Wielki wspólny powrót, ogrom wzruszeń i cztery wyprzedane występy w naszym kraju - słynąca z indywidualnego spojrzenia na symfoniczną odmianę metalu fińska grupa Nightwish jest w Polsce niezwykle ceniona, do czego w ogromnym stopniu przyczynili się Tarja Turunen i Marko Hietala.
Charyzmatyczny, obdarzony mocnym głosem basista i wybitna wokalistka postanowili przypomnieć sobie wspólne lata w Nightwish i wyruszyli razem w trasę koncertową, celebrującą zarówno zespołowe, jak i solowe dokonania, przywożąc połączenie energetycznego rocka i klasycznego wyrafinowania. Miałam przyjemność być na pierwszym z polskich występów duetu, w gościnnych progach gdańskiego klubu B90. Występowi od pierwszej do ostatniej minuty towarzyszyła fantastyczna atmosfera.
Rockowy, energetyczny konkret
Przez dwie dekady współtworzył Nightwish, ale pandemiczne załamanie muzycznego rynku i zdrowotne problemy skłoniły go do poszukiwań nowego kierunku i własnej artystycznej drogi. Obdarzony mocnym głosem i niebywałym talentem do gry na basie Marko Hietala postanowił poszukać swoich sił w zupełnie innym klimacie niż gotycko - symfoniczny, powracając do gitarowych brzmień, którymi cieszył się jeszcze w latach osiemdziesiątych w grupie Tarot.
Na koncercie w Gdańsku Marko Hietala wraz z przyjaciółmi z zespołu zaproponował swój solowy repertuar - konkretne hard-rockowe uderzenie, z bluesową podstawą i delikatnymi folkowo-symfonicznymi wpływami. Był to występ niezwykle energetyczny, pełen pozytywnej energii, unoszących melodii. Przywołujący ducha dawnej muzyki gitarowej, która była o czymś i grali ją ludzie, którzy po prostu robili to z pasji, z pomysłem i zaangażowaniem.
Dopingowany przez szalejącą publiczność basista i lider stale się uśmiechał, ubarwiając kolejne kompozycje anegdotami. Set zdominowały utwory ze świeżo wydanej płyty "Roses From The Deep", wydanej 7 lutego, eksplorującej brzmienia z pogranicza hard rocka i bluesa, prowadzone charyzmatycznym głosem.
Nie zabrakło miejsca dla nowej, pełnej uroku i zeppelinowskiego klimatu kompozycji "Left on Mars", brawurowo wykonanej przez Marko wspólnie z Tarją Turunen. To nie był oczywiście jedyny wspólny występ artystów tego wieczoru, ale o tym za momencik...
Teatr jednej aktorki
Tarja Turunen to absolutna mistrzyni w dziedzinie śpiewu, sopranistka obdarzona trzema oktawami i niezwykle charyzmatyczna artystka, która momentalnie zjednuje sobie sympatię publiczności, budując z nią ciepłą, serdeczną i szczerą relację. Choć mówi biegle w pięciu językach i to w zupełności wystarczy, by porozumieć się niemal z całym światem, stale uczy się nowych form komunikacji, co udowodniła na gdańskim koncercie. Artystka przywitała się z publicznością bardzo poprawną polszczyzną i kilkukrotnie dziękowała za nieustające ze strony polskich fanów wsparcie. Ujęła nie tylko bezbłędnym wykonaniem, ale przede wszystkim szczerością i niewymuszonymi reakcjami na entuzjastyczny doping.
Uśmiechała się nieustannie, nie mogąc się nachwalić atmosfery w B90, płynnie przy tym balansując pomiędzy operowymi partiami i rockowym, lekkim śpiewem, po prostu bawiąc się w najlepsze. Wtórował jej fantastyczny zespół, któremu poza świetnym zgraniem nie brakowało też poczucia humoru.
To był rockowy koncert z prawdziwego zdarzenia. Artystka wykonała w większości swój doskonały solowy repertuar, ale pozostawiła też w setliście sporo miejsca na wyczekany przez fanów duet z Marko Hietalą.
Ponadczasowy duet
Na kilka utworów wykonanych w duecie nadszedł czas w połowie koncertu - wybrzmiał przede wszystkim ponadczasowy "Phantom Of The Opera" i hity takie jak "I Wish I Had An Angel" i "Dead To The World" z repertuaru Nightwish. To właśnie wtedy publiczność reagowała najgoręcej i nie ma w tym niczego zaskakującego - Marko Hietala i Tarja Turunen wokalnie uzupełniają się wybornie, a także wyśmienicie potrafią się wspólnie na scenie bawić. Ta dobra, szczera energia udziela się każdemu, kto jest świadkiem ich wspólnych występów, a potwierdzeniem tych słów niech będzie to, że choć nie należę do zagorzałych fanów symfonicznej odmiany ciężkich
brzmień, czwartkowy koncert nieprawdopodobnie mnie zaskoczył i sprawił
mi wiele radości. Wobec takiej charyzmy, naturalności i talentu po prostu nie da się pozostać obojętnym.
Przyjęcie godne wielkich gwiazd
Na koniec warto dla formalności zaznaczyć jeszcze, że występy Tarji Turunen i Marko Hietali poprzedził półgodzinny koncert grupy Serpentyne. Jaki był? Najrozsądniej będzie ten temat przemilczeć.
Był to naprawdę ciekawy i ekscytujący wieczór, pełen uśmiechu i pozytywnej energii, z entuzjastycznym przyjęciem fanów, godnym wielkich gwiazd, które są cenione nie za to, że wie o ich istnieniu szerokie grono odbiorców, lecz za charyzmę, talent i artystyczny dorobek. Turunen i Hietala bez wątpienia do takich należą - ich wpływ na budowanie mostów pomiędzy muzyką popularną, a bardziej wyszukaną odmianą rockowej ekspresji jest niebagatelny.
Takie koncerty z powodzeniem odnalazłyby się w dużych arenach i na stadionach, dlatego warto docenić możliwość podziwiania ponadczasowego duetu w bardziej intymnej przestrzeni umożliwiającej bezpośredni kontakt artysty i fanów.
Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie tu:
Marko Hietala: https://www.muamart.pl/index.php/marko-hietala/
Tarja Turunen: https://www.muamart.pl/index.php/tarja-turunen/