu - w mieście lub w domu. To moje dzienne zajęcie, tym się dziś zajmowałem.  


MUAM: Piszesz autorskie kompozycje czy tworzysz coś nowego dla Leprous?

Simen: Aktualnie pracuję nad swoją własną muzyką, która niebawem się ukaże. 

 

MUAM: Wyprzedziłeś tym samym moje następne pytanie - czyli planujesz projekt solowy, to świetnie! 

Simen: Planuję, pracuję właśnie nad filmem dokumentalnym o... mikrofonie, który znalazłem w domu mojego dziadka, po jego śmierci. Zmarł na covid. Wspomniany mikrofon to bardzo rzadka wersja Neumann U47, mikrofonu, który zrewolucjonizował sposób, w który słyszymy brzmienie wokalu. Będąc w trasie przeprowadzam wywiady z ludźmi z całego świata. Po zakończeniu tego procesu udam się do studia, by zaśpiewać swoje własne piosenki do mikrofonu dziadka. Po raz pierwszy zarejestruję swój wokal. 

Dokument będzie towarzyszył mojej solowej płycie, więc to jest bardzo ambitne przedsięwzięcie. Nie miałem okazji dotąd podjąć się czegoś takiego, więc jest to bardzo ekscytujące doświadczenie. Udało mi się zebrać środki na ten projekt dzięki udziałowi kilku inwestorów. Planuję też kampanię crowdfundingową, która pomoże sfinansować część muzyczną projektu. 

Mam w domu małe studio. Gdy potrzebuję ciszy i spokoju, np. gdy piszę teksty i śpiewam, wybieram tp domowe studio, bo to w mieście jest trochę za bardzo "przepuszczalne" w kwestii dźwięku. Wiesz, gdy śpiewasz jesteś bardzo świadoma brzmienia własnego głosu i chcesz mieć możliwość eksperymentowania, poszukiwania, popełniania błędów. Nie jest wskazane, by ktokolwiek cię słuchał w tym czasie. To bardzo niekomfortowa sytuacja, która ogranicza kreatywność. Właśnie dlatego nagrywam wokale w domu. 

 

MUAM: Czyli będziesz śpiewał, to fantastycznie. Pamiętam Twoją wypowiedź w jednym z wywiadów na temat tego, że od zawsze chciałeś być wokalistą. Czyli spełnia się Twoje marzenie :)

Simen: To będzie coś zupełnie odmiennego od Leprous. Oczywiście nie brzmię jak Einar i mój projekt w żaden sposób nie będzie przypominał solowych dokonań Einara, które niekiedy mogłyby być też przypisane do twórczości Leprous, bo głos Einara jest tak charakterystyczny i ekspresyjny, że jest sam w sobie znakiem rozpoznawczym tej muzyki. Śpiewam chórki w Leprous, ale nie słychać praktycznie mojego głosu. Moją rolą w tym zespole jest gra na basie.

W zasadzie cały czas używam swojego głosu. Śpiewałem w kościele, na weselach, czy też w różnych zespołach, gdy byłem muzykiem sesyjnym. Nigdy nie robiłem tego jednak z perspektywy czysto artystycznej - to dziwne, ale tak się złożyły okoliczności. Od dawna piszę piosenki i śpiewam, ale nie miałem dotąd czasu, a może też odwagi, by to wszystko poskładać i się tym podzielić z publicznością. Nareszcie ten proces ma miejsce, bardzo się z tego cieszę. Będę kroczył tą ścieżką, aż uda mi się ten projekt ukończyć. Prawdopodobnie będzie to minialbum, cztero-pięcioutworowa EPka. Jestem w trakcie tworzenia wersji demo i będę je nagrywał. 




MUAM: Brzmi jak świetny plan na support przed koncertami Leprous...

