wtorek, 28 stycznia 2025

Pothamus: dążymy do stanu muzycznej transcendencji

Czy muzyka może wprowadzać w trans? Sprawiać, że doświadcza się absolutnie nieuchwytnych i niemożliwych do opisania stanów emocjonalnych, które są w stanie niekiedy zmienić nasze życie, czy sprawić, że znajdziemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania? Między innymi o to zapragnęłam zapytać belgijski zespół Pothamus, gdy usłyszałam ich nowy album "Abur", ściśle powiązany z filozofią i relacją człowieka z naturą. O pomyśle na ten materiał najpełniej opowiedziałby z pewnością  Mattias M. Van Hulle, jednak w ostatniej chwili plany nieco uległy zmianie - zadecydowała choroba. W zastępstwie za perkusistę, autora tekstów i pomysłu na koncept twórczości Pothamus połączył się ze mną przemiły basista grupy, Michael Lombarts, zajmujący się na co dzień także filmem i sztukami wizualnymi.

Rozmawiając o nowym albumie, którego będziecie mogli posłuchać w całości w połowie lutego, nie zagłębiliśmy się zatem wnikliwie w filozoficzno-buddyjski koncept twórczości belgijskiego tria, ale porozmawialiśmy za to o hipnotyzujących i leczniczych właściwościach muzyki, o osiąganiu stanu transcendencji poprzez dźwięki oraz o wizualnym aspekcie sztuki. 

 

fot. Celine Gladine

(English version below)

 

Między Uchem A Mózgiem: Bardzo mi miło Cię poznać, to dla mnie zaszczyt. Dziękuję, że znalazłeś dla mnie czas. Wiadomość od Ciebie skłoniła mnie do refleksji nad tym, jak ważna jest w życiu każdego z nas harmonia i równowaga między pracą a odpoczynkiem...

Michael Lombarts: Dzięki! Ta równowaga jest bardzo ważna szczególnie zimą, to taki czas, w którym czasem trzeba zrobić krok do tyłu. Wiesz, Mattias musiał odpuścić, bo jest po bardzo poważnym zapaleniu płuc i istnieje niebezpieczeństwo, że może mieć nawrót choroby. Musi bardzo uważać...


MUAM: Przekaż proszę Mattiasowi ode mnie serdeczne pozdrowienia i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia! Mówię o tym poszukiwaniu harmonii przede wszystkim dlatego, że jest coś w Waszej muzyce, co przynosi właśnie ten spokój, odpoczynek, wyciszenie. Szczególnie "Abur" niesie ze sobą takie emocje. Słuchałam tej płyty już wielokrotnie i za każdym razem była to bardzo wyciszająca podróż, pełna harmonii, piękna. Jest w niej coś z rytuału...

Michael: Naprawdę miło to słyszeć, bo zmierzamy w naszej muzyce w kierunku tego rytualnego charakteru. Podczas tworzenia i grania najważniejsze jest dla nas poszukiwanie tej transcendencji, próba uchwycenia tego, co jest poza nami, co trudno zdefiniować, wyjaśnić - zarówno na poziomie osobistym, gdy doświadcza się muzyki we własnym zakresie jak i na poziomie wspólnoty. Muzyka jest moim zdaniem najpotężniejszą, a zarazem najłatwiejszą formą sztuki, pozwalającą osiągnąć ten stan. 



MUAM: W pełni się zgadzam. Wasza twórczość pięknie podkreśla też związek człowieka z naturą, jego przynależność do tego cyklu funkcjonowania na Ziemi. 

Michael: Tak, to temat, wokół którego zbudowany jest pomysł na ten album. Autorem tekstów jest Mattias, więc nie opowiem Ci tutaj dokładnie, skąd pomysł, ale chodzi zdecydowanie o tę relację z naturą oraz o to, że jesteśmy jednością,  wbrew temu, co się nam wmawia.


MUAM: Tak czułam, że to spójna historia, która ma wiele składowych - muzykę, teksty, obrazy... 

Michael: Podobnie jak nasz poprzedni album, "Raya", to także koncept. Zaczęliśmy podobnie jak w przypadku poprzedniej płyty od warstwy wizualnej, którą przygotował wspaniały Iljen Put. Rozmawialiśmy z nim o pomysłach, które przyszły nam do głowy i stworzył dla nas bazę wizualną, którą nazywamy kodeksem Pothamus. Okładka albumu jest częścią kolekcji grafik, większego uniwersum wizualnego. Wciąż poszukujemy formy, w której moglibyśmy całość najpełniej zaprezentować. Oba albumy wywodzą się z tego kodeksu... 

 

MUAM: Opowiedz proszę o pomyśle na tę opowieść...

