czwartek, 20 lutego 2025

Moje spojrzenie na muzykę: Ivo Shandor & The Gozer Worshipers

W bardzo przystępny i pomysłowy sposób łączą rock psychodeliczny, jazzowe improwizacje i ambientowe przestrzenie. Są z Trójmiasta i choć w tym składzie debiutują, znacie ich dobrze z innych świetnych zespołów. Ivo Shandor & The Gozer Worshipers to pięcioro przyjaciół, którzy po prostu zapragnęli zrobić wspólnie coś fajnego, intrygującego, nietypowego, co zainteresuje wymagającego odbiorcę. Grupę tworzą gitarzysta i wokalista Bartosz Borowski, pięknie grająca na fortepianie i obdarzona wyjątkowym głosem Dagmara Cichocka, saksofonistka Patrycja Tempska, basista Jakub Szwemin i perkusista Michał Klama. Debiutancki album zespołu ukaże się 28 marca nakładem Anteny Krzyku, ale warto poznać tę grupę już teraz. Dlatego poprosiłam przedstawiciela kwintetu o krótką refleksję na temat różnych dźwięków i emocji, które ze sobą niosą.  O swoim spojrzeniu na muzykę opowiedział mi perkusista grupy, Michał Klama.

Ivo Shandor & The Gozer Worshipers, fot. Paulina Potakowska

 

 

 
1. Najlepsza muzyka do słuchania w domu 

Taka, która nie wnerwia reszty domowników i sąsiadów. Ja raczej nie jestem z tych co zarzucają do obiadu Death Grips czy The Body. Jak już musi lecieć jakaś muzyka w tle to odpalam sobie nostalgia-trip na gramofonie i wszyscy z wypiekami na twarzy słuchamy Tears for Fears albo The Zombies. Sąsiedzi też. 

 

2. Najlepsza muzyka do słuchania w podróży 

To zależy czy chce Ci się spać i jesteś kierowcą - wtedy najlepsze jest karaoke party z Rage Against the Machine. Jak spać się nie chce to którykolwiek ze 158 albumów King Gizzard & the Lizard Wizzard. 

 

3. Dźwięki, które mnie relaksują 

Im większy hałas tym lepiej. Świetnie mi się do tego ostatnio sprawdza Liturgy albo Bosse-de-nage. Hałas pozwala mi się wyciszyć najefektywniej. I Andy Stott. 

 

4. Najgorszy album, jaki słyszałem 

"Smile from the streets you hold" Johna Frusciante, gościa który wywarł na mnie spory wpływ kiedy jeszcze jako młokos próbowałem swoich sił na gitarze a tu takie coś. Do tego dość mocno mną targnęło, gdy dowiedziałem się, że nagrał ją żeby zdobyć hajs na dragi. 

 

5. Płyta, od której wszystko się zaczęło (dla mnie jako muzyka). 

Przyjmijmy, że mówimy o początku jako perkusista - zdecydowanie "In Utero" - Nirvany (zawsze byłem za hipsterski na Nevermind) a to co Dave Grohl wyprawiał na bębnach na przykład w kawałku "Milk it" (i jak to kurde brzmiało, Albini ty wariacie!) sprawiło, że też tak chciałem. 

 

6. Płyta, która zmieniła moje spojrzenie na muzykę 

W trakcie tego całego młodzieńczego pożal-się-boże-buntu, kiedy słuchałem Limp Bizkit i System of A Down nauczyciel muzyki w gimnazjum puścił nam Doo Boop - Miles'a Davisa. W sumie nie wiem dokładnie co mi to zrobiło, ale poczułem się zepsuty i wybrakowany i zacząłem szukać. Ale chyba największe kuku zaliczyłem po przesłuchaniu debiutu Skalpela i odkryciu całej stajni Ninja Tunes. 

 

7. Album, który niesamowicie mnie zaskoczył 

I znowu - debiut duetu Skalpel. Ja naprawdę myślałem że to nagrał jazzowy zespół ;) 

 

 8. Najlepsza muzyka do słuchania w nocy 

Skal... no dobra, żeby nie było za monotonnie - kiedyś pracowałem w Studenckim Radiu Żak PŁ i mieszkałem w tym samym budynku. Lubiłem w nocy, kiedy nie było już żadnych audycji autorskich schodzić do studia, siadać w fotelu reżyserskim i słuchać nocnego pasma muzycznego, które miało dość spory rozstrzał gatunkowy i totalnie nie "radiową" muzykę. No i kiedyś trafiłem na "East Hastings" Godspeed You! Black Emperor. To było jedno z bardziej intensywnych 18 minut w moim życiu - słuchanie ich muzyki w nocy, najlepiej przy zgaszonym świetle jest jak czytanie książki czy oglądanie obrazów.

 

 9. Najbardziej uniwersalna muzyka... 

Soul. Możesz to włączyć wszędzie i nikt nie powie, że chujowe. Każdy pokiwa głową do Arethy Franklin czy Raya Charles'a, choćby na co dzień słuchał Nightwish czy Starego Dobrego Małżeństwa.

 

10. Muzyka, która najpełniej opisuje historię mojego życia... 

Muzyka najpełniej opisuje historię mojego życia. Ale chyba nie o to... ;) 

 

11. Muzyka, która sprawia, że nie mogę przestać się śmiać 

Może bez przesady, że zaraz śmiać - muzyka i kabaret to połączenie którego nie znoszę bardziej niż mielonki tyrolskiej - ale zawsze mam banan na twarzy kiedy słucham LXMP - Żony w pracy. Zwłaszcza kiedy szalejemy z córką przy "Mancinho". A no i jest jeszcze Deerhoof ze swoimi zoologicznymi przyśpiewkami o pandach czy kaczkach. 

 

12. Muzyka, która sprawia, że płaczę 

Utwór "Moya" - Godspeed You! Black Emperor. Za. Każdym. Pierdolonym. Razem. 

 

13. Stara czy nowa muzyka? 

Mam problem z ze starymi wykonawcami/zespołami, którzy mają nagrane więcej niż 3 albumy bo nigdy nie wiem od czego zacząć i boję się, że nie poświęcę im wystarczająco dużo czasu. Albo że zwyczajnie się rozczaruję. Tak jak z Pink Floyd które "usłyszałem" w Archive albo Davidem Byrne, którego już świetnie znałem dzięki LCD Soundsystem. Stara muzyka zwykle kończy u mnie na liście rzeczy do przesłuchania, tak jak te 54 filmy, które mam na "Mojej liście" na Netflixie a których zapewne nigdy nie obejrzę choć powinienem. Dużo bardziej wolę i łatwiej mi poznawać starą muzykę przez nowych wykonawców, którzy czerpią z nich inspirację. To tak jak to, że o newsach ze świata dowiaduję się najpierw z memów.

 


Ivo Shandor & The Gozer Worshipers zagrają swój pierwszy koncert w gdańskiej Kolonii Artystów 3 marca. 

Debiutancki album ukaże się 28 marca, nakładem kultowej wytwórni Antena Krzyku.