Simen: Oj nie, nie sądzę. Moja autorska muzyka będzie zbyt mocno różnić się od dźwięków, które tworzymy z Leprous. To nie jest progresywny rock czy metal, bliżej tej muzyce do folku i brzmień akustycznych. Raczej takie brzmienia nie sprawdzą się na przestronnej, wielkiej scenie klubowej czy arenowej. Czułbym się dziwnie. Lepiej zabrzmi to w kameralnym klubie, w bardziej intymnych okolicznościach.


MUAM: Masz bardzo szerokie muzyczne horyzonty. Słuchasz właściwie wszystkiego, prawda?

Simen: Tak. Zanim ukaże się mój projekt solowy, wydam w styczniu album z moim jazzowym zespołem. Nazywa się Saywhat i gram w nim z turecką ikoną jazzu, gitarzystą Cenkiem Erdoganem. To instrumentalny zespół.

MUAM: Brzmi fenomenalnie! Posłucham na pewno! 

Simen: Po wydaniu tej płyty przyjdzie czas na dokument i EPkę solową, a następnie pewnie na nowy materiał Leprous...


MUAM: Czyli masz już praktycznie zaplanowany cały kolejny rok...

Simen: Oj tak, nawet więcej niż rok. 2025 i 2026 są już praktycznie w pełni zaplanowane. To jest właśnie życie muzyka... By związać koniec z końcem trzeba działać na kilku polach, w ramach kilku projektów, być przygotowanym na to, że będzie się pozyskiwać dochody z kilku źródeł. Tak to już jest...


MUAM: Trzeba być świetnie zorganizowanym i dobrze zarządzać czasem. Jak dzielisz czas między pobyt w domu i podróże? Ile czasu rocznie zajmują wspomniane aktywności?

Simen: Nie śmiem tego liczyć... Zwykle przez około sto dni podróżuję, później przez pół roku jestem w domu, po czym ruszam w podróż na dalszą część roku. 

 

MUAM: To trudne do pogodzenia, prawda?

Simen: Tak, zobaczymy jak to się potoczy. Nie młodniejemy i prawdopodobnie w którymś momencie trochę zwolnimy, ale póki co nie planujemy nic takiego. Nie mamy już dwudziestu lat, część z nas zbliża się do czterdziestki. 

 

MUAM: To naturalne, że człowiek kiedyś zwalnia i potrzebuje oddechu... 

 Simen: Tak, choćby po to, by muzyka znów brzmiała świeżo, by zyskać nową perspektywę. 

MUAM: Widzę, że wróciłeś ze spaceru - jakie masz dalsze plany?

Simen: Czas na jedzenie. Gdy skończymy, zabiorę się za gotowanie obiadu dla rodziny, żebyśmy mogli zjeść razem, jak wrócą. 


MUAM: W takim razie nie przeszkadzam Ci już. Dziękuję za wspólny czas, za fantastyczny spacer! Bardzo to doceniam!

Simen: Dzięki bardzo! Miłego dnia! 

MUAM: Wzajemnie, trzymaj się!



"Melodies Of Atonement" ukazał się 30 sierpnia 2024 nakładem Inside Out Music. 

Leprous ruszają w trasę po Europie 16 stycznia 2025. W jej ramach odwiedzą 1 lutego warszawską Progresję. Na koncert zaprasza Knock Out Productions! Bilety są na www.knockoutmusicstore.pl

 

ENGLISH VERSION

You know him so well as an outstanding Leprous bass player. Simen Børven is a truly creative, hardworking and open-minded artist, whose music horizons are far much broader than the sounds characteristic for Leprous' style. 

It was one of the most intriguing and pleasant conversations I had an honour to experience. Simen took me on a virtual walk with his dog by the beautiful Norwegian coast, into the woods, during which he told me a lot not only about his role in Leprous, but also other intriguing projects and his incredibly intense musical life. It was such an exciting and inspiring meeting!


Między Uchem A Mózgiem: Hi! Nice to see you! Thank You so much for finding time for me. Are you going somewhere? (Simen greeted me in dressed in outdoor outfit, ready to go

Simen Børven : hey, yeah, we’ve finally made it! I plan to go out to walk my dog (then the beautiful golden retriever occurs on the camera screen). I combined walking my dog and talking in the last interview and found it so refreshing so I thought I’ll do the same thing this time, if that’s fine for you.