Michael: Myślę, że lepszym określeniem niż opowieść będzie tutaj zbiór pomysłów. "Raya" skupia się bardziej na aspekcie kosmologicznym, na narodzinach świata i pochodzeniu różnych jego elementów, zaś "Abur" opowiada o wzajemnych powiązaniach. Zawsze zaskakuje mnie to, jak Iljen interpretuje te filozoficzne pomysły i przenosi je do warstwy wizualnej, jak kieruje nim intuicja, przeczucie, poczucie. Idealnie trafia w to, co mieliśmy na myśli. Mattias natomiast zagłębia się wnikliwie w dane zagadnienie. W tym przypadku zgłębiał tajniki buddyzmu i ezoteryzmu, na bazie których zbudował cały koncept.

 

MUAM: Czyli jest w tej historii coś, co nas łączy jako ludzi na poziomie wierzeń, przekonań w ogólnym rozumieniu...

Michael: Nie jestem pewien, czy wiara to właściwe określenie, raczej światopogląd, spojrzenie na świat. Staramy się znajdować dla różnych światopoglądów punkty styczne, szukać podobieństw i tego, co nas łączy. 



MUAM: Rozumiem. Przychodzi mi na myśl pewna analogia do twórczości norweskiej Wardruny i tego, w jaki sposób Einar Selvik zgłębia tajniki relacji człowieka z naturą. Czy to słuszny kierunek skojarzeniowy?

Michael: Tak, szczególnie Mattias ceni ten zespół. Jest to jedna z jego głównych inspiracji, podobnie jak Heilung. Oba zespoły zgłębiają czasy praindoeuropejskie, będące punktem stycznym wszystkich wierzeń, religii, grup etnicznych. To nasza wspólna przeszłość.



MUAM: To prawda. Przejdźmy w takim razie do muzyki - jak w tym aspekcie powstawał "Abur"?

Michael: Nasz proces komponowania wygląda tak, że piszemy wszystko wspólnie. Spotykamy się we trójkę we wspólnej przestrzeni, w której składamy pomysły, krok po kroku budujemy materiał. Gdy mamy gotowych około dziewięćdziesiąt procent, udajemy się do studia nagraniowego, gdzie na bazie tego, co wymyśliliśmy razem improwizujemy, dodajemy kolejne warstwy, gdy zachodzi taka potrzeba. Zdecydowana większość jednak powstaje wcześniej.

Tym razem zarejestrowaliśmy materiał w ciągu dwóch tygodni. W pierwszym tygodniu nagraliśmy wszystkie podstawowe ścieżki, we trójkę w dużym pomieszczeniu, w naszym mieście rodzinnym, w Mehelen. Nie korzystaliśmy z "click tracków" do synchronizacji, więc było trochę stresu, bo każdy z nas chciał wypaść jak najlepiej. Każdy z nas musiał zagrać najlepiej jak potrafił. Musieliśmy też iść na kompromisy, by wybierać jak najlepsze ścieżki z zespołowego punktu widzenia. To dość stresujące podejście, ale w naszym przypadku najskuteczniejsze. Tylko w ten sposób możemy osiągnąć takie brzmienie, na jakim nam zależy. Pracowaliśmy też podobnie jak w przypadku debiutu z Chiaranem Verheydenem z Hippotraktor i Psychonaut, który jest naszym przyjacielem i dokładnie wie, jakiego brzmienia poszukujemy.

Drugi tydzień nagraniowy miał zaś miejsce miesiąc później. Wtedy skupiliśmy się już na niezbędnych dodatkach brzmieniowych, instrumentalnych, wokalnych, by wzbogacić te kompozycje, dodać im tej wyjątkowości. 


MUAM: Jesteście perfekcjonistami, to wspaniałe...

Michael: Tak, ale też nie zawsze mamy czas i możliwości, by dopracować wszystko idealnie. Ograniczeniem jest z pewnością budżet, ale ten wyznaczony czas na wynajem studia sprawia, że właśnie w tym momencie musimy dać z siebie maksimum. Nie da się wtedy osiągnąć perfekcji w brzmieniu, ale może to i dobrze... 

 

MUAM: Myślę, że tak, że ten ludzki aspekt i ta emocjonalność są bardzo ważne. Perfekcjonizm, ale do pewnej logicznej granicy...

Michael: Właśnie dlatego nie korzystam z systemu "click track". Chcę poczuć ten przepływ energii, kierunek danej kompozycji, nie chcę, by żaden mechaniczny aspekt mnie rozpraszał, gdy gram. Tak, ten ludzki czynnik jest kluczowy... 

 

MUAM: Czyli grając wpadasz tym samym w ten pożądany trans, o którym rozmawialiśmy. Czym jest dla Ciebie gra na instrumencie?

Michael: Czuję ten trans, ten przepływ energii, oczywiście nie zawsze, ale dążę do tego. Czasem granie jest po prostu ciężką, wymagającą pracą i tych emocji trzeba szukać bardzo długo, szczególnie w sali prób. Czasem może to zająć tygodnie czy miesiące, zanim uda nam się uzyskać kompozycję, która nas intryguje. Improwizowanie zajmuje nam naprawdę dużo czasu, zanim poczujemy, że dany fragment zmierza w kierunku, w którym chcemy podążać. Później długo rzeźbimy w danej strukturze. Na koncertach jest troszkę łatwiej osiągnąć ten stan - publiczność ma magiczne właściwości.

