Jest królem Gotów, świetnym muzykiem, a przede wszystkim wspaniałym, ciepłym człowiekiem. Gothminister to w kręgach fanów gotyckiego metalu postać legendarna. Kryje się za nią norweski muzyk, Bjørn Alexander Brem, który tworzy mroczną i angażującą muzykę od ponad ćwierć wieku, której bardzo ważnym elementem jest jej filmowy potencjał. Porozmawialiśmy tuż przed rozpoczęciem europejskiej trasy koncertowej, w ramach której Gothminister zawita też do Polski. Artysta opowiedział mi m.in. o tym, dlaczego nie przyjął oferty zostania wielką gwiazdą, o tym, jak jego zawód wpływa na jego twórczość i dlaczego tak bardzo ceni polską publiczność.
 |
| Gothminister, fot. Sebastian Ludvigsen |
(English version below)
Między Uchem A Mózgiem: Zacznę standardowo - jak Ci minął dzień?
Gothminster: To mój trzeci wywiad dziś, jeden po drugim, więc jest dość intensywnie. Odczuwam też jeszcze skutki weekendu i norweskich eurowizyjnych preselekcji. Tym razem nie brałem udziału w konkursie (byłem uczestnikiem w ubiegłym roku), ale moja rola polegała na zabawianiu publiczności. To był dość duży koncert - na żywo w arenie oglądało nas osiem tysięcy osób, ale przed telewizorami zasiadł milion widzów, więc to naprawdę sporo. Kosztowało to nas wszystkich naprawdę dużo pracy i przygotowań. W sobotę pracowaliśmy ponad czternaście godzin, więc jestem wykończony.
MUAM: Nie dziwię się, to ogrom energii. Lubisz występować na dużych scenach i brać udział w takich dużych przedsięwzięciach?
Gothminister: Tak, sprawia mi to sporo frajdy, zarówno te duże, jak i te mniejsze występy, które też mają swój urok. Po prostu lubię być na scenie. Właściwie się nie stresuję, a wręcz czuję, że gdy publiczność jest obecna, lepiej mi idzie. To mnie mobilizuje. Im więcej ludzi, tym lepiej mi się gra. Jestem przyzwyczajony, szczególnie po doświadczeniach z festiwali w Niemczech, na które przychodzą dziesiątki tysięcy ludzi. Ale te malutkie koncerty też są wspaniałe, też mają swój urok.
MUAM: To bardzo ciekawe, co mówisz, bo zwykle, gdy zapyta się kogoś o to, jak czuje się na tak dużej scenie przed tak wielką publicznością, pada odpowiedź, że taki występ jest bardzo stresujący...
Gothminister: Rozumiem. Wiesz, przed samą transmisją telewizyjną jest sporo prób i takich testowych występów - one są męczące i stresujące, ale gdy nadszedł ten właściwy moment i rozpoczęła się transmisja, czułem się szczęśliwy i spokojny. To zupełnie inne emocje, po prostu wszystko magicznie zaczyna działać. Jestem przyzwyczajony i bardzo lubię te występy.
MUAM: Czyli teatralność i duża produkcja sprawiają, że czujesz się jak u siebie, że jesteś na właściwym miejscu?
Gothminister: Coś w tym jest. Pracuję na co dzień jako prawnik i jestem często w sądzie. Też czuję się tam komfortowo, bo poniekąd też występuję na scenie, przed publicznością. Przywykłem do tego. Występuję właściwie od dziecka, więc jest to dla mnie naturalne. Na dużej scenie staję się lepszą wersją siebie, kimś niezniszczalnym, czuję się bezpiecznie.
Gdy byłem dzieckiem w pewnym momencie odwrócił się ode mnie mój najlepszy kolega i cała klasa nagle była przeciwko mnie, a wiesz, że dzieciaki w szkole potrafią być wobec siebie okrutne. Bardzo ważnym jest, by się wtedy nie poddać, by zawalczyć o siebie, jakoś poradzić sobie z tym prześladowaniem. Dla mnie formą odzyskania pewności siebie stała się scena i występy. Prawdopodobnie dlatego, gdy występuję przed tysiącami ludzi czuję się bezpieczny. Natomiast gdy masz przeciwko sobie konkretną osobę to bardzo trudna sprawa...
MUAM: Tak, zdecydowanie, to jest bardzo osobiste, bardzo bolesne. Wiem, o czym mówisz. Gdy jesteś na scenie nikt nie może Cię skrzywdzić, a co więcej, ludzie Cię podziwiają.
Gothminister: Nie wiem, czy podziwiają, staram się bardzo, by wypaść jak najlepiej, ale tak naprawdę robię to wszystko dla siebie. To taka moja terapia. Cudownie, jeśli komuś podoba się to, co robię, mam ogromne szczęście, ale tak naprawdę staram się słuchać siebie, by czuć się dobrze. To moja odskocznia od stresującej pracy.
MUAM: Rozumiem. Długo już działasz jako Gothminister, minęło ponad 20 lat...