MUAM: Sounds good, let’s go! I assume you live in the nice surroundings 😊

Simen: oh yeah, it’s really beautiful here. I live in the southern part of Norway, in a city called Kristiansand, about 20 minutes outside the city centre, surrounded by the forest and the bay. You’re from Poland, right?


MUAM: Yeah, from the north part, Gdańsk, the place where Mystic Festival takes place, also a harbour. It’s quite funny to talk in the middle of the day while there’s almost dark here. Nevertheless I like this season despite being quite depressive. 

Simen: It’s almost dark here as well. I don’t mind the short days as long as you take your vitamin D and supplements and move around. I don’t have winter depression actually, I know that the other guys in a band suffer from it. You know, we’re all born differently…


MUAM: That’s true, exaclty! The point is to take care of yourself and listen to your organism. Health is a really important issue, however it's time to talk about music. You've released a new album a few months ago. "Melodies of Atonement" is a quite different record from the previous ones, if we consider the recording process, am I right? There are no orchestral parts, all of the Leprous members had an impact on the sound and compositions. Have you recorded it all together in the studio or how did the process look like?

Simen: Some of it. We haven’t done much live. We usually do the layers of the recordings, starting with drums, then it’s a mix between bass and guitars and then vocal at the very end. After that we edit and re-do certain parts sometimes - that’s usually how the order of recording looks like..

We’ve recorded together the song „Castaway Angels” from our previous record in the Ocean Sound Studio. This time we chose to work with David Castillo in his Grondahl Studio in Stockholm. I recorded 50 per cent of the songs there and another 50 per cent at home. If we record everything live in the studio at the same time, there’s will be no space for fuckups, it’s way too great. 



MUAM: It would be too ideal if you record it all together? That's interesting...

Simen: We may say it that way (laugh). In fact we’ve released a live edition of our prevoius record, „Aphelion”, I did not even know we’re doing that project, but it was quite easy to do. We record all the shows, and our sound guy, Chris Edrich mixed few of our songs from our festival season from 2022 and that is all live obviously. Maybe we’ll do that from this record too, we’ll see..



MUAM: Your role as a composer in Leprous is becoming more and more noticeable and that makes me very happy. You've already written songs for previous albums, but on "Melodies Of Atonement" (deluxe version with 11 tracks) we can find three your songs! I'm impressed. Can you tell me a little bit about those compositions?

Simen: The one in which I contributed the most in was „Starlight”, I wrote the guitar riff and the beat, so I had much impact on how the song started and the fundamentals of the groove. You know, I haven’t listened to the record since it came out in fact…


MUAM: Oh, really?
Simen: Yeah, I was sick of the songs or let’s say the studio versions at least. I don’t listen our studio versions when we’re done with recordings. Before the audience can hear the album, I listen to those studio versions so many times and I'm already over it.

You need to translate the studio version into the live setting. I rather choose live versions to learn how it all sound live and be ready to play them during the shows. I always try to make a live version of a song, improvise a bit, express myself, find out where we can get lost in the music, move around. I try to keep it fresh for myself as well as to the audience and my band members. 



MUAM: I see what you mean. However there's one particular song at the end of the deluxe version, quite different from the previous ones. What's the story behind the b-side, Claustrophobic?

Simen:  It was composed as a joke, I call it N’Sync/Backstreet Boys song

MUAM: Yeah, there's something with this similarity...