 

MUAM: Co zatem czujesz będąc na scenie, grając przed publicznością?

Michael: Czuję, że im więcej gramy na żywo, tym stajemy się lepsi i muzycznie i w zakresie osiągania tej transcendencji. Nie zawsze uda się nawiązać porozumienie z publicznością, ale jeśli złożą się okoliczności i trafimy na świadomą publiczność i pod kątem technicznym wszystko pójdzie zgodnie z planem, możemy skupić się wtedy w pełni na emocjach i dać się ponieść podświadomości. 

 

MUAM: Rozumiem. Nie miałam jeszcze okazji doświadczyć Waszej muzyki na żywo, ale mam nadzieję, że niebawem się to zmieni. 

Michael: Jesteś z Polski, prawda? Mam nadzieję, że niebawem do Was przyjedziemy. Na razie mamy zaplanowanych kilka koncertów w Niemczech. 


MUAM: Trzymam kciuki! Podpisaliście niedawno kontrakt z Pelagic Records. Jak zaczęła się ta współpraca?

Michael: Poznaliśmy się na Dunk Festival. Otwieraliśmy scenę główną tego samego dnia, w którym grali na niej The Ocean. Przyjechali nieco wcześniej. Gdy graliśmy próbę, a później koncert, chłopaki słyszeli naszą muzykę i zainteresowali się nią. Przyszli po występie na zaplecze, obsypali nas komplementami. Niedługo później dostaliśmy maila, w którym pisali, że bardzo miło było nas poznać i żeby dać im znać, jak będziemy mieli gotowy materiał. Odezwaliśmy się :)

MUAM: Pasujecie tu idealnie - zarówno pod względem muzycznym jak i pod kątem pomysłu na zespół.

Michael: Dzięki! Pelagic Records skupia zespoły, które wkładają serce nie tylko w muzykę, ale też wizualną warstwę sztuki, koncept, pomysł. Cieszę się, że ta wytwórnia stała się naszym domem.


MUAM: Skoro już przy warstwie wizualnej jesteśmy, opowiedz mi proszę o tych pięknych teledyskach, które towarzyszą Waszej muzyce i dokumencie ze studia. Pięknie rozbudowują historię.

Michael: Dziękuję, nagrałem je samodzielnie. Zawodowo zajmuję się edycją filmów i pracą z kamerą, więc naturalnie podjąłem się tego zadania także w związku z Pothamus. Myślę, że warstwa wizualna jest bardzo ważnym elementem każdej opowieści. Pozwala ją rozwinąć, nadać jej nowy wymiar. Nie czuję potrzeby, by odwzorowywać przekaz tekstowy jeden do jednego, lecz raczej ukazać jego inne oblicze. Najbardziej ambitnym przedsięwzięciem w związku z teledyskami na tę płytę była realizacja filmu ilustrującego utwór "Zhikarta". Postanowiłem, że będę współpracował z tancerzem, Jaouadem Alloulem, który pięknie przetłumaczył przesłanie tego utworu na język ciała, na ruch. Efektem tych działań jest bardzo intensywny emocjonalnie obraz. 

 

MUAM: Zdecydowanie. Wyjątkowości dodaje mu też fakt, że jest czarno-biały. Uwielbiam tę formę ekspresji, często używam jej w fotografii.

Michael: Całość została sfilmowana w podczerwieni, chciałem zaprezentować coś jakościowego, a jednocześnie innego. Mieszkamy w Belgii i zamarzył mi się film w górach. Niestety w naszym kraju poza kilkoma wzniesieniami w Ardenach nie ma takich możliwości. Wykorzystałem więc możliwości, które zapewniała przestrzeń kamieniołomu i przy pomocy podczerwieni spróbowałem oddać ten symbolizm, zaprezentować coś nieuchwytnego, nawiązującego trochę do mitu o Syzyfie i do Starego Testamentu.

Bardzo inspirują mnie też twórcy filmowi tacy jak Béla Tarr i Andriej Tarkowski. Marzy mi się film w takim stylu. Mam nadzieję, że to był pierwszy krok do jego realizacji. 

 

MUAM: Trzymam kciuki, by właśnie tak było. Opowiedz mi jeszcze proszę o filmie dokumentalnym, który zrealizowałeś w studiu podczas nagrań albumu. Pięknie oddaje energię zespołu.

Michael: Bardzo się cieszę, że tak to odbierasz, bo to był naprawdę trudny materiał do zrealizowania. Nie mieliśmy konkretnego planu - po prostu przyniosłem kamerę do studia, dałem ją kilku osobom, by zarejestrowała nas podczas gry, później przeprowadziliśmy wywiady sami ze sobą. Moim zadaniem było później poskładanie tych puzzli w spójną historię. Mam nadzieję, że się udało i że ten materiał oddaje energię naszego zespołu.


MUAM: Jak długo razem gracie?

Michael: Jesteśmy razem od 2013 roku, więc już prawie 12 lat. Zanim wydaliśmy "Rayę", mieliśmy za sobą już ponad pięć lat aktywności w Pothamus. Trochę czasu minęło...