Gothminister: Zacząłem ten projekt w 1999 roku, więc w tym roku stuknie 26 lat. Wcześniej przez 10 lat grałem na perkusji w metalowym zespole. Występowaliśmy bez makijażu, bez specjalnych strojów, nie było motywu przewodniego, bohatera opowieści. Znużyło mnie to i poczułem, że potrzebuję znów stanąć z przodu sceny i się zabawić.
MUAM: Czyli stąd ta teatralna otoczka i cały koncept, rozumiem...
Gothminister: Tak, ale to też taka podróż do czasów dzieciństwa, gdy pisałem historie, próbowałem tworzyć komiksy. Rysowałem do muzyki. Moimi ukochanymi bohaterami byli Batman i Joker. Inspirowały mnie też inne zespoły, dla których elementem wizerunku był makijaż, a także horrory, które oglądałem za młodu. Ważną postacią był dla mnie też Michael Myers z Halloween. Te wszystkie inspiracje gromadzą się w umyśle przez lata, by później uwolnić się w nowej formie...
MUAM: Czy stojąc na czele gotyckiego zespołu osobiście czujesz się Gotem?
Gothminister: Nie, właściwie nie. Gdy jestem prywatną osobą, jestem po prostu Bjornem. Mam jako człowiek ograniczenia. Urodziłem się w świecie, w którym nie ma miejsca dla nieskończoności, wieczności. Nie żyjesz wiecznie, umierasz prędzej czy później. Jednak to właśnie sprawia, że marzysz o tym, by być nieśmiertelnym i niezwyciężonym. Wtedy zaczynasz np. malować twarz, by poczuć się kimś innym, by zmienić się w superbohatera. Stając się bohaterem moich piosenek jestem tą lepszą wersją siebie, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. To działa też wśród moich kolegów z zespołu - ta przemiana sprawia im radość i dodaje energii.
Może być tak, że będąc gotem, czyli czując się częścią społeczności, czujesz się pewniej. To działa podobnie jak terapia. Po stresującym dniu, pełnym napięcia i ciężkiej pracy, gdy cieszysz się muzyką, grasz koncert, relaksujesz się, uciekasz od codzienności do własnego świata. To bardzo miłe uczucie.
MUAM: Nie wątpię! Będziesz miał szansę na taki oddech za kilka tygodni. Ruszasz w trasę klubową, podczas której zagrasz też dwa koncerty w Polsce.
Bjorn: Tak naprawdę będziemy u was trzy razy, bo jeszcze wystąpimy w wakacje w Bolkowie na Castle Party.
MUAM: Tak, zgadza się. Będziesz tam nie po raz pierwszy, prawda?
Bjorn: Tak, byłem w Bolkowie kilka razy, to piękne miejsce, zarówno sam zamek jak i otoczenie. Sam festiwal także jest wspaniały, mam bardzo miłe wspomnienia. Doświadczyłem wraz z kolegami z zespołu wielu rzeczy w Polsce, których w Norwegii nie ma szans przeżyć, np. wyjść "na miasto", by poczuć klimat danego miejsca. Było wiele zabawnych sytuacji, jak np. ta, że nasz gitarzysta udał się kiedyś do H&M w Polsce, by sprawdzić, czy będzie w stanie kupić takie same spodnie jak w Norwegii. Po prostu trzeba łapać te szanse i te wspomnienia, są fantastyczne.
MUAM: Zgadzam się w pełni. Wiesz, polska publiczność bardzo ceni muzykę gotycką, więc to dodatkowy atut występowania u nas :)
Gothminister: Byłem w Polsce wiele razy i tutejsza publiczność jest wspaniała. Kochacie sztukę. Wasza historia jest też bardzo znacząca i bardzo mi to wszystko imponuje. Czuję, że wszystkie te czynniki składają się na to, że muzyka gotycka jest tak ważna w Waszym kraju.
 |
| Gothminister, fot. Sebastian Ludvigsen |
MUAM: Coś w tym jest, zdecydowanie. Powiedz mi proszę o nowej płycie, o "Pandemonium". To dwuczęściowy koncept, prawda?
Gothminister: Pisząc pierwszy album nie myślałem o tym, by stworzyć część drugą tej opowieści. Powstawała w czasie pandemii.
Celtic Frost, legendarny już zespół, wydał album "Into The Pandemonium" w 1987 roku. Ta płyta miała od dawna wpływ na moją twórczość, mimo że posłuchałem jej bardzo uważnie dopiero niedawno, gdy mój gitarzysta dał mi ją w prezencie na urodziny. Na okładce tego albumu jest oczywiście fragment słynnego obrazu Hieronima Boscha "Ogród Rozkoszy Ziemskich". To wyobrażenie piekła było dla mnie bardzo inspirujące. W czasie pandemii przyszedł mi do głowy pomysł, by Gothminister wystąpił w roli złego króla z czasów gotyku, który zostaje zgładzony przez swojego dziedzica. Chce żyć wiecznie, ale to nie może być opowieść z morałem w stylu "umarł król, niech żyje król". Zdałem sobie sprawę, że ta historia musi mieć ciąg dalszy...