Simen: It's a bit humorous, the sketch for it was like…. (Simen starts to sing the bass riff) and then we added the melody on top and improvised some gibberish. It didn’t feel right, so I rewrote the verses with the bass to keep the song moving a bit more forward, so it turned into a bit funky one and that’s why I was credited as a composer… The bass line carries a lot of the song. It’s quite hard to play, there’s a lot of skipping, the groove itself it’s not off-beat swing thing. I had this line in my head and I needed to slow it down a bit to be able to play it live. Now I’m not sure if I can actually play it without rehersing a day or two actually…

I remember that on„Pitfalls” there’s a song called „I Lose Hope”, it’s kind of same process. That was a song that might be dropped - we had doubts, it was unfinished. I had to get the chargé of getting the song to move it forward. I played the bass line and that’s why we completed it...



MUAM: That's right - the bass line is crucial here. How was it with "Have You Ever"? That’s incredible one, one of my favorites. I remember Einar's words that it's a funny story behind that one...

Simen: It’s even more influenced by me than the mentioned ones. I guess the funny thing is that the song I contributed for Leprous is not based on the electric bass, but on electronics.  Both "Distant Bells" and "Have You Ever", which I produced and wrote instrumentals for, does not have electric bass in it, so it’s funny that every time a bass player writes a song, there’s no his main instrument (laugh)



MUAM: As a bass player you need somehow to find a compromise between the melody, the need to improvise in a song and play technically. What’s your perspective?

Simen: A bass player is a guitarist in one hand, playing the fretboard, and a drummer in the second hand picking the strings – that’s the best describtion of a bass player I could give. When it comes to playing melodically, holistically, I tend to try to find space in music, create the space that makes the bass pop in a bit different way than just copying what the rhythm guitar section is doing. I try to find new ways in playing the bass not like playing in hand or using my feet, but small details in sound and in technique, that add a new dimension to a song.


MUAM: What makes a song good in your opinion? 

Simen:  It depends. As a composer  - when you write the idea and you listen to it a few days after and you don’t hate it, that could become a good song or a good idea when a work is complete.

When you listen to a song and you don’t have any prior relationship to it, so you’re not the composer, it’s so multidimensional. I connect to some songs because of the lyrics, to some because of the instrumental part or a specific part of the orchestration, for example the string part is amazing and that’s why I like listening to it. Finally I need to belive in what a composer tried to convey so if I feel it’s what was done like a thousand times earlier I rarely connect with the music. I need to feel the song, that makes it a good one. 


MUAM: You have a break in the touring now, but you're starting rehersing before the next leg of the road, right?

Simen: Yeah, we haven’t played all the new songs live yet.. We’re probably gonna do that at some point, we’ve done 7 of 10. I would say that the one that gain the most attention and the most reaction was „Like a Sunken Ship”. Everyone was really moving to that song and that’s cool. That might be one of the favorites for fans, that’s cool.

MUAM: So how in the USA? You've started the promotion of the new album from the States. 

Simen: That was really good, more comfortable than earlier, I really like playing for our US fanbase, they’re such great people, it was also interesting and exciting to play just before the elections.
I’m not the huge fan of american food though, I must say, it does not agree with me, probably it’s because of the processing of the food in a different way we do in Norway and Europe. I really can tell the difference. I had a tendency to lose a bit of weight being there because I don’t like the food and I eat less. This time I tried to really eat well.  Then we had a 2-week break and went to Australia, that was also a very good run. We went there for 11-12 days and played 5 shows, maybe we should do more. I prefer playing as much as possible, because you can make ends meet only by playing and I have a family to feed. We’re coming back to the US in April and May, that’s great. Maybe we’ll learn playing all of the new songs by then 😊


MUAM: I see and definitely understand what you mean. Before coming back to the US, you're finally playing in Europe in the beginning of 2025😊

Simen: That will be the big shows with a lot of production, we’re gonna try to feel the stage in a very grandiose way, because our music is very expressive, theatrical. More is more. Our guitarist Tor said „how can less be more” disagreeing with the Miles Davis' words… So more is more - we’re heading in this approach. It’s gonna be more Leprous than ever, I guess. 





MUAM: Can't wait for the tour! I've just realised that you’re in Leprous for almost 10 years. That's a long story, isn't it?

Simen: Oh yes, I’ve actually recorded this Christmas Holiday as a 10-year anniversary with a band, because they hired me to do base recordings for „The Congregation” as a session player during the Christmas Holidays in 2014… That’s incredible… seems like I’m getting old…



MUAM: So what’s changed during this period? Probably a lot...

 Simen: It’s more than one fourth of my total life, so a lot… privately as well as professionally.
In our business you can’t really discuss your profession and the evolution of your professional life without taking your private life into consideration, because the job describtion of a touring musician and recording artist is very special. I'm married, I've established a family with kid, I have a daughter, I've got a dog, a house, we’ve travelled a world a few times, we’ve lost loved ones, gained new ones, so much has happened. In fact without your private life moving forward you won’t have anything to write about and to express. We’re five individuals, life has happened, but one of the cool things about Leprous is that we’re always hungry for more, so we’re gonna keep on doing what we're best in -  making music and touring the world.



MUAM: How did the music industry has changed from your perspective among those years you play in Leprous?

Simen:  Social media has become even more important than earlier, but one of the new things in music is obviously artificial intelligence as well as services and products based on machine learning. That’s very exciting, I’m trying to follow it as much as I can. You can have some kind of a writing buddy -  an assistant for lyrics and for mixing, an instrumental generator…

That’s not come out yet but it will be out soon. They are all used and that’s a whole different game. The technological development is speeding up exponentially.
If my daughter chooses to go into music, it will look very different for her than it did for me. Who knows what’s around the corner… I’m trying to follow legislation and the general technological advancement as much as I can.



MUAM: We don’t know if it will all come for good or for bad, that’s hard to say now…


Simen: Yeah, we’ll see. It’s something totally different than ever before, because it’s almost like an organism, it’s not like the wheel, a mechanical thing, and not even like a computer, at some point it will self develop.

I’m not saying that AI is becoming self conscious and will destroy everyone. It's a new phenomenon and not the same thing like any other revolutionary invention. It’s something new in the human history. That will affect music, creative diversity, but every other aspect of life as well. It’s already happening.

 




MUAM: Wow, what a nice view… (Simen shows a coast of a bay and picturesque rocks) Looks like a lake in the woods... Such an inspiring place to live...

Simen: It looks like a lake, but it’s actually the bay of the sea, my house it on the other side of these trees… It’s a great way to have a calm place to retract to when I’m travelling the big cities of the world.
I find it really calming and soothing to be in with my family and have some down time from travelling. I work when I'm at home, like today I’m composing music, so I get up in the morning with my daughter, get her to kindergarden, then I'm in my studio in the city or my home studio and write music. That’s a kind of my day job.

MUAM: Are you writing your own music or something new for Leprous?

Simen: I’m writing my own music, I’m going to release it soon. 

MUAM: I was about to ask this question 😊 So now I know you have plans for a solo project, that’s really cool!

Simen: I do… I’m working on a documentary… about a microphone I found in my grandfather’s house after he passed away from covid. The microphone is very, very rare, version of the microphone U47. Neumann U47 is the one that revolutionised the way we hear vocal sound. When I'm on tour with Leprous I’m conducting the interviews all over the world and at the end of a journey I’m going to go into the studio and sing my own music into my grandfather’s microphone, recording my voice for the first time. 

It’s gonna be a documentary in addition to solo release, so it’s a very ambitious project. I haven’t done anything like that before, it’s very exciting. I’ve gotten a few investors, so I do have the money to do it, I'm gonna launch a crowdfunding campaign for people that are interested in the music part of it. It’s gonna come out really soon. 

I have a small studio at home. Sometimes I need peace and quiet when I’m writing lyrics and singing stuff and the studio in the city is a bit leaky in terms of sound. When you’re writing vocal lines you need to be very self conscious, you want to be able to make mistakes, you want to experiment and if you know that someone is listening to you, it’s not that comfortable and you may get out of your creative flow, so that’s why I’m doing it at my house. 