 

MUAM: Co sprawiło, że debiut pojawił się po tak długim czasie?

Michael: Jesteśmy bardzo powolnym zespołem. Piszemy nowe utwory bardzo wolno, bo pracujemy razem, nikt z nas nie tworzy w domu. W czasach początków zespołu mieliśmy trochę piosenek, wydaliśmy EPkę, ale później doznaliśmy olśnienia twórczego, które poprowadziło nas w kierunku materiału, który znajdziesz na "Raya". Czuliśmy, że to jest dobry kierunek i przestaliśmy grać stare utwory. Zrobiliśmy sobie przerwę od koncertowania, by skupić się na tworzeniu i doskonaleniu brzmienia. Tak, to trwało dość długo...

 

MUAM: ...i minęło kolejnych kilka lat, zanim pojawił się "Abur"...

Michael: Dokładnie, właśnie dlatego wspomniałem, że pracujemy wolno. Zaczęliśmy nagrywać "Abur" jesienią 2023 roku. Mogliśmy wydać go nieco wcześniej, ale Pelagic Records ma bardzo napięty grafik i najbliższy wolny termin był już w 2025 roku...


MUAM: Rozumiem. A czy po świetnym debiucie czuliście nagrywając tę nową płytę tzw. syndrom drugiej płyty?

Michael: pojawiło się to uczucie podczas pisania materiału. Po sukcesie pierwszej płyty pojawiła się ta pokusa porównywania materiału. Nie chcieliśmy kopiować samych siebie, z drugiej strony czuliśmy natomiast, że chcemy dalej iść w wytyczonym przez pierwszy album kierunku, rozwijać to brzmienie, stawać się coraz lepszymi muzykami. Udało się, rozwinęliśmy się artystycznie, mroczne partie są jeszcze mroczniejsze niż wcześniej, a te momenty ciszy i transu są bardziej wyraziste. To krok naprzód w dobrym kierunku.





MUAM: Tak właśnie ten album odczuwam. Za wyjątkowość jego brzmienia odpowiada też w dużej mierze nowy instrument, surpeti. Opowiesz mi o nim coś więcej?

Michael: Zwany jest także shruti box. Mattias nauczył się na nim grać. To takie nieduże pudełko, do którego zasysa się powietrze. Poprzez jego ruch we wnętrzu wytwarza się to charakterystyczne brzmienie drone'owe (Michael demonstruje ustnie to brzmienie) Ten instrument jest często używany w Indiach jako akompaniament do buddyjskich mantr. To tradycyjny instrument tamtego regionu. 


MUAM: Jego brzmienie w dużej mierze pomaga w osiągnięciu stanu transcendencji, prawda? A przy okazji sprawia, że muzyka staje się niepowtarzalna. 

Michael: Tak, mi też jego brzmienie bardzo się podoba. Przyszła mi do głowy teraz jeszcze jedna analogia. Znasz zespół Lankum? Oni korzystają z bardzo szerokiego instrumentarium, w tym z akordeonów i dud. Czasem brzmienie surpeti przypomina mi trochę ich charakterystyczny styl. 



MUAM; Co jeszcze inspirowało Was podczas prac nad tym albumem?

Michael: W dużej mierze inspirujemy się wzajemnie, rzucamy sobie wyzwania, by się rozwijać. Staramy się patrzeć w ten sposób, by nasza muzyka stawała się bardziej intensywna i intrygująca. Każdy z nas ma nieco inne muzyczne preferencje, dzięki czemu nasze brzmienie staje się różnorodne. Jestem wielkim fanem Swans i Godspeed You! Black Emperor, szczególnie koncertowej odsłony tej twórczości... 

MUAM: Bardzo cenię oba zespoły! Miałam przyjemność podziwiać je na żywo kilka razy, szczególnie Swans. 

Michael: Ostatni koncert, którego doświadczyłem w Brukseli był jednym z najbardziej nieziemskich doznań, jakie miałem okazję przeżyć...

MUAM: Zdecydowanie coś w tym jest - pozornie na scenie niewiele się dzieje, ale energia, którą Michael Gira i przyjaciele generują jest obezwładniająca...

Michael: Z perspektywy muzycznej Swans dali mi odwagę by grać trudne, ciężkie dźwięki i nie iść na łatwiznę. Czasem czujesz, że musisz zagrać konkretny riff, dany dźwięk. Jeśli będziesz uderzać jedną nutę przez pewien czas, osiągniesz znacznie skuteczniejszy efekt hipnotyczny niż w przypadku zagrania riffu. Właśnie tego nauczyli mnie Swans - siły tych powtórzeń, dysonansów. Jest w nich ogromna moc i wartość. Czasem musi być bardzo ciężko, by osiągnąć dane emocje. 

 

MUAM: Godspeed You! Black Emperor także wprowadzają w trans za sprawą swojej sztuki. Czy są jeszcze jakieś zespoły, które miały na Ciebie znaczący wpływ?