Sporo zainwestowaliśmy w teledyski do tej płyty, szczególnie w tytułowy "Pandemonium". Rozpoczyna się on od zgładzenia kobiety. Bliski jej mężczyzna kierowany szokiem postanawia zemścić się na królu za ten czyn - zabija go i zostaje nowym władcą. Skończenie opowieści w tym miejscu byłoby banalne, więc postanowiłem tę historię rozbudować. Jeśli cofniemy się w czasie okaże się, że zamordowana kobieta była przywódczynią wiedźm, a mężczyzna liderem czarnoksiężników. Doszło do wojny dwóch światów - królestwa, którym rządził Gothminister i świata czarodziejów, którzy go pokonali. O tym jest "Battle Of The Underworlds". Czarnoksiężników wsparły wiedźmy, które chciały przywrócić równowagę na ziemi i pozbyć się złego króla. Później wiedźma naczelna została złapana, a przywódcy czarnoksiężników udało się uciec. Gothminister (król) nie wie o tym, że władzę przejął czarnoksiężnik. Gothminister miał być jednak niepokonany - umiera więc, ale powstaje z martwych i gdy zdaje sobie sprawę z tego, kto przejął władzę, postanawia odzyskać panowanie... Tu przechodzimy do najnowszego utworu, do "We Come Alive", z którym brałem udział w konkursie piosenki Eurowizji. To popowy utwór, ale też jest częścią tej historii, też towarzyszy mu teledysk. W sumie z obu albumów mamy sześć krótkich filmów, które nagraliśmy do singli. Wydawaliśmy je bez chronologicznego porządku, ale jeśli ułożysz
teledyski we właściwej kolejności, otrzymasz spójną historię.
MUAM: Czyli stworzyłeś film, który obrazuje albumową historię. Fantastycznie!
Gothminister: Tak, powstał film, który będziemy chcieli pokazać jesienią w kilku kinach. Być może ukaże się też album DVD. Marzy mi się nagranie serialu telewizyjnego pewnego dnia...
MUAM: To imponujące! Trzymam kciuki, by się udało!
Gothminister: To nie jest łatwa sprawa, ale pracuję jako prawnik w przemyśle filmowo-telewizyjnym, więc jest nadzieja. Współpracuję z reżyserami, scenarzystami, wydawcami, producentami i wszystkimi, którzy zaangażowani są w pracę po drugiej stronie kamery. Zajmuję się negocjowaniem warunków po stronie Norwegii, kontaktem z artystami i kwestiami praw autorskich. Obecnie mamy pięć umów z Netflixem. Gdy podpisałem z szefową Netflixa kolejny papier, dała mi do zrozumienia, że chciałaby zobaczyć mój zespół na żywo. Nie brałem tego na serio, bo ludzie przeważnie dużo mówią i nic z tego nie wynika, ale ekipa Netflixa naprawdę pojawiła się na festiwalu Mera Luna w Niemczech, gdy graliśmy tam koncert na głównej scenie dla 25 tysięcy ludzi. Netflix był tam z nami i to było niesamowite! To bardzo ciekawe być z tej drugiej strony - najpierw negocjujesz, a później wspólnie świętujesz. Nieprawdopodobne wspomnienie!
MUAM: Fantastyczna historia! Masz więcej takich wspomnień trasowych?
Gothminister: Podczas trasy promującej "Pandemonium" w 2022 graliśmy kilka koncertów w Wielkiej Brytanii. Było to naprawdę niezwykłe doświadczenie, bo przybyło na te koncerty sporo starszych osób, pamiętających czasy Bauhaus, Siouxie and The Banshees, ludzi starszych ode mnie, dla których ważny był zarówno styl gotycki jak i punkowy. Kto wie, może pamiętają też legendarny klub Batcave, który działał w latach osiemdziesiątych. To byli prawdziwi pionierzy i spotkanie ich było naprawdę fantastycznym doświadczeniem!
Teraz wyjazd do Wielkiej Brytanii to bardzo droga wyprawa z powodu Brexitu. W tym roku niestety nie uda nam się tam wrócić - szkoda, bo mamy tam dużo oddanych fanów, ale zagramy za to więcej koncertów w Niemczech i w Polsce.
MUAM: No tak, coś za coś. Skoro mówimy o czasach sprzed czterech dekad, to zapytam o to, co sądzisz o nowej formie promocji, dystrybucji muzyki? Udaje Ci się dotrzeć do nowych fanów za pośrednictwem mediów społecznościowych?
