środa, 26 lutego 2025

Konkretny krok w elektroniczny mrok, czyli o dwóch wyjątkowych wieczorach z klasycznymi albumami Archive

Od ponad trzech dekad zachwycają wyjątkową wrażliwością i autorskim, niebanalnym spojrzeniem na muzykę. Łączą sugestywny mrok z hipnotyzującym pulsem elektronicznych rytmów i wyrazistością gitarowych pasaży. Brytyjski Archive to sprawdzona firma, która nie tylko nagrywa ponadczasowe albumy, ale przede wszystkim gra doskonałe, pełne emocji koncerty. Choć w macierzystym kraju wciąż potwornie niedoceniany, kolektyw  zaskarbił sobie sympatię polskiej publiczności, która wielbi od lat to wyjątkowe połączenie melancholii, niepokoju i transowych zapętleń, zawsze stawiając się tłumnie na koncertach.

Tym razem polscy fani spotkali się z zespołem w krakowskim centrum konferencyjnym ICE, dzięki uprzejmości polskiego oddziału Live Nation, by wraz z muzykami celebrować najważniejsze pozycje w dyskografii.  Podczas poniedziałkowego wieczoru zabrzmiały kompozycje z ikonicznych "You All Look The Same To Me" oraz "Noise", zaś we wtorek nadszedł czas na celebrację wszystkich czterech części "Controlling Crowds".


Darius Keeler z Archive w Krakowie, fot. Aleksandra Wojcińska


 

 Bez fajerwerków, ale niezwykle skutecznie

Archive robią swoje od lat - porządnie, konkretnie, z zachowaniem najwyższej jakości pod względem dźwięku, światła i atmosferyczności. Może nie są zespołem przesadnie widowiskowym, ale doskonale wiedzą i czują, jak podkreślić klimat poszczególnych kompozycji przy pomocy subtelnie pulsujących świateł. Koncerty Archive to emocjonalna jazda bez trzymanki - są fragmenty, które wzruszają do łez, są takie, które rozmontowują na kawałki i te, podczas których nie da się usiedzieć w miejscu i nogi rwą się do tańca. Było to nie lada wyzwanie w sali wypełnionej miejscami siedzącymi - eleganckiej, wyrafinowanej, a jednak, choć może się to wydawać trochę nieprawdopodobne, ta muzyka sprawdziła się świetnie także w takiej odsłonie, choć zdaje się być stworzoną idealnie do klubowych, bardziej industrialnych przestrzeni.

 

Wyborna akustyczna uczta

Centrum Kongresowe ICE dysponuje fenomenalną salą, której układ umożliwia komfortowy odbiór koncertu w dowolnym miejscu, zarówno pod względem akustycznym jak i wizualnym. To miejsce unikalne, w którym koncertowe doświadczenie jest absolutnie niepowtarzalne. Choć wydawać by się mogło, że muzyka klasyczna sprawdzi się w takich warunkach najlepiej, Archive nie tylko zabrzmieli tu doskonale, ale też świetnie wpisali się ze swoją sztuką w tę przestrzeń.

Wszystko dzięki zaangażowanej publiczności, która nie szczędziła zespołowi owacji w każdym możliwym momencie,  najpierw coraz intensywniej kołysząc się na krzesełkach, a na finał obu wieczorów  wstając z miejsc, by pierwszego - wspólnie odśpiewać kultowe "Fuck You" wymierzone przeciw wszystkim złym ludziom, którzy próbują zburzyć pokój na świecie i kolejnego - pobujać się wspólnie do "Lights" czy odśpiewać kultowy mantryczny refren "Dangervisit".

Pierwszego wieczoru Dave Pen i Pollard Berrier rewelacyjnie uzupełniali się wokalnie, a w niektórych fragmentach wsparła ich jeszcze Lisa Mottram, która najpełniej wypadła w wieńczącym podstawowy set "Pulse". Drugiego zaś forma wszystkich artystów angażujących się wokalnie przeszła najśmielsze oczekiwania. Do wspomnianej trójki dołączał raper, dzięki czemu utwory stały się jeszcze pełniejsze i bardziej wyraziste.



Kilkunastominutowy przebój

Polska to prawdopodobnie idealne miejsce na finał koncertowej trasy Archive. Kraj, w którym zespół jest zawsze ciepło przyjmowany i ceniony za swoje indywidualne spojrzenie na trip-hopową atmosferyczność i filmowy potencjał kompozycji. Jednak dzieje się tak głównie za sprawą jednej popularnej kompozycji...