Michael: Ogromny wpływ na mój muzyczny rozwój miała album "Spiderland" grupy Slint. Gdy usłyszałem go po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że nie trzeba grać niesamowicie ciężko, by tworzyć trudną emocjonalnie muzykę - momenty ciszy mogą być równie intensywne. Ten album otworzył mi oczy.




MUAM: Czyli muzyka jest dla Ciebie czymś bardzo osobistym. Rozumiem to jak najbardziej, mam podobnie. Jednocześnie myślę, że poszukiwanie takich osobistych, prawdziwych doświadczeń jest bardzo ważne we współczesnym świecie, w którym dominuje życie w sieci. Mam tu na myśli np. zgubny wpływ egzystencji w mediach społecznościowych. To totalnie inne podejście do życia niż to, którym kierowali się ludzie przed laty, którzy stawiali na bezpośrednią rozmowę, na spotkanie z drugim człowiekiem. Mam wrażenie, że kiedyś doświadczało się silniej, pełniej....

Michael: To ciągła walka - internet przyniósł nam wiele dobrego, ale stał się jednocześnie złodziejem naszego czasu, staliśmy się jego niewolnikami. Trudno tu uzyskać równowagę, zarówno pod kątem osobistym, jak i z perspektywy zespołowej. W przypadku zespołu otworzył nam wiele drzwi. Dzięki internetowi docieramy do międzynarodowej publiczności, jestem w stanie sam opublikować nagrany przez siebie film i dotrzeć z nim do ludzi. W latach osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych nie było to takie proste - było MTV, ale usłyszenie tam post-metalowego zespołu graniczyło z cudem... 

Jestem za to bardzo wdzięczny, ale z drugiej strony rola zespołu znacznie wykracza teraz poza tworzenie muzyki, co jest bardzo wyczerpujące. Ta nieustająca promocja, skupienie na polubieniach i wyświetleniach - jaki to ma sens? Jasne, to ważne, ale nie można tego traktować na serio. Oczywiście, warto zbierać zainteresowanie, jako zespół nieustannie gramy w tę grę, bo to daje nam możliwość rozwoju, ale najważniejsze są dla nas koncerty i spotkania z ludźmi twarzą w twarz, wspólne granie, rozmowy na merchu. Wtedy czujemy więź, to wlewa w nasze serca radość. Te wszystkie dane w sieci są fajnym zastrzykiem dopaminy, ale to nie jest w żaden sposób trwałe.


MUAM: Zdecydowanie się zgadzam. Dla mnie też ważne są te doświadczenia rzeczywiste, jak np. koncerty. Wtedy czuje się emocje. Wiesz, zmagam się z tą obecnością w sieci i nie mam już trochę na to siły, czuję się przytłoczona ilością danych, ale też np. tym, że pojawia się coraz więcej treści generowanych przez sztuczną inteligencję...

Michael: Rozumiem, co masz na myśli. Świat stał się jakby większy, to może przytłoczyć. Dobijający jest fakt, że można teraz porównywać się do kogokolwiek. Nie wiem sam, jak się z tym czuję, także na poziomie osobistym. Interesuję się fotografią i jestem przytłoczony zbyt dużą ilością inspiracji. Można się tak porównywać w nieskończoność i finalnie zapomnieć, co chciało się zrobić w danym zakresie...

 

MUAM: Tak, jest przesyt. Jak myślisz, czy ta sztuczna inteligencja jest bardziej szansą czy zagrożeniem dla artysty?

Michael: Myślę, że już niedługo sztuczna inteligencja będzie w stanie stworzyć muzykę, której praktycznie nikt nie będzie w stanie odróżnić od tej wykonywanej przez człowieka. Ludzie chyba jeszcze nie doceniają potencjału tego narzędzia. Nie jestem tym przerażony, bo nasza działalność skupia się w dużej mierze na doświadczeniach koncertowych, na wymianie energii. Nie sądzę, by ludzie chcieli kupować bilety na koncerty robotów, przynajmniej mam taką nadzieję...

To jedynie technologiczna nowinka. Nie mam problemu z tym, że korzystają z niej artyści pod warunkiem, ze nie używają jej, by pójść na łatwiznę, czy skopiować czyjąś pracę. 



MUAM: Rozumiem. Jednak gdy np. dostajesz do skrzynki mailowej materiał prasowy, który jest wygenerowany i automatycznie przetłumaczony, w którego opracowanie nie został włożony wysiłek, robi się bardzo smutno i bardzo dziwnie. Żyjemy w dziwnych czasach...

Michael: Interesuje mnie rozwój tej technologii, ale jeśli mielibyśmy żyć w świecie, w którym cała sztuka - teksty, muzyka, okładki, zdjęcia, byłyby generowane automatycznie, byłby to bardzo dziwny, smutny świat...


MUAM: To prawda. Dziękuję Ci bardzo za wspólny czas. To była czysta przyjemność. 

Michael: Dzięki, było mi bardzo miło. To co, widzimy się na trasie? Myślę, że dodamy do kalendarza jeszcze jakiś koncert...