Gothminister: To trudna sprawa. Prowadzę wytwórnię i zajmuję się dystrybucją swoich płyt, więc zatrudniłem ludzi, którzy mi w tym pomagają. Mądrzy młodzi ludzie starają się ogarnąć działanie algorytmów i sztucznej inteligencji. Pracują z tymi niebezpiecznymi narzędziami starając się dotrzeć do fanów. Wiesz, gdybym chciał podjąć współpracę z artystą z zupełnie innej muzycznej bajki, np. ze sceny pop, folk, radzą mi, bym tego nie robił, bo to nie przyniesie korzyści ani mi ani wspomnianemu artyście. Skończy się tak, że algorytmy zaczną polecać moim fanom muzykę tamtego artysty, a fanom tej osoby moją muzykę. Obie strony prawdopodobnie nie polubią tak odmiennych dźwięków od tych, które preferują, co skończy się spadkiem popularności zarówno u wspomnianego twórcy jak i u mnie. Zalecają współpracę z kimś, kto tworzy podobną muzykę, bo wtedy maszyny pomogą obu stronom zdobyć zasięgi...
Jest jeszcze druga strona medalu - starsza pani opowiadała mi, że czytała artykuły o teoriach spiskowych i oczywiście algorytmy polecały jej kolejne. To jak samonapędzające się koło. Czytając te treści coraz bardziej wierzyła w to, co widzi - myślała, że właśnie taki jest obraz mediów. Nie miała pojęcia, że to maszyny próbują sterować jej myśleniem. To przerażające. Tak właśnie maszyny próbują kontrolować nasze życie. Ludzie nie są kompletnie świadomi tego, co się dzieje....
MUAM: Ta polaryzacja i zamykanie w informacyjnej bańce przerażają także mnie... Trzeba być bardzo uważnym przy przeglądaniu informacji...
Gothminister: Gdy szukasz czegoś istotnego w Google, zajmuje ci to naprawdę wiele czasu, by dotrzeć do tego, co naprawdę potrzebne. W międzyczasie natykasz się na stos głupot, na ogrom niepotrzebnych informacji, których nie chcesz widzieć. To ma gigantyczny wpływ na nasze życie, ekspozycja na takie treści przez długi czas prowadzi do prania mózgu...
Przeraża mnie też to, że obecnie Spotify zaleca artystom wydawanie nowych utworów co 4-6 tygodni, bo jeśli nie opublikują niczego nowego w tym czasie, stracą słuchaczy. Jaka będzie w takim wypadku wartość muzyki? Jaki to ma sens? Oczywiście wszystkiego będzie za dużo, muzyka nie będzie nic warta, bo nie jesteś w stanie nadążyć za tym tempem, by stworzyć coś ciekawego. Pomijam już aspekt finansowy, bo wtedy taki utwór nie przyniesie kompletnie dochodu. Nie wiem kto wymyślił ten algorytm... W przypadku platform filmowych, takich jak Netflix masz abonament i w jego ramach ogrom filmów i seriali. Obejrzysz i tak niewielki procent z tego, co jest dostępne...
MUAM: Tak, to totalnie bez sensu...
Gothminister: To pozbawia sztukę wartości i promuje syf. Artyści tracą odbiorców, bo nie stosują się do systemu algorytmów...
MUAM: Te systemy są zaprojektowane tylko po to, by pokazywać odbiorcom jak najwięcej reklam. Tam nie ma miejsca dla sztuki, dla czegokolwiek interesującego...
Gothminister: Nie podoba mi się to... Na szczęście ci młodzi ludzie pracują też nad tradycyjną formą dotarcia do fanów - rozdają ulotki na koncertach. Takie fizyczne doświadczenie jest bardzo cenne. Mam nadzieję, że coś w końcu się zmieni, że będzie jakaś rewolucja, jakiś bunt. Musimy odzyskać kontrolę nad naszym życiem. Przecież siedzenie i przewijanie nieistotnych informacji, które nas nie interesują przez cały dzień nie ma żadnego sensu...
MUAM: Też zauważam ten smutny stan rzeczy w Polsce, ludzie są opętani przez telefony i portale społecznościowe, ale jest też spora grupa, której zależy na rzeczywistym doświadczeniu. Ci ludzie chodzą na koncerty, kupują np. winyle, by słuchać muzyki w formie fizycznej.
Gothminister: To dziwne, ale w Norwegii młodzi ludzie już nie piją i nie palą, nie buntują się w ten sposób. Nie chcą wychodzić do ludzi, wolą grać w gry komputerowe całymi dniami. Mam nadzieję, że to się w końcu zmieni. Po pandemii coraz trudniej dotrzeć do ludzi. Obawiam się, że tak jest we wszystkich krajach, ale mimo że ciężko sprzedaje się teraz bilety na koncerty cieszę się, że mogę ruszyć w trasę. Podczas koncertów poznaję wspaniałych ludzi. Zawsze po występach wychodzimy do ludzi pogadać, podpisać płyty. Wtedy jest okazja do rozmów i wspaniałych spotkań.
MUAM: To prawda. Wiesz, mówiąc o tych mediach społecznościowych i życiu w sieci często zastanawiam się też nad tym, co w dzisiejszych czasach znaczy "bycie oryginalnym", czy "bycie sobą". Niby prawie każdy do tego dąży, a tak naprawdę większość ludzi robi dokładnie to samo, co inni, niczym się nie interesuje, przewija tylko ten syf w internecie, podąża za promowanymi na siłę trendami...
Gothminister: W jednym z poprzednich wywiadów padło pytanie o moje marzenie. Bycie oryginalnym, niepowtarzalnym to jedna rzecz, drugą jest sukces komercyjny, ale przez te 26 lat jako Gothminister zmieniła się nieco moja perspektywa. Kiedyś dostałem ofertę przeprowadzki do Niemiec i pomocy w kształtowaniu kariery gwiazdy rocka - odmówiłem, bo się bałem. Pisałem tego dnia teksty i dotarło do mnie, że czuję strach przed spełnianiem marzeń, bo jeśli zrealizuje się je wszystkie, nic z Ciebie nie zostanie. Obawiałem się, że zostanie gwiazdą sprawi, że stracę tę radość gry i tworzenia muzyki. Jeśli twoją pracą jest występowanie niemal dzień w dzień na stadionach przed kilkudziesięciotysięczną widownią, oddzielonym od ludzi, którzy cię wielbią wielką granicą, choć to wydaje się fantastyczne, może to bardzo przytłoczyć. Pewnie bym tego nie osiągnął, zgromadziłbym może nieco większą publiczność niż teraz, ale i tak przeraża mnie taka perspektywa. Myślę, że nie chodzi o to, by wyprzedawać koncerty, ale by przychodziła na nie świadoma publiczność - osoby, które sprawiają, że artysta czuje się dobrze. Gdy publiczność i zespół rozumieją się i czują dobrze w swoim towarzystwie, niczego więcej nie potrzeba, by wieczór był udany. Fani Gothminister to przemili, wyjątkowi ludzie.
MUAM: Rozumiem, co masz na myśli, najlepiej czujemy się w otoczeniu przyjaciół, wśród życzliwych osób...
Gothminister: Dlatego te nieduże, intymne koncerty sprawiają, że przywozi się z tras więcej doświadczeń i wspaniałych historii. Bardzo to cenię.
MUAM: Co zatem czujesz będąc na scenie i spoglądając na swoich fanów, którzy słuchają cię z uwagą?
Gothminister: Jestem wtedy w transie, w swoim własnym świecie. Przyjmując rolę artysty na scenie, mogę wszystko, ale w chwili, gdy schodzę ze sceny, moje aktorstwo dobiega końca. Jestem wtedy sobą - zwyczajną, miłą osobą. Nauczyłem się od polskiej publiczności, że wartości człowieka nie definiuje to, ile ma pieniędzy i jak wielki sukces osiągnął, lecz na tym, jaką sztukę tworzy, jak czują się ludzie w jego towarzystwie. Jeśli twórczość odbierana jest pozytywnie i inni czują się z tobą komfortowo, stajesz się elegancką, szlachetną osobą. Norwegia to młody, bogaty kraj, więc to zupełnie normalne, że moi rodacy podchodzą do tych wartości inaczej niż Polacy, których wychowanie, dziedzictwo, kultura i historia ukształtowały inaczej. To jest szlachetność w klasycznym europejskim wydaniu. Oznacza to tyle, że jeśli odbywałoby się wielkie przyjęcie na królewskim dworze, gorąco witani byliby ci, którzy potrafią się zachować, nawet jeśli nie są bogaci. Zamożni i zachowujący się jak buraki dawno by z takiej "imprezy" wylecieli.
MUAM: Masz rację :) A co po trasie? Masz jakieś dalsze plany np. na kolejną płytę Gothminister?
Gothminister: Po trasie wiosennej będzie kilka festiwali. Będę też gościem na niemieckiej trasie Tilla Lindemanna z Rammstein. Później zabieram się do pracy nad płytą z bliskim przyjacielem, który jest znacznie bardziej znanym artystą ode mnie, ale zawsze marzył o tym, by wyprodukować płytę Gothminister. Jest fanem mojej twórczości, ja cenię jego dokonania, więc miło będzie zrobić coś wspólnie. To bardzo mądry facet, nie mogę się doczekać tej współpracy. Płyta ukaże się w przyszłym roku.
MUAM: Trzymam mocno kciuki. Wszystkiego dobrego i wielkie dzięki za Twój czas. Rozmowa z Tobą była czystą przyjemnością!
Gothminister: Dzięki również, świetnie się rozmawiało. Do zobaczenia niedługo!
Gothminister przyjedzie do Polski w marcu. Bjorn wraz z przyjaciółmi wystąpią 9 marca w warszawskiej Hydrozagadce i 10 marca w poznańskich 2 Prograch. Na koncerty zaprasza Winiary Bookings, a bilety są na www.winiarybookings.pl
ENGLISH VERSION
The king of Goths, amazing musician, but first and foremost - a clever, warm and nice guy. Gothminister is a legend among the fans of gothic, industrial music. It's the artistic name of Bjørn Alexander Brem, a norwegian musician, who shares his dark and engaging stories since 1999. The cinematic potential takes a crucial role in his art as well. I had an honour to chat with Bjørn just before the beginning of Gothminister's European tour. He told me why he decided not to take an offer of becoming a rock star, explained the impact of his profession on the art he creates and the unique relationship with fans.
 |
| Gothminister, fot. Sebastian Ludvigsen |
Między Uchem A Mózgiem: Just a standard question to begin with - how was your day?
Gothminister: It’s the third interview now, back to back, so a bit hectic. I'm still quite exhausted after the weekend. We spend the whole Saturday doing a concert for the national Eurovision selections for Norway. I was not participating in the competition itself, just like last year, but I was entertaining the audience on a big stadium. It was quite a big show, for 8 thousand people live, but one million watching on television. It was a lot of work, a lot of trials.
MUAM: Oh yeah, I can imagine… Do you like this kind of big stages?
Gothminister: Yes, I like that a lot, but I also enjoy small ones, because on the big
stage you have a long distance to the audience. It’s
cool to be on the big stage. I’m never nervous, I just feel I’m doing
better if there’s a lot of people, because I’m quite used to it - I played big festivals in Germany, I feel at home there with lots of
people. But small is nice too, I mean it has it’s charm.
MUAM: That’s interesting, because when I ask people how do they feel on a big stage, the answer is often that this is a very stressfull thing...
Gothminister: I see. Well, we have those test shows, the trials - then I feel kind of stressed, but while the transmission of the final show began on television, I was totally happy and calm, not nervous at all, so that’s a huge difference. I’m just used to it and I love it. It was much better than when we were rehersing. The magic worked.
MUAM: So this kind of theatrical, huge production makes you feel in a right place… I see...
Gothminister: Yes. I work as a lawyer, so I’ve been to court many times, I enjoy that too, because it also seems like being on stage. I’m just very used to it. I was performing since I was a kid, so it just comes natural. I’m just becoming kind of better me on a big stage.
It’s also because, in school, when I was a kid, my best friend started being really horrible to me and had a whole class against me but my relief was then to go on stage and play music and perform. It gave me back my self-confidence. Kids can be really horrible to their classmates and it’s really important to try to fight back and cope with that. For me music and stage were the cure, so probably that is also why I feel at home on stage. I feel safe there, when like thousands of people are watching me, but having a friend against you makes you feel so insecure.
MUAM: Yes, because it’s so personal, that’s right… You're being admired while performing.
Gothminister: On stage nobody could hurt me, but well, I don't know how it is. I’m doing my best to do it right, but I’m only doing it for myself actually, it’s a kind of therapy for me. I just have to do what I think is good for me, listen to myself and follow the path that would make me happy and if somebody else likes it I’m really lucky. I have to have this therapy, because I have a stressful job, it’s kind of a health project.
MUAM: I see. It’s a long history with Gothminister, it’s over 25 years now.
Gothminister: It's 26 this year. It all started in 1999, after we quit an old metal band. I was a drummer for 10 years – a lead singer and drummer performing with no make up, we did not have a front character. I got a bit bored and I decided to go on stage in the front again and have some fun.
MUAM: So that’s the reason you have the theatrical outfit and created the whole visual concept connected with music…
Gothminister: It’s also like a journey back to times when I was a kid. I used to enjoy books, novels and comic books. I was drawing to music and my favourite comic books were Batman and obviously The Joker. The horror movies and Michael Myers from Halloween had a huge impact on me. It’s in your head and then it comes out after many years.
MUAM: Do you feel as a goth being a Gothminister?
Gothminister: No, not at all. For me the main purpose is when I’m a private person I’m Bjorn. As a human being and as a person I have limits because I was born in a world where we cannot understand infitinty, we can’t be invincible. We're gonna die soon. That's why when you look yoursefl in the mirror and start painiting your face to feel you can turn into this superhero version of yourself where you have no limits and nothing is impossible. I think this is an important process and even with the guys in a band who are more or less with me when we are playing live, I see also process with them when they start putting the makeup and the clothes, I can see that they kind of feel more alive and they like it.
I feel that it might be also the feeling of belonging to a particular religion or group which gives you a self-confidence, which I think is important when you in life need such kind of health projects. After a stressful day with a lot of work and a lot of pressure, when we do music and live conceets you just relax and travel into your own world, that’s very nice.
MUAM: There’ll be a chance to relax in a few weeks – you’re going on tour around Europe. You'll visit Poland too and I'm glad.
Gothminister: We even play 3 shows in Poland this year, because we also have this Castle Party in Bolkow in July planned.
MUAM: That's right! It’s not your first time there, am I right?
Gothminister: I’ve been there a few times and I think it’s a wonderful festival with this castle, the town and the surroundings. It's nice to go to town and experience, because we don't have it in Norway. One time our guitar player wanted to go to H&M to see if they had the same trousers as in Norway. He wanted to discover the culture of the Polish city and go on a clothes store to check – that was funny, but I really think you should grab these chances to experience. It's fantastic!
MUAM: Yes, and the community interested in gothic music is quite big in Poland 😊
Gothminister: I’ve been to Poland many times and you are the people who have your pride and admire the art. You have a very intellectual history, which is impressive. I feel the gothic scene must be quite important in the Polish country.
 |
| Gothminister, fot. Sebastian Ludvigsen |
MUAM: It is, actually. Please tell me more about the new album, a concept for "Pandemonium".
Gothminister: When the first album was created I didn’t think about the part two back then. The idea came during the pandemic.
There's this legendary band, Celtic Frost and their album "Into The Pandemonium" from 1987 with a cover with this famous painting by Hieronymus Bosch, a part of "The Garden Of Earthly Delights". This imagination of hell was always inspiring for me. I did not listen to this album carefully until my guitarist gave me the record as a birthday present one day, because I've talked about this album for like 20 years...
I was not too much into the music, but I loved this painitng and during the pandemic I got this idea of Gothminister playing an evil king in the gothic era and the story just came about. That was part one. We invested a lot in the music videos, especially the Pandemonium one, where the evil king ends up being killed by his own heritage, This is something he wanted – he wanted to live forever, but then I found out that there has to be a continuation for this story...
The pandemonium video starts with the woman being decapitated and a man, probably her fiance or boyfriend or husband that gets very shocked and kills the king, becoming a new king. But it could not end there and be like "the king is dead long live the king" so I found a story to it where we can go both back in time and also continue after pandemonium. The woman was the leader of the witches and the man was the leader of the warlocks. There was the battle of the underworlds, both Gothminster world and the other one and it was basically where warlocks attacked him and he was decapitated. They got help from the witches because they wanted to kind of ballance the Earth.
Then we go back in time with the video for "Battle of the Underworlds". They capture the witch, but the warlock escapes. She’s captured and we go back to the pandemonium where she’s decapitated and the leader of the warlocks takes the throne, but Gothminister does not know this. He dies, but actually he can't, he's invincible - finding out it did not go as planned and the warlocks run his kingdom, he needs to get up from dead and then kill the warlock again to regain the power.
"We Come Alive", the pop song I performed in the Eurovision Song Contest is the another important chapter. There's a video for that also - at least six small movies for both records. We released the singles in random order, but if you put them in the right one, you’ll get the full story...
MUAM: Oh wow, so you've created a whole movie, I'm impressed!
Gothminister: Yes, it’s a movie and we’re gonna show it in a few cinemas, actually this autumn and maybe I will release a DVD, we’ll see… I also wish to make a TV series one day…
MUAM: Wow, that’s impressive. Keep my fingers crossed!
Gothminister: We’ll see what we can do but it’s not easy… I work in the film and TV industry in my day job... I'm a lawyer...
MUAM: That's a very responsible job, huge respect!
Gothminister: Yeah, in the union. I work for directors, screen writers, editors, producers, everyone behind the camera. I’m leading the negotiations there in Norway, taking care of the artists and the copywrights. Today we have five agreements with Netflix. While signing another paper the boss from Netflix said she wants to come to my show. I consider all this very lightly, because you often hear people saying this and nothing happens. But actually she came to see us on Mera Luna Festival in Germany, where we performed on the main stage for 25 thousand people. Netflix was there with us to watch the show, it was really cool! It's nice to party and celebrate after finishing the negotiations! That was impressive.
MUAM: That's really amazing. Do you have some more interesting memories from the tour?
Gothminister:During the last tour we had on 2022 after the Padnemonium release, there were some UK shows. It was so great there.. A lot of oldschool goths came to shows, dressing more like Bauhaus, Siouxie and the Banshees vibe with a little bit punk-style. Actually a lot of old people too, probably remembering Batcave club, they were much older than me. Seeing the real pioneeers on shows was really nice!
It’s very difficult now to go to the UK because of Brexit, this year we can’t go there, it’s too expensive and it’s
very sad because we have lots of fans in the UK. But there will be more German and Polish concerts instead!
MUAM: Talking about the oldschool style let's consider the other side of the coin - what do you think about the new technologies and new ways of music promotion? Do you reach the new fans by social media for example?
Gothminister: I think it’s difficult but right now. I’m leading the label and doing distribution things, I’m hiring my own people to work for Gothminister. I have young clever prople who know how to use the algotithms and AI to reach people, but I think it’s dangerous thing. Just as an example - if I want to do a collaboration with an artist from the other scene like pop or something completely different like folk, then they would not advice me to do that, because if I have a pop artist singing a song with me, then the machines would introduce this pop artist fans to the music of Gothminister, and they’ll probably hate it. Then the machines also will introduce the other way round - the pop music to Gothminister fans, so they will also probably hate it and then both artists will drop down. So try to pick an artist who sounds like you, then it’s all fine and safe regarding to the machines…
MUAM: This polarisations is scary for me too...
Gothminister: There's the other side too - the old lady was reading on conspiracy theories and of course the machines if you read one
article will suggest you to read more similar stuff . She turned crazy, because she
thought that the media picture was like this. She did not understand
that this was just conspiracy. That’s how machines
slowly begin to control our lives…It’s dangerous and just
happening now and people are not aware of it.
MUAM: You have to search for information very much now and check everything…
Gothminister: If you look something important in Google it takes a while to find it, but looking for something silly you get loads of information you don’t want to see. This affects your life and suddenly you might accept something you don't like because you were expeosed to it for a long time and you become brainwashed… It’s very scary, but other thing is that now Spotify recommends every artist to release a song every 4 – 6 weeks, because otherwise you will lose your listeners. What the value of the music will be if you have to be that fast, if every artist will release sth every four weeks? if there’s too much of everything? The music will not be worth anything anymore, because you can’t cope with that tempo to have more subscribers and more money. So I was thinking which idiot did invent the pay for access model, because also with films and TV series having a Netflix subscribtion means you have a lot of material to watch, but you check only a few from this pile...
MUAM: Yes, it does not make any sense...
Gothminister: I don’t think it’s my cup of tea. It devaluates art! With this model, so stupid, it’s not like a long term economic model for art, just shit basically. Artists lose listeners, because they don’t follow the algothyhm system...
MUAM: These systems are designed to show us only the advertismements,
there’s no space for art, for anything interesting, only for the shitty
stuff to make money from…
Gothminister: We have to take some control back because it’s going too far…. Sitting
all day with the phone - what’s the point? You spend your whole life
just scrolling. Watching content that you’re not even interested in!
MUAM: I see the bad results of this constant scrolling on the street for example while driving every day, but a lot of people are trying to do something that is real now, they go out, go to concerts, buy vinyls to listen to music in the physical form.
Gothminister: In Norway the young people don’t smoke and drink anymore… They do not go out, but just do gaming… I hope it will turn again… Especially after covid it’s much harder now to sell concert tickets. I think it’s the same in every country, but just happy to go out on the road. We meet a lot of people on every show on the merch, that’s when you have a good conversation.
Some young people are hired to work woth algotithms in my team, but also build up with the street team – go in an old fashioned way, flyers on concerts. Which is very nice to physically go out. They work hard and I think it’s more important than ever to be more old fashioned again. I think people get enough of these digital world. I guess there will always be a counter riot somewhere.
MUAM: That’s right. I’m often wondering how to be original, be yourself these days, because prople try to be so but watching all the same shit in socials they become a copy of someone else, most of the people are quite the same… Seeing the same things and doing the same things…
Gothminister: Someone on the previous interview asked me what was my dream, and originality is one thing but commercial success is another. Through this 26 years of Gothminister in the start I was offered to move to Germany to become a rock star and I said NO, because I was scared.
I was writing the lyrics that day and found out maybe I was scared to kind of fulfill my dream, because if all your dreams come true, there’s nothing left of you. What if every day or very often you just play a big stadium concert with a lot of distance to the people and this is your job? To me that sounds like a nightmare, even though if every day 30 thousand people worship you and it’s fantastic.
It may sound a bit strange but I probably would not ever reach that level, just a little bit more fans if i did this a full time. But I did not wanted to because calling my hobby, joy, medicine a job might ruin it all. This is what I’ve been thinking now. Maybe we don’t want our concerts to be full, but maybe we rather have fewer people coming but the conscious audience, the ones who need us and we need them to have a great evening. The Gothminister crowd is always extremely nice because we are all special people.
MUAM: You feel better when you are with friends. I agree.
Gothminister: It’s nice to do a small intimate tour, you get more stories and more experiences then. I prefer that.
MUAM: So how do you feel looking on the crowd, on your fans?
Gothminister: You’re just in trance, in your own world. For me Gothminister can do like whatever on stage, but the moment I can step of stage I do not act anymore, I’m just myself, a nice person.
I learned from the Polish people saying to me that the old classic way of being noble is not like how much money you have or success or how big you are, it’s the art and making other people feel comfortable in your company, which is kind of what I lay by and I think is beautiful.
This is the most important thing when you do that. Then you can call yourself noble, a posh, elegant person. It's typical to hear that from Polish audience due to your heritage and culture. Norway is different - it's a new rich country, where people wonder how to earn money. But the point is to be well behaved - this is the poshness from the old classic European culture. Which means if you went for the party in the king’s castle you would be welcomed if you behave nicely. Having money and being an asshole will quit you out. This is beautiful, this is what I like and feel.
MUAM: It really is and it's true. What are your plans after the tour? Will there be a new release?
Gothminister: After the tour the time for festivals will come, we're also going to play as guests with Till Lindemann from Rammstein in Germany on his tour. The I’m recording an album with another artist. It’s not official yet. A friend of mine, who’s much bigger artist than me always dreamed about producing a Gothminister album. I admire his art, he likes my work too, so we can go both ways. That’s gonna be fun! He’s a very clever guy, I can’t wait to work together. There will be an album next year.
MUAM: Keep my fingers crossed! All the best to you and thank you so much for your time. It was so nice to talk to you!
Gothminister: Thank you, the same. Thank you for a nice interview. See you soon! Bye!
The Gothminister's European tour begins 6th March 2025. More concert info here: https://www.gothminister.com/tour