wtorek, 17 grudnia 2024

Six Steps Forward: bunt zawsze był sexy

Są z Krakowa. Grają mocno, szybko, konkretnie, ale w swoich kompozycjach nie stronią też od melodii. Ich koncerty to wulkany energii. Six Steps Forward to piątka przyjaciół, których połączyła pasja do muzyki i przekraczania gatunkowych granic - Deny (gitara), Kłapouchy (bas), Bart (wokal), Bullet (gitara), Picora (perkusja). Chłopaki opowiedzieli mi trochę o sobie i swoich inspiracjach, a przede wszystkim nowej, świetnej EPce "The Grim Verse", która jest dla nich nowym otwarciem.


fot. Radomił Gomułka

Między Uchem A Mózgiem: Bliższa jest Wam scena hardcore’owa, czy metalowa?

Six Steps Forward: Trudno powiedzieć. Każdy z nas ma swoją unikalną historię, wywodzącą się z różnych nurtów muzycznych, z odmiennymi korzeniami i doświadczeniami scenicznymi. SSF działa już od dwunastu lat, występując zarówno na koncertach hardcore’owych, jak i metalowych. Na początku naszej drogi, ze względu na ideały i styl muzyczny, byliśmy bliżej związani ze sceną hardcore. Jednak z czasem zaczęliśmy równie swobodnie odnajdywać się na innych scenach. Wciąż, romans z hardcore’m pielęgnujemy do dnia dzisiejszego czy to w naszych utworach czy łażąc po koncertach zaprzyjaźnionych kapel. 

 

MUAM: Tak czułam :) To było oczywiście pytanie z gatunku podchwytliwych, bo myślę, że szufladkowanie muzyki niespecjalnie jest potrzebne (może poza próbą podpisania danej twórczości, by łatwiej było wyszukać ją w gąszczu informacji w sieci) . Poza tym trochę się już pozmieniało w temacie subkultur i coraz więcej osób ma coraz bardziej otwarte umysły na różne dźwięki. Co o tym myślicie?

SSF: Zgadzam się, szufladkowanie jest zbędne i często utrudnia odkrywanie ciekawych wydawnictw oraz nietypowych zespołów. Różnorodność subkultur wynika z postępu i jest odpowiedzią na współczesne czasy oraz społeczne napięcia. Każdy z nas kiedyś szukał akceptacji i swojego miejsca w świecie, a subkultury były dla wielu wsparciem w tej drodze. Poza tym, bunt zawsze był sexy :)

Podejrzewamy, że nasze wydawnictwo mogło wywołać u niektórych "ból tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę", bo faktycznie brzmi ciężko, metalowo i modernistycznie. Ale niewiele nas to obchodzi – nie chcemy świata, w którym nie można mieć własnego zdania. To nasza interpretacja gatunku i nasza forma buntu, w której frustracja łączy się z nieposkromioną energią, a najważniejsze jest to, co chcemy przekazać naszym słuchaczom.


MUAM: Pięknie powiedziane i pełna zgoda, grunt to robić swoje. Zaczynaliście przygodę w Six Step Forward w 2012 roku i trochę czasu już minęło. Jak z Waszej perspektywy zmienił się zespół, rynek muzyczny?

SSF: Z pewnością mamy teraz więcej doświadczenia i jeszcze więcej szalonych pomysłów. Staliśmy się dojrzalsi i bardziej otwarci na nowe inspiracje. Udało nam się zbudować trwałe relacje z fantastycznymi ludźmi, którzy pokazali nam nowe możliwości – czy to w zakresie nagrań, występów na żywo, czy tworzenia teledysków. Nauczyliśmy się też lepiej wykorzystywać szanse związane z graniem koncertów za granicą i wydawaniem muzyki. Była to długa podróż, pełna zarówno sukcesów, jak i błędów, z których wyciągnęliśmy cenne lekcje. Jesteśmy wdzięczni, że ten emocjonalny rollercoaster zacieśnił nasze więzi i umocnił przyjaźń w zespole, która wydaje się niezłomna.

Rynek muzyczny wciąż pozostaje dla nas wielką, złożoną machiną, której działania nie zawsze do końca rozumiemy. Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, nadal eksplorujemy możliwości i staramy się podejmować świadome decyzje zespołowe. Dziś mamy dostęp do wielu narzędzi umożliwiających tworzenie, promowanie i sprzedaż naszej muzyki. Opcji jest tak wiele, że aż przytłaczają – gdybyśmy chcieli wykorzystać je wszystkie, na kolejny album znów musielibyście czekać sześć lat! 😄 


fot. Radomił Gomułka

MUAM: No tak, czasu zdaje się być coraz mniej, a rzeczy do zrobienia coraz więcej :) Czym jest dla Was gra w Six Steps Forward? Spełnieniem marzeń? Odskocznią od codzienności? A może czymś jeszcze innym?

SSF: Spełnieniem marzeń, odskocznią od codzienności, najtańszą terapią, sposobem rozładowania frustracji, pasmem wyzwań, niekończącą się podróżą, środkiem pozytywnego przekazu, skarbonką bez dna, masą komicznych anegdot, bramą do poznawania ciekawych ludzi i ich historii, tworzeniem “bezpiecznej przestrzeni” dla ludzi nam podobnym. I najważniejsze - sakramencką zajawką.


MUAM: Pomówmy jeszcze o tych „sześciu krokach naprzód” – chodzi bardziej o śmiałe zmierzanie przed siebie, o przekraczanie granic czy coś zupełnie odmiennego?

SSF: W 2012 roku długie nazwy zespołów były modne (śmiech), a tak poważnie to ten dobór słów nam dobrze brzmiał. Ot, cała historia :D 


MUAM: Niemniej nazwa pasuje do Waszej muzyki - coś w tym przekraczaniu granic jest... Kilka lat temu opublikowaliście własną wersję „Survival Of The Worst” legendarnej już grupy Schizma, która ukształtowała rodzimą scenę hardcore. To szczególny utwór dla Was? Hołd, podziękowanie dla zespołu, który stał się dla Was inspiracją do działania?

SSF: Oczywiście, że hołd (choć nie lubimy tego słowa)! Przecież chłopaki nie poumierali! Dostaliśmy taką możliwość od poprzedniego labelu, który współtworzył wydanie winyla „tribute’owego” dla Schizmy. Wybór padł na "Survival of the Worst", ponieważ idealnie korespondował z treścią naszego albumu Bomb the World. Utwór podzielał nasze obawy i jednocześnie rozpalał sprzeciw wobec nierówności czy dyskryminacji. To adoptowana wizja armagedonu, którą skrywamy na dnie naszych małych, czarnych serduszek. Poza tym… Hej, to świetny kawał grania. Odbiór utworu był bardzo pozytywny, dlatego zdecydowaliśmy się nadać mu obraz w formie lyric video.

Z chłopakami ze Schizmy znamy się już jakiś czas więc i granie tego numeru na żywo okazało się  super pomysłem (przy okazji Gotta Go fest - w Cieszynie). Warto wspomnieć o innych składach jakie przyłączyły się wtedy do akcji: Ballkick, Drown My Day, Ratrace, Unbeaten i wiele innych zdolnych zespołów! Ciekawym dodatkiem był udział Słonia który dorzucił numer “Pod Naciskiem”. Przezajebista akcja! Wracając do SOTW, mamy nieodparte wrażenie że ten cover bardzo pomógł nam w podpisaniu kontraktu z Upstate Records. Współwydawcą tego winyla był Kuba Szajer, który od tamtego momentu namawiał nas na dołączenie do jego “stajni” Upstate Records. Był to strzał w dziesiątkę! 


MUAM: Schizma to fantastyczni ludzie, bardzo inspirujący. A czy jest jakiś zespół, który jest Waszym ulubionym z ostatnich miesięcy?

SSF: Mimo że SSF jest naszym wspólnym mianownikiem, każdy z nas słucha innej muzy dlatego podamy aż pięć kapel: Denihilist, Higher Power,Currents, Sunami, Thrown - od Hardcore’a aż po Deathcore. A jeśli chodzi o inspiracje…hmm, po naszej twórczości można się domyślić że bardzo lubimy The Ghost Inside. 



MUAM: Tak, zdecydowanie! Wspomnieliście przed chwilką o wytwórni, więc najwyższy czas przejść do Waszego nowego materiału :) „The Grim Verse” jest dla Was nowym otwarciem, nowym kierunkiem… Opowiedzcie mi proszę nieco więcej o inspiracjach, które przyczyniły się do powstania tego materiału. Jest brzmieniowo różnorodny, z drugiej strony ładnie spina się w całość. Uzyskaliście bardzo fajny balans między mocą i melodyjnością.

SSF: Cieszymy się, że ktoś to zauważył! ^^ Zacznijmy od tego, że zmieniliśmy stroje, a wokal stał się bardziej „kąśliwy”. Nie potrzebowaliśmy inspiracji do tych zmian – po prostu chcieliśmy spróbować czegoś mroczniejszego, a jednocześnie surowego. Tworzyliśmy utwór po utworze, a po drodze zaprzyjaźniliśmy się z bardziej popową formą naszych kompozycji – zależało nam, żeby każdy z numerów mógł samodzielnie trafić do ucha słuchacza. Co zabawne, gdybyś posłuchała ich w kolejności powstawania, zauważyłabyś, jak stopniowo robią się coraz mroczniejsze i bardziej klaustrofobiczne.

Kiedy materiał był gotowy, zaczęliśmy szlifować formę, by wszystkie osiem utworów tworzyło spójną całość i opowiadało jakąś historię. Ich ostateczną wersję nagraliśmy DIY-owo jako utwory referencyjne, co pozwoliło nam spojrzeć na nie całościowo i na bieżąco wprowadzać potencjalne zmiany. To nie były numery pisane na kolanie… no, może z wyjątkiem jednego – „Justify Me”, który powstał dosłownie tuż przed nagraniami i jednogłośnie stał się naszym ulubieńcem.

Chcieliśmy, by teksty były spójne i tworzyły pewną „historię”. Płyta powstawała w czasie pandemii – pełnym niepewności i trudnych emocji. Teksty są zapisem tego, co wtedy czuliśmy: problemy egzystencjalne, brak perspektyw na przyszłość, lęk o rodzinę, pracę, utrata bliskich, tęsknota za przeszłością, depresja, zwątpienie. Wszystkie te demony zebraliśmy i wypełniliśmy nimi nasze utwory. Nie brakuje tam też bardziej osobistych „wycieczek” oraz pesymistycznego poczucia humoru, ale kto ma wiedzieć, ten wie! (śmiech). The Grim Verse zabiera słuchacza na wycieczkę – w bardzo nieprzyjemne miejsca.


fot. Radomił Gomułka


MUAM: Tak, nie jest to z pewnością lekka i miła rzecz, ale bardzo ciekawa! W czasach, gdy wszystko dzieje się tak szybko, poświęcenie nawet pół h na posłuchanie muzyki wydaje się dla niektórych wyzwaniem. Czy to właśnie dlatego zdecydowaliście się na EPkę, nie na pełen album? Czy może to wstęp do większych planów, które już się rysują w Waszych umysłach? Z drugiej strony myślę, że prawie półgodzinny materiał niekiedy spokojnie mógłby uchodzić za pełen album.

SSF: Myśleliśmy o większej liczbie utworów, ale czy każdy z nich otrzymałby wystarczającą uwagę? Sami często łapiemy się na tym, że przy słuchaniu “długograjów” nie przykładam takiej samej uwagi do każdego numeru, co nas wkurza. Dlatego nie chcemy pisać utworów na siłę ani tworzyć „zapychaczy”.

W ostatnich latach coraz bardziej popularnym trendem wśród kapel takich jak nasza stały się single. Pisanie długogrających albumów pochłania mnóstwo czasu, a patrząc na przerwy między naszymi wydawnictwami, można odnieść wrażenie, że się opierdzielamy. Znając jednak nasze grymaszenie przy dopracowywaniu utworów i potrzebę regularnego dawania o sobie znać, opcja singli nie wydaje się głupim pomysłem. 



MUAM: Jasna sprawa :) Zbliża się końcówka roku, czyli dla wielu osób czas „rozliczenia”, podsumowania. Przywiązujecie do tego wagę? Jaki był dla Was mijający rok?

 
SSF: 2024 rok był dla nas rokiem ciężkiej pracy nad albumem! To na pewno! Wiedzieliśmy że chcemy wydać “produkt” który jest dopięty na ostatni guzik. Skupialiśmy się nad edycją materiału i jego produkcją. Spędziliśmy godziny w swoich samochodach osłuchując się z nowymi mixami i poprawkami. Godziny wisieliśmy na Messengerowych zdzwonkach i dogadywaliśmy naglące tematy,  m.in. finalny kształt okładki i to co chcemy nią przekazać. Godziny planowania promocji razem z Upstate Records oraz Julią Markiewicz. Równolegle chcieliśmy zostać w obiegu, dlatego nie rezygnowaliśmy z koncertów, koncepcji merchu czy produkcji teledysków. Nie uniknęliśmy komplikacji które mogły położyć zaplanowane terminy, więc był też wyścig z czasem. Można powiedzieć że SSF stało się naszym drugim etatem. Możemy się pochwalić tym, że zrealizowaliśmy około 90% planów, które zakładaliśmy na początku roku. Cała nasza piątka uważa że był to pracowity rok, ale jesteśmy dumni, że udało się wydać The Grim Verse i pchnąć SSF w obranym kierunku. Jesteśmy spełnieni!



MUAM: Oj bez wątpienia, bardzo pracowity czas za Wami. Było warto, bo finalnie to świetny materiał! Gratulacje :) To teraz to, co jest dla Was chyba kwintesencją działalności zespołu - koncerty. Zagraliście ich już sporo, myślę, że równie dużo przed Wami. Nie miałam jeszcze przyjemności Was zobaczyć, ale z materiałów, do których dotarłam w sieci jasno wynika, że są kluczowe, są kwintesencją brzmienia i energii. Co jest najfajniejszego w graniu na żywo?

SSF: Naszym zadaniem jest wylewać wiadra pomyj i detonować megatony energii na scenie. W zamian otrzymujemy satysfakcję z dobrze zagranych koncertów oraz sympatię publiki, która docenia to, jakimi wariatami jesteśmy podczas występów. To niesamowite, oczyszczające uczucie – trochę uzależniające, ale przecież nic nie jest za darmo. 



MUAM: Oczywiście! A co jest najtrudniejsze w graniu na żywo?

SSF: Powrót do codzienności - bez wątpienia. 

 

MUAM: No tak, tego mogłam się domyślić :) To jeszcze taki standard na finał - jakie macie plany na kolejne miesiące?

SSF: Jesteśmy w trakcie dogrywania terminów na 2025 rok! Planujemy zorganizować sobie wycieczkę po Polsce i za granicą, żeby trochę poszaleć z nowym materiałem. Odwiedzimy kilka zaprzyjaźnionych składów i narobimy wspólnie dziadostwa.

 

MUAM: Trzymam kciuki !!! Dzięki piękne za Wasz czas i wszystkiego dobrego!

SSF: Dzięki! 


"The Grim Verse" ukazał się 9 grudnia 2024 nakładem Upstate Records. Znajdziecie go tu: 

https://sixstepsforward.bandcamp.com/album/the-grim-verse