MUAM: Mam nadzieję! Do zobaczenia! 


"Abur" ukazuje się 14 lutego 2025 roku nakładem Pelagic Records. 

Możecie posłuchać go tu: https://pothamus.bandcamp.com/album/abur

 

 
ENGLISH VERSION

Does the music have the potential to hypnotise people? To make a person experience something untouchable, the emotional state impossible to describe in any way, that can change the life or bring the answers for the general questions? That's one of the main themes I wanted to ask the Belgian trio Pothamus while listening to their new amazing album. "Abur" explores the philosophical paths and the relationship between humans and nature.

Mattias M. Van Hulle is certainly the competent person to explain the idea for this material in the fullest, but the last minute plan change occured. Due to the illness, instead of the drummer and author of the idea for the concept of Pothamus' work, was joined by the band's nice bass player, Michael Lombarts, who also deals with film and visual arts on a daily basis.

Talking about the new album, which will be available to listen to in its entirety in mid-February, we did not delve deeply into the philosophical-Buddhist concept of the Belgian trio's work, but instead talked about the hypnotic and healing properties of music, achieving a state of transcendence through sounds and the visual aspect of art.

fot. Celine Gladine



Między Uchem A Mózgiem: It's an honour to meet you Michael. Thank You for finding time for me. The message you've sent me made me reflect on the necessity of the ballance between work and rest. This harmony is so important for all of us.

Michael Lombarts: Thank You! This ballance is especially important. Especially in winter there's a necessity to step back. Mattias was very sick this week, last spring he got a long pneumonia which makes it very severe. He has a  high chance to fall back into the sickness, so he has to be very careful now… 

 

MUAM: I see, please wish him all the best from me! Hope he'll get well soon. I'm talking about this harmony also due to the fact that there's something soothing in your music. It brings me the feeling of relief, peace, calmness, especially "Abur" album. I had a chance to experience this journey a few times, every single one was full of harmony and beauty. There's definitely a ritualistic potential in this music...

Michael: That’s so nice to hear, thank you! That’s what we’re in for, this ritualistic potential. I think the most important for us is transcend with music - in a personal level, when you listen to the music alone as well as in a commune or collective level. Music is the most powerful and easiest way to feel that transcendence of all the art forms.


MUAM: I definitely agree. There's also a strong connection to the human relationship with nature, being a part of the cycle of life on Earth.

Michael: Yes, that’s a central theme of the album. Mattias writes all the lyrics, but the central topic is the interconnectedness to nature and the fact there’s no divide between the man and the nature, totally opposite to what we're taught...


MUAM: So it’s a full story, full concept with the lyrics, the music and the artwork…


Michael: Just like our previous work. "Raya", it’s a full concept. Just like before we’ve started from the visual artwork by Iljen Put. First of all we discussed the ideas together and he mase a rich archive of visual work for us. We call it the "codex Pothamus". The album artwork is a part of a bigger visual world. We’re still finding ways in how to express his work. Both records are in fact a part of this visual codex.


MUAM: Please tell me more about the idea for this story...

Michael: I would not call it a story, it’s more like a representation of ideas. "Raya" is more like a cosmological idea the birth of the world and lots of origin stories, whereas "Abur" is mostly connected with the interconectedness. The big surprise for me is always how Iljen translates these phylosophical ideas we have to artwork and how based on intiution and feeling he represents it. Mattias is more into research, into theory, he takes a deep dive into eastern buddism and esothericism and he connects all the different ideas to create the concept and connect the art, the music and the message.


MUAM: I see. So the whole idea is somehow related to the faith and people's beliefs in general...

Michael: Hmm, not sure if faith is the proper world for it, maybe a philosophy or a world view is better. We try to connect different world views into one origin story and search for the elements that connect all these different world views. We look for the main resemblances of them. 


MUAM: What also comes to my mind is the connection to Wardruna’s art. Is this the right direction?

Michael: Especially Mattias is very familiar with Wardruna and very inspired by them, as well as by Heilung. They also search for that proto-european world view not entirely linked to one religion or to one ethnicity, but they dive deep into in the main line.

 

MUAM: That's true. Let's switch to the musical aspect - how did the writing and recording process of "Abur" look like?

Michael: First of all we write everything together, all three of us - we have to be in the same space. Then we go to the recording studio, when 90-95 per cent is of the material written, so we can improvise around it in the studio, however most of our work is done beforehand. 

This time we actually recorded the whole thing in two weeks. During the first week we've concentrated on all basic tracks, we did that in our hometown in Mehelen - three of us in one big hall, recording all the songs. We don’t play on click track, meaning no chance for overdubs and reprise. These are quite stressful moments, because you want to do your best,  have a good take, what means that all three of us have to it well. Sometimes there’s a small mistake on one instrument but another is very good, so it's all about compromises - it can be stressfull, but for us it’s the best method to create what we want. We also worked once again with Chiaran Verheyden from Hippotraktor, he also did a mix for Psychonaut. He’s a good friend of ours so he knows our abilities and limitations. The second week of recordings was a month later and then we just focused on overdubs and all the extra sounds, instruments, vocals, enriching the basic tracks we had.


MUAM: You're perfectionists, that's wonderful...

Michael: yeah, but we don’t always have time to be like that due to the limited budget for the studio time, so you try your best but the perfection is not fully possible then, but maybe it’s good that way….


MUAM: for sure, the human factor is vey important...

Michael: That’s also why I do not prefer to play on a click track, because I want to feel how the music flows. I don’t want to be constrained with this mechanical approach, so yeah, the human side is very important


MUAM: You feel this kind of transcendence yourself while playing, am I right? What does playing the instrument bring you?

Michael: Yeah, I feel it. Not always of course, but we search for it. Sometimes it’s just hard work and you have to like really search for it, we aim for it in a rehersal space as well as live. I think live is easier because you feel the magic of the audience
In a rehersal conditions it can take many weeks or even months before we create a song that intrigues us. We start jamming and based on that flow we decide whether to continue or not and where we would like to go with it. It’s a certain feeling we have, this is some kind of suspense and then we try to structure the piece, to build the story.



MUAM: How do you feel on stage, playing for the audience?

Michael: I feel the more we play, the better we get in trying to reach the transcendence. It’s not always like that, but if you feel the concentration in the audience, the understanding and if technically everything is going well, you can focus on the drones and the songs, and all the sounds, then it’s like playing blind or somehow beyond the consciousness.


MUAM: I see. I did not have a chance to see you live yet, but there will be a possibility to do so soon I hope. 

Michael: You’re from Poland, right? We’ll try to come one day, I hope. We play some shows in Germany this Spring. We’ll keep you updated!



MUAM: I keep my fingers crossed. The new album is released by Pelagic Records. How did your collaboration start?

Michael: Actually we did meet at Dunk Festival. We had to open the main stage and the guys of The Ocean were on tour and they played later that evening. They just arrived backstage earlier so they could hear us play while we had a soundcheck and played live. They came after the show, giving complements and then afterwards we got a mail in which they invited us to send them any new material and don’t hesitate to contact them. 


MUAM: I think you fit here perfectly 😊 With the music and with the idea.

Michael: Thank you! If you see the label of Pelagic you see much bands that put a heart in the artwork, as well as the concepts and ideas behind it, so it feels like a nice label to call home. ‘

MUAM: Please tell me more about the videos created for this album. They all somehow beautifully connect. I’ve also seen the documentary from the studio. They all make this story even more complex.

Michael: Thank you, I’ve made them myself. I'm a video editor, that's my job, sometimes I also work with a camera. It felt natural to do it also for Pothamus. I feel it's important to tell a story and expand it visually - there's no need to translate it one to one from words into the visual aspect, but to add something more to it, a new dimension. "Zhikarta" video was the most ambitious one to do. I wanted to work with a dancer and invited Jaouad Alloul to collaborate. I'm impressed how he translated the abstract ideas and sounds into movement. It was very intense.



MUAM: There is something also in this black and white minimalism. I love this way of artistic expression and often use it in my photography. 

Michael:  It’s filmed in infra red. I wanted to create something unique and with a good quality. 
We live in Belgium, I wanted to do a movie in the mountains and here in our country we don’t have any, there are some hills in the Ardennes. The video was filmed in a quary and I used a infrared camera to create a symbolic world - the one you may see in an  old painting. I've mixed a Sisyphus myth with an old testament. It's abstract, somehow unreachable.

I'm also very influenced by movie makers like Béla Tarr or Andriej Tarkowski, so making this video was like a first step for something bigger I hope. 


MUAM: Keep my fingers crossed! Tell me more about the documentary in the studio. It catches the energy of the band in a beautiful way. 

Michael: It’s nice to hear because it was very difficult to make. We just started filming without a big plan – I just brought my camera to the studio and gave it to other people to film us, then we interviewed ourselves and it was my job to puzzle the pieces all together and try to make it a coherent story. I think it worked and succeeded in translating the energy of the studio time


MUAM: How long do you know each other and play together?

Michael: We’ve been playing together since 2013, for 11 years. Before we released "Raya" we were like 5-6 years active. It took us a while to get there...


MUAM: What made you wait that long?

Michael: We are a very slow band. We make music in a very slow way - we write together, nobody writes at home. We had some songs in the early days, we brought out an EP then we had a lightning moments when we thought of writing "Raya", feeling this is like a new way, new approach and we did not want old stuff anymore. So we took a break from live shows and we just focused on writing until we had a full album ready. That's why it took us a while.


MUAM: I see. There was another few year period before the second album...

Michael: Yeah, that’s why I said we are a slow band. Studio recordings for "Abur" are from autumn 2023, we could have released it earlier but the first free date in Pelagic was already in 2025. They're very busy.


MUAM: I see. And after an amazing debut did you feel a kind of 2nd album syndrome while recording?