Szesnastominutowy "Again" to jeden z najdłużej utrzymujących się utworów na Liście Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia w historii, który na lata wpisał się w preferencje muzyczne polskiej publiczności ceniącej tę bardziej progresywną odsłonę szeroko pojętej muzyki gitarowej. W Krakowie zabrzmiał w pełnej wersji, podkreślony rozdzierającym wokalem Dave'a Pena. Bez wątpienia był to jeden z najbardziej emocjonalnych momentów pierwszego wieczoru. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby tylko nie ten las telefonów w górze i setki osób próbujących zarejestrować ten sam moment koncertu w marnej jakości, ale to już urok naszych czasów.


 Albumy, które zmieniły moje spojrzenie na muzykę...

Są płyty, które kształtują wrażliwość odbiorcy i zostają w sercu na zawsze... Zmieniają coś w życiu, wpływają na gust, na dalsze wybory. Przynajmniej tak właśnie było, gdy fizyczne nośniki miały jeszcze jakieś znaczenie. Dziś, w czasach serwisów streamingowych, trudno o taką relację, choć z drugiej strony może jest to właściwy moment, by sięgnąć po coś realnego, prawdziwego, jak pełny album? Taką emocjonalną opowieść, podróż, w którą można wyruszać wielokrotnie, niewątpliwie gwarantują albumy Archive, takie jak mroczny i energetyczny "Noise", progresywny i melancholijny "You All Look The Same To Me" i kształtujący triphopowe trendy "Controlling Crowds". Ten trzeci i wszystkie jego cztery części znacząco wpłynęły na mój artystyczny rozwój w czasach studenckich i odkrywanie dla siebie nowych brzmień w obrębie szeroko pojętej elektroniki. Dlatego też ten drugi, bardziej intensywny wieczór z pełnym setem z albumów wydanych w 2009 roku emocjonalnie potrząsnął mną znacznie silniej.

A dla Was który album Archive jest tym najważniejszym? Tak naprawdę któregokolwiek byście nie wybrali, każdy będzie dobrym trafem, gdyż każdy z nich dostarcza nieco innych, ale równie cennych muzycznych doznań i w nieco inny sposób kształtuje wrażliwość. Mimo to jest tu kluczowy punkt styczny - charakterystyczne brzmienie, za które odpowiadają dwa filary grupy - Darius Keeler i Dany Griffiths, wsparci ścianą gitar, miarowymi perkusyjnymi uderzeniami i wokalną ekspresją Pollarda Berriera, Dave'a Pena i Lisy Mottram.

 


Dwa oblicza mrocznej melancholii

Dwa wieczory z muzyką z "klasycznych" albumów Archive były nie tylko spełnieniem marzeń wielu fanów grupy, ale też doskonałym pomysłem, by zapoznać się z tym, co w twórczości brytyjskiego kolektywu najważniejsze i najpiękniejsze. Były zupełnie odmienne, wręcz kontrastujące - ten pierwszy - spokojniejszy, bardziej progresywny, wysmakowany, ten drugi - bardziej taneczny, elektroniczny, intensywniejszy. Z racji na to, że były to dwa ostatnie koncerty trasy, atmosfera szczególnie we wtorek zrobiła się gorąca - z utworu na utwór publiczność reagowała coraz bardziej żywiołowo, a zachęcona przez Dave'a Pena do tańca, ochoczo skorzystała z okazji, by wstać w miejsc i zmienić ICE Kraków w arenę o rockowym potencjale. Impreza na scenie i pod nią rozkręciła się na dobre podczas bisu, zmieniając dość spokojny, acz emocjonalny wieczór w absolutnie niezapomniany - pełen wzajemnej wymiany uśmiechów i energii. Uroku całości dodał fakt, że właśnie ten koncert został zarejestrowany przez profesjonalnych kamerzystów i przynajmniej jego fragmenty ukażą się jako zespołowe  wydawnictwo.

Kto dotarł na choćby jeden z dwóch krakowskich wieczorów, ten wie, że było warto. Komu się nie udało, powinien bacznie śledzić zespołowe ogłoszenia. Kolejna trasa prawdopodobnie już niebawem i jestem niemal pewna, że nie ominie naszego kraju. Po takim przyjęciu i wielu latach nieustającego wsparcia i uwielbienia nie wrócić tutaj byłoby czymś niewiarygodnie pozbawionym sensu.



Więcej zdjęć z pierwszego z koncertów znajdziecie tu: https://www.muamart.pl/index.php/archive-classic-albums

MUAMART jest integralną częścią międzyuchemamozgiem.eu, przeznaczoną do prezentacji fotografii wykonanych na potrzeby relacji zamieszczanych na stronie. Zdjęcia nie są przeznaczone do sprzedaży. 

 Organizatorem obu wyjątkowych wieczorów był Live Nation Poland. 

Autorką wszystkich zamieszczonych zdjęć w artykule oraz w galerii jest Aleksandra Wojcińska