poniedziałek, 7 kwietnia 2025

CBZK: Retrospektywna, oniryczna podróż na Podkarpacie

Industrialna panorama hip-hopowych i blackmetalowych pomruków, które zabierają odbiorcę w podróż na Podkarpacie - tak można pokrótce opisać "Dybuctwo" - debiutancki album tajemniczego projektu CBZK, który współtworzą muzycy takich zespołów jak  Malconfort, Sea Mosquito i Amaltheia. To surrealistyczna, oniryczna, alegoryczna opowieść, w której zderzają się bliskość, przyjaźń, nieuchronność, przemijanie, poczucie beznadziei i wytrwałość. 

Enigmatyczny projekt, który współtworzą multiinstrumentalista, wokalista i producent Kopczak oraz gitarzysta Fas, którzy poszukuje środków artystycznej ekspresji pomiędzy industrialną surowością, przestrzennością nagrań terenowych, hip-hopowymi frazami, jazgotliwymi, hałaśliwymi przesterami i black metalowym wykopem. 

O co w tym wszystkim chodzi i dokąd to wszystko zmierza pokrótce wyjaśnił mi Kopczak.

 




Między Uchem A Mózgiem: Jak daleko jest od hiphopu do metalu?

Kopczak: Bardzo niedaleko, jest tuż za rogiem.


MUAM: Pokazujecie tą EPką, że gatunkowe szuflady nie mają sensu, a tym, co jest istotne w muzyce jest przesłanie i emocje. 

 
Kopczak: Cieszę się, że tak to odbierasz. W miarę możliwości udało nam się wyplewić narzucanie sobie ram gatunkowych we wszystkich projektach i próbujemy nawigować na inne sposoby, teksturą, atmosferą czy tam emocją. Zastanawianie się nad szufladką stało się bardziej wymogiem komunikacyjnym, żeby dotrzeć do ludzi z takiej czy innej sceny.  Sama muzyka tego nie wymaga. 

 


MUAM: Wasza twórczość przywodzi mi na myśl z jednej strony bliżej niezdefiniowane stylistycznie wypowiedzi muzyczne Wędrowców, Tułaczy, Zbiegów, jak również dokonania Adama Piętaka, który tworzy pod szyldem Królówczana Smuga. Do którego z projektów jest Wam bliżej? A może do żadnego z wymienionych?

Kopczak:  Ciekawe. Waham się między powiedzeniem, że w połowie drogi między nimi albo że w ogóle gdzieś indziej. Na pewno aura CBZK jest osadzona w regionalności, ale chyba nie aż tak, jak Królówczanej Smugi. No i jesteśmy pogubieni, ale chyba nie aż tak jak WTZ. Stricte brzmieniowej bliskości nie czuję, co wcale nie znaczy, że nie można jej wysłyszeć.

 


MUAM: Słuchając Waszej muzycznej wypowiedzi zaczęłam się zastanawiać, jak duży wpływ na naszą tożsamość ma dziedzictwo, miejsce pochodzenia i wychowanie w duchu danej tradycji. Jak to wygląda z Waszej perspektywy?

Kopczak: Uuu, odpowiadać na to pytanie można w nieskończoność. Tożsamość to niejednorodna mieszanka, do tego ciągle się przepoczwarza, a obraz zawsze pozostaje niepełny. To zależy. Wydaje mi się, że przede wszystkim wpięcie do wirtualnej rzeