Sztuka nie powinna mieć żadnych ograniczeń - powinna jasno i otwarcie mówić o tym, jak jest, poruszać dusze, skłaniać do refleksji i do działania. Zdecydowanie tak jest w przypadku twórczości tria Misguided, specjalistów od krótkich strzałów, wobec których nie sposób pozostać obojętnym.
Trio z powodzeniem balansuje na pograniczu sceny metalowej i hardcore'owej pięknie się rozwija i konsekwentnie idzie własną ścieżką, co udowadnia najnowsze wydawnictwo grupy. O przekraczaniu gatunkowych granic, inspiracjach, które ukształtowały brzmienie "This Is Not Funny", sile tkwiącej w krótkich formach, o swoich muzycznych odkryciach oraz tym, co kluczowe zarówno z perspektywy zespołowej jak i osobistej opowiedział mi lider grupy, wokalista, gitarzysta i autor tekstów, Igor Prusakowski.
Między Uchem A Mózgiem: Jak Ci się żyje? Co słychać w zespole?
Igor Prusakowski: Dobrze, dziękuję! Wydaje mi się, że w tym roku pchnąłem wiele trapiących mnie spraw do przodu.
MUAM: Zapytałam, bo słuchając nowego materiału mocno się zaniepokoiłam. Jest bardzo mroczny zarówno w warstwie muzycznej jak i lirycznej. Otchłań, pustka, poczucie bezsensu, zmęczenia, rozczarowania ludźmi, na których zależało… To bardzo emocjonalna wypowiedź.
Igor: Wbrew pozorom to wiele bardziej optymistyczny album, niż „Condemnation”. Pamiętam, że wtedy każdy z nas był w dość kiepskim stanie psychicznym, depresja czy zaburzenia lękowe trochę nas deptały. Na „This Is Not Funny” trochę się z tym wszystkim rozliczam – sama muzyka też jest zresztą bardziej agresywniejsza, i powiedzmy, „walcowata”. Wiele z tych tekstów jest o rzeczach, które siedziały mi w głowie w ostatnim czasie. 2024 był zdecydowanie rokiem zawodu ludźmi – to smutne, gdy musisz pozbyć się z życia kilku wieloletnich „przyjaciół”. Poczucie bezsensu tyczy się tutaj głównie „Nife” - a samo „Nife” to jądro Ziemi. Jest to więc wizja katastrofy, która może pokryć całą planetę – czy to atomowa, czy klimatyczna.
MUAM: To, co dzieje się na świecie, to co do nas dociera online zdecydowanie nie jest „zabawne” i na każdym kroku przeraża. Czy to mieliście na myśli pisząc teksty?
Igor: Dokładnie tak. „Nife” to jednocześnie strach przed wojną i przed zmianami klimatu. „Fooled Again” i „Mind Breaker” wymierzone są w ludzi, którzy albo okazali się fałszywi, albo wyrządzili nam dużo krzywdy. „Death Toll” napisałem krótko po ataku Izraela na Palestynę. „Bottomless Pit” to z jednej strony historia walki z uzależnieniami, a z drugiej – refleksja bezstronnego obserwatora na temat zaburzeń psychicznych. No i „Bully” - bo chyba każdy z nas czasem zamiast być swoim najlepszym kumplem, był po prostu największym wrogiem samego siebie?
MUAM: Jak dużo czasu dziennie spędzasz w Internecie? To być może dość typowe pytanie, a jednak ma znaczenie, gdy pomyśli się o kondycji psychicznej i wpływie różnych internetowych narzędzi na samopoczucie, emocjonalne sinusoidy, kłopoty ze snem i osiąganiem równowagi. Co o tym myślisz?
Igor: Bardzo to ograniczyłem i uważam to za mój sukces tego roku. Poblokowałem sobie sociale na telefonie, zwłaszcza w godzinach pracy. Dostęp mam do Messengera jeśli chodzi o rozmowy z przyjaciółmi, a Facebooka używam głównie do promocji muzyki czy koncertów. Internetowy komentariat to największe zło i aż żałuję, że tak późno do tego doszedłem. Jeśli potrzebuję jakiejś informacji czy interesuje mnie jakiś temat, to sięgam od biedy po Reddita, specjalistyczne strony – albo najlepiej - po książkę.
MUAM: Cieszę się ogromnie, że coraz więcej osób zauważa, że media społecznościowe są źródłem emocjonalnego wypalenia. Czy to właśnie muzyka jest dla Ciebie jedną z form walki z tym poczuciem emocjonalnej pustki i huśtawkami nastrojów, którą wywołuje informacyjny chaos i natłok bodźców, który do nas dociera?
Igor: Tak, zawsze była, przynajmniej dla mnie. Jak skończyłem pisać teksty na „This Is Not Funny” to odetchnąłem tak, jakbym skończył roczną terapię.
MUAM: Zaintrygował mnie bardzo teledysk do „Nife”. Jest pełen metafor, sprzeczności, akcja dzieje się bardzo szybko. Jest zniewolenie i wolność, sytuacja bez wyjścia, możliwość ucieczki i kompletne zagubienie bohatera, który ostatecznie nie wie, jak się odnaleźć. Czy to także odpowiedź na reakcje naszych przebodźcowanych umysłów? To pewnie jedna z możliwych interpretacji…
Igor: Podoba mi się ta interpretacja! Chociaż jak wspomniałem wcześniej, „Nife” dotyczy naszej planety, to jak najbardziej możemy odebrać to jako jej przebodźcowanie i wyeksploatowanie. Można podstawić sobie za głównego bohatera klipu Ziemię – wtedy może zrobić się trochę mniej chaotycznie.
MUAM: Tak! Lubicie w Misguided krótkie formy, prawda? Takie mocne strzały poniżej dwóch minut, poprzez które wyrażacie emocje jasno i wyraźnie. Co Wam daje granie i komponowanie takich „konkretów”?
Igor: Tak, zresztą gdy zakładaliśmy Misguided, to zaczynaliśmy od deathgrindu/powerviolence. Dopiero z czasem zaczęło dochodzić do tego więcej elementów death metalu, hardcore czy sludge. Poza tym nigdy nie miałem zbyt długiego czasu skupienia – nawet pisząc te utwory zastanawiam się, czy ten riff za bardzo nie zmęczy słuchaczy i czy nie lepiej zagrać cztery pętle, zamiast ośmiu. I mamy efekt pod postacią minutowych strzałów.
MUAM: Na nowym albumie jest też trochę więcej dłuższych wypowiedzi, które dają ciekawy kontrast i równowagę całości.
Igor: Myślę, że to wynika też z tego, że cały czas się rozwijamy. Poszliśmy do przodu kompozycyjnie, każdy z nas lepiej opanował swoje instrumenty, a przy okazji – głównym założeniem Misguided był brak ścisłego określenia gatunku. Kochamy hardcore, metal i wszystkie ich podgatunki, więc to, co inspirowało nas w danym momencie zostało przelane na ten materiał. Przy takim „Bottomless Pit” było to zdecydowanie więcej doomu i atmo-blacku.
MUAM: To bardzo ciekawe. Poszukiwanie inspiracji w innych gatunkach zawsze było Wam bliskie. Co tym razem skierowało Was w stronę, w którą muzycznie zmierza „This Is Not Funny”? Poza znanymi już z poprzednich wydawnictw death metalowymi i hardcore’owymi wpływami czuję, że jest tu jeszcze więcej międzygatunkowych wycieczek – pojawia się ambient, są melodie, są gościnne wokale. To bardzo złożona, a zarazem spójna opowieść.
Igor: Zawsze lubiłem wszelkie intra i outra tego typu, tak samo skity na płytach rapowych czy różnego rodzaju przerywniki jak u Type O Negative. Podobnie jest na „Condemnation”, gdzie mieliśmy free-jazzowy jam „Nothing Happens”. Dla mnie to taka forma zaprezentowania samego siebie słuchaczowi, pokazania mu, że „hej, gram taką czy inną muzykę, ale chciałbym, żebyś poznał bardziej moje horyzonty i inspiracje!”. Więcej melodyjności to pewnie sprawa tej black metalowej zajawki, o której wspomniałem wcześniej.
MUAM: Ładna ta ambientowa klamra, pięknie domyka opowieść. Ciekawe jest też to, że występują w pierwszym i ostatnim utworze goście. Zauważyłam, że lubicie zapraszać gości do współpracy w ramach wydawnictw, ale tym razem lista jest wyjątkowo długa. 😊 Opowiesz mi więcej o tym pomyśle?
Igor: Wiedziałem, że to nagranie będzie musiało mieć intro i outro od samego początku, ale przez jakiś czas nie miałem na to pomysłu. Dopiero gdy mieliśmy już cały materiał i ustaloną kolejność, skomponowałem „Ashes To Ashes” na podstawie kolejnego po nim „Bottomless Pit” - tam są te same dźwięki. Zaprosiliśmy tutaj do zaśpiewania intra Agatę Mierzwę – ma świetny wokal i stwierdziliśmy, że idealnie się tutaj wpasuje. Do tego nasza graficzka i fotografka, mega zdolna zresztą, Natalia Ławska również zaczyna swoje wokalne przygody – poprosiliśmy ją więc o trochę opętańczych krzyków w tle. Potrzebowałem jeszcze trochę lo-fi wersji krzyków – stąd również screamy na lewym i prawym kanale od mojej dziewczyny i jej kuzynki.
„Dust To Dust” z kolei powstało za sprawą Kamila Kłossowskiego – naszego kolegi z zespołów Vrna i Martwyja. Od dawna myśleliśmy o tym, żeby razem coś zrobić, Kamil zresztą jara się klimatem choćby Full Of Hell. Wiedzieliśmy już, że album będzie zamykać „Nife”, więc podesłałem mu to jako referencję do stworzenia outra. Kamil z kolei zaangażował trójmiejskiego perkusistę, z którym gra – Pawła Ruckiego, i swoich kolegów od noise'u, drone i ambientu – duet Petkov & Borzeszkowski. Efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania – czułem się, jakbym odpalił te bardziej hałaśliwe momenty ze wspólnego albumu wspomnianego Full Of Hell i Nothing.
MUAM: Myślę, że w pewnym sensie jest to album bardzo progresywny, oczywiście w znaczeniu postępowy, odkrywczy (absolutnie nie hermetyczny czy oddający hołd klasykom tzw. rocka progresywnego). Jak postrzegacie/rozumiecie wspomnianą „progresywność”?
Igor: Przede wszystkim to ciągły rozwój. Nie chciałbym ciągle nagrywać tego samego numeru czy tej samej płyty. Czasem złoszczę się na siebie, że materiał może nie jest tak spójny, jak chciałbym, żeby był, ale to również doświadczenia, które czegoś nas uczą. Wspaniałe w Misguided jest to, że nie stawiamy sobie żadnych ograniczeń. Nawet my nie wiemy, jaka będzie następna płyta.
MUAM: Grudzień to czas trochę takiej wydawniczo-koncertowej przerwy, ale w 2024 roku był wyjątkowo intensywny. Co zdecydowało, że wydajecie ten album właśnie pod koniec roku? Czy jeszcze coś poza tym, że płyta swoim klimatem pięknie wpisuje się w melancholijno-niepokojącą aurę jesienno-zimową?
Igor: Z jednej strony to przerwa, z drugiej strony – początek roku z kolei jest bardzo napakowany wieloma wydawnictwami. Od początku plan był taki, że zaraz po nagraniu zajmujemy się miksem i wydajemy to jeszcze w tym roku – chcieliśmy po prostu domknąć 2024 w taki sposób. Ignacy stanął na wysokości zadania i zmiksował to idealnie w dość szybkim czasie – tak, że udało się mieć i singiel i klip na trasę. Szczerze mówiąc nie myślałem o naszej jesiennej aurze – bardziej chciałem dać trochę nowej muzyki osobom na nią czekającym jeszcze w tym roku.
MUAM: Zrobiliście też fanom piękny prezent - nowy album można pobrać z bandcampa za dowolną kwotę. To piękny gest, który umożliwia zarówno wsparcie Waszej działalności jak i sprawia, że album dostępny jest dla każdego. Dziękuję 😊
Igor: Tak, uważam, że tzw. wolna cena to bardzo dobre rozwiązanie. Wywodzimy ze sceny DIY i trzymamy się jej. Niektórzy mogą nie mieć środków nawet na podstawowe potrzeby, a co dopiero na fizyczne nośniki czy mp3. Na Spotify przecież i tak można tego posłuchać za darmo – a jeśli ktoś woli zrzucić muzykę sobie na odtwarzacz, nie przerywać reklamami, czy mieć utwory w wyższej jakości – chcemy to umożliwić.
MUAM: Misguided to trio tworzone przez przyjaciół. Jesteście jednak rozdzieleni pomiędzy trzy miasta – jak radzicie sobie z zespołową działalnością, próbami, koncertami?
Igor: W zasadzie idzie to wszystko bardzo sprawnie – aż sami jesteśmy zaskoczeni. Na szczęście wszyscy pochodzimy z okolic Torunia, więc tam jest nasza główna „siedziba” i tam głównie gramy próby, choćby przy weekendowych odwiedzinach u rodziny. Wyjazdy na koncerty są czasem małym wyzwaniem logistycznym, ale na szczęście wszystko jest do przeskoczenia – czasem po prostu trzeba się trochę poświęcić, wyjechać dzień wcześniej i popracować trochę zdalnie z busa. Wszystko jest do zrobienia!
MUAM: Szczere, energetyczne koncerty to Wasza specjalność. Jak było na trasie?
Igor: Trasa świetnie się udała – fajnie było przetrzeć szlaki w nowych miastach, czy wrócić do tych, gdzie graliśmy kilka lat temu – był to nasz pierwszy raz w Olsztynie czy drugie koncerty w Lublinie, Bielsku-Białej i Białymstoku po prawie trzech latach. Warszawa i Wrocław to z kolei pewniaki i moje ulubione miasta do grania w Polsce. Zaskoczyło mnie też ilu młodych ludzi pojawia się na koncertach – to świetne, że ta scena żyje prężnie i rozwija się dalej. Mieliśmy również świetne towarzystwo i z każdym zespołem super się dogadywaliśmy. Pierwszy weekend spędziliśmy z Gash Faith i Last Penance, a drugi z Hollowman i Acid Drop. Wszystkie gorąco polecam!
MUAM: Czy dostrzegasz jakieś różnice w odbiorze muzyki w Polsce i zagranicą?
Igor: Raczej nie. Muzyka to uniwersalny język! A zwłaszcza teraz, gdy w młodszym pokoleniu pojawia się coraz więcej ludzi zajaranych metalem i hardcore – każdy koncert to świetna zabawa.
MUAM: Wolisz grać kameralne koncerty klubowe czy bardziej preferujesz występy festiwalowe?
Igor: Wiem, że może to zabrzmieć nieszczerze, ale staram się ich tak nie rozróżniać. Oczywiście, gdy zobaczyłem pełną salę na Mysticu czy wyszedłem na główną scenę na Summer Dying Loud, to nogi się pode mną ugięły. Natomiast, nawiązując też trochę do poprzedniego pytania – muzyka jest czymś bardzo uniwersalnym i niezależnie od tego, czy będzie chciało słuchać mnie 10 osób, czy 1000 chcę tak samo dać z siebie wszystko z szacunku do każdej osoby, która przyszła nas oglądać.
MUAM: To wspaniała postawa, bardzo to doceniam! Rozpoczął się 2025, zamknął się pewien etap, więc dziwnie byłoby nie zadać tego pytania. Robisz podsumowania?
Igor: Raczej nie podsumowuję roku na płaszczyźnie prywatnej. Nowy rok jest zawsze trochę „nowym otwarciem”, ale w sumie to tylko zmiana daty. Lubię za to bawić się we wszelkie podsumowania muzyczne.
MUAM: Zatem jaki był 2024 zarówno pod zespołowym kątem jak i pod kątem muzycznych odkryć?
Igor: Pod kątem zespołowym – świetny. Życzę nam, żeby każdy rok tak wyglądał. Jestem szalenie wdzięczny za każdą możliwość zagranego koncertu – od niemieckich skłotów, przez wiodące polskie kluby, po scenę Mystic Festivalu. Tak samo jestem wdzięczny każdej osobie, która pojawiła się na naszej drodze – od naszych bliskich, przez zaprzyjaźnione zespoły i wspomnianych choćby ludzi z „crew” (Natalię, która robi nam zdjęcia i grafiki, Mateusza, który nas wozi czy Ignacego, który zmiksował i zmasterował album), aż oczywiście po każdą jedną osobę na naszych koncertach.
W temacie muzycznych odkryć - w tym roku wyjątkowo dużo odkrywałem rzeczy, po które wcześniej nie sięgałem. Nie sprawdzałem tak dużo nowości jak bym chciał, za to mocno osłuchałem się z klasykami choćby outlaw country, metalcore'u z lat dziewięćdziesiątych czy nieco bardziej pokręconego jazzu.
MUAM: Takie odkrycia są bardzo cenne. Ja także nie przesłuchałam wszystkich nowości, które bym chciała... Tak to już jest z tymi czasowymi niedostatkami. To jeszcze standardowo - jakie plany na 2025? EPce (która właściwie brzmi jak pełny album) będzie dłuższy album, jak w przypadku poprzednich 2 wydawnictw, czy też nie przywiązujecie do tego wagi i po prostu płyniecie z kreatywnym prądem tak, jak Was poprowadzi?
Igor: Planujemy nagrać LP, które ukaże się w 2026. Nie jest to oczywiście wyryte w skale – wszystko może się zmienić, ale na chwilę obecną takie są najbliższe plany. Rzeźbimy powoli nowy materiał, wszystko zależy więc od tempa!
MUAM: Dzięki piękne za Twój czas i wszystkiego dobrego! 😊
Igor: Dzięki!
"This Is Not Funny" ukazał się 13 grudnia 2024 roku nakładem Arcadian Industry.
Możecie go posłuchać tu: https://misguided0.bandcamp.com/album/this-is-not-funny
Zdjęcia koncertowe pochodzą z występu Misguided w gdyńskiej Desdemonie 22 marca 2022 roku. Więcej tu: https://www.miedzyuchemamozgiem.eu/2022/03/hexis-misguided-back-to-skull-gdynia.html