MUAM: So you will be singing, that’s really interesting…Can’t wait to hear your voice! You have always wanted to be a vocalist as I remember, I’ve read in one of the interviews that  you wanted to sing in a school band, but you ended up playing bass… So now you're making your dream come true!

Simen: It’s gonna be very different from Leprous. It’s not like Einar obviously, his solo work sometimes could be used as a Leprous song, because he has a strong signature in his voice and he sings so expressively regardless of his own project or Leprous. He is a very expressive artist. The instrumental parts are obviously quite different in his solo work. I do sing backing vocals in Leprous but you never hear my voice solo, I play bass here.

At least I use my voice. I’ve always sang in a church or at weddings or in a bands when I was a session player, but I’ve never done so as an artist and that’s kinda weird, it’s only a coincidence.  I don’t know why I’ve never done it, because I do write songs and I do sing, but I never had the time or maybe the guts to put it together. Now it’s happening so I’m very excited about that. I'm gonna follow this path until it’s done. Most likely it’s gonna be half an album, an EP with a few songs, I’m just writing a whole bunch of demos at the moment and I’m gonna record them - 4-5 songs and maybe a b-side, we’ll see.


MUAM: So you may take the role of a supporting band on a Leprous tour 😊

Simen: haha, no.. I don’t think so. The music is gonna be too different. It’s not like prog music, like prog rock/metal, more like neo with a lot of acoustic instruments and vibe. I feel my music can’t really feel well on such a big stage of a big club or small arena, it would feel odd. It’s rather intimate, I’d rather play in a smaller clubs. 



MUAM: You have really broad horizons according to music. You listen to everything I guess…

Simen: Yeah, I listen to everything. Before my solo project comes out I’ll release an album with my jazz band called Saywhat, together with the Turkish star guitarist Cenk Erdogan. It comes out in January. It's an instrumental band. 



MUAM: That's great news, I'm impressed! 

Simen: There will be some music that’s not Leprous related that’s coming out in the future. After Saywhat's record I’ll release a documentary and my solo release and then I guess a new Leprous album will start production straight after that...



MUAM: So the whole next year is already planned in full… 

Simen: Oh yeah… I would say more than that actually, 2025 and 2026 are pretty much booked at this point… That’s a life of a musician. That’s how you need to work to make ends meet - you need to have multiple projects, you need to be prepared to have multiple income streams, that’s the way it is…



MUAM: That must be hard and you need to be self-organised so well. How do you divide time between home and travelling? How much time do you spend in a year on tour?

 Simen: I don’t dare to count it… I usually say that it’s somewhere between one hundred days on the road, one third- a half of a year at home and the rest of the year on a road. 


MUAM: That's really hard... 

Simen: We’ll see. We’re not getting younger. We're not in our 20's anymore, some of us are close to 40.  I guess we’re gonna slow down at some point, but we don’t have any official announcement.

MUAM: That’s natural, people have to slow down someday…

 Simen: yeah, just to keep the music fresh, to have a new perspective

MUAM: I see you’re back from a walk…what are your next plans?

Simen: It’s almost time for a dinner. When we’re done I’m gonna go prepare a dinner for my family before they get  back. I work from home today. 


MUAM: So I won't interrupt you anymore. Thank you so much for your time and getting me for a walk! I deeply appreciate it. 

Simen: Thanks a lot, that was nice. Have a great day! 

MUAM: Same to you, bye!


 




"Melodies Of Atonement" was released on 30th August 2024 by InsideOut Music. 

Leprous are getting back on a road in January 2025 to play some exclusive shows in Europe. Check the tour here: https://leprous.net/tours/

An Exclusive Evening with LEPROUS – 2025
16.01. – MADRID (ES) Music Station
17.01. – PARIS (FR) Salle de Pleyel
31.01. – LONDON (UK) 02 Forum
01.02. – WARSAW (PL) Progresja
07.02. – TILBURG (NL) Poppodium 013
08.02. – COLOGNE (DE) Carlswerk
15.02. – OSLO (NO) Sentrum Scene