Michael: Yeah, a bit during the writing, because once you have your first album and some success with it, you can always compare between the two. You don’t want to copy yourself, but on the other side I feel we discovered sort of approach with writing in a certain way and we all felt this is right and we should continue this way and expand the sound and idea. I think we got better at it, the heaviest parts are heavier, it feels like a step forward in the same direction.




MUAM: That's how I feel it too. You sound unique also due the use of a special instrument, surpeti. Please tell me more about it. 

Michael: Surpeti, also called a shruti box is the instrument that Mattias started to play during the writing, a small box, where you pump the air, you make drone sounds. It’s mostly used in India to accompany mantras with this "neeeeeee" sound.


MUAM: This special sound helps to achieve this emotional connection, right?

Michael: Yeah. I like the sound of it as well. Last autumn we saw the band Lankum, they also have different kind of instruments like accordeons, so blow bagpipes. Sometimes the sound of surpeti reminds me of their sound. I see the connection in traditional music, the drones and the transcendence ...


MUAM: What else did inspire you while writing?

Michael: Mostly we inspire each other and push each other further - while thinking how can we make the music more intense and more intriguing. All three of us have very different inspirations and that’s why Pothamus work well - all of us bring something different to the table. I'm a big fan of Swans and Godspeed You! Black Emperor, especially their live performances…


MUAM: I admire them too and seen them a few times live...

Michael: The last one in Brussels was one of the most transcendent shows I've ever attended...


MUAM: That’s right, seems like nothing happens on stage, they sit and play, but something bigger is on the way... The energy Swans' music brings is electrifying...

 

Michael: For a perspective of a musician they give me courage to play hard and difficult and not to try to get into easy sounds. Sometimes you have the urge to play certain riff or sound, if you keep pushing a one note, keep hitting at it, the trance you reach was way beyond the effect of a riff. That’s something that Swans taught me – this repetition, and disonance, there’s a lot of value in it. Sometimes you have to make it difficult, but you earn the feeling. 


MUAM: Godspeed have also this hypnotic potential. What other bands are you inspired by?

Michael: Another major influence on me was Slint and their „Spiderland” album. The first time I heard it I realised that you don’t have to play heavy to make heavy music, because there are these quiet moments yet very intense, that was an eye-opening moment for me.



MUAM: Music is somehow personal for you, same for me, from a fan perspective. How do you feel in this modern world in general, but also meaning the online presence, the need to use social media – we mostly live online now and it’s a kind of contrast to what people used to experience in the previous years. I feel the true, real experience is more precious than the online stuff. 

Michael: It’s a constant battle – it brought us nice things but it’s also time consuming. It’s a difficult ballance as on a personal as well as on a band level. From a band perspective it has opened many doors, we reach international audiences. I can just make a videoclip myself and just post it on youtube and people can see it. In the 80s or 90s it was not that easy, you had to be on MTV which never happened for most of post metal bands…
In that way I’m thankful, but on the other hand it’s so tiring, your role as a band has expanded so much. Apart from writing music you also have to promote it and push it and it’s all about views and likes – who cares about it actually…
It’s important but you don’t have to take it seriously. I mean you have to aim for views, you play this game as a band because it moves you forward, but it’s always better to meet people and go to the shows, playing and talking at the merch – in these moments we feel connected. They warm our hearts. 
All the abstract data on the internet might good for one dopamine shot, but it’s nothing sustainable.


MUAM: I definitely agree. The experience of a live concert is something special. It’s real, it’s what really brings emotions. And I’m always struggling with this online stuff, because there are too many information or photos, lots of them are nowadays generated by AI, written by chat GPT...


Michael: Yeah I understand - the world has grown much bigger now, you can feel overwhelmed, you can compare to anyone in the world. I still don’t know how I feel about it, also on the personal level I’m into photography but there are so many pictures now - all high saturated, it’s like almost too much inspiration, too much comparison, that you almost forget to do it yourself…

MUAM: So true, there's too much of everything these days. What do you think about artificial intelligence and it’s use in art? Is it a chance or a threat for an artist?

Michael: I don’t think it will take too long when AI will write decent music and I think most people will not hear the difference. I truly believe that most people truly underestimate or how much quality AI can create. Howevert I’m not threatened, because our core business is to bring the music live to people and share the soundwaves and emotions together. I hope people will not pay to see robots play.
It's just a piece of technology, I don't mind if artists use AI, but it’s a problem if they use it in a lazy way, to just copy work or make it easy for themselves.


MUAM: I see, however from a journalistic point of view - if you  receive this kind of strange, automatically translated press messages lacking the emotions that makes you annoyed, sad, even depressed somehow… We live in a strange world…

Michael: For me it’s confusing – I’m interested in where it’s heading but if we have to live in a world where everything will be created by AI – artworks, pictures, music, that would be a really sad reality....

 

MUAM: That's true. Thank you so much for your time, it was a pleasure!

Michael: Thank you, it was so nice to meet you. Maybe we’ll meet on the road? We're thinking of adding something more to the calendar...

MUAM: I hope so, see you soon! 


"Abur" is released on 14th February 2025 by Pelagic Records. 

You'll find it here: https://pothamus.bandcamp.com/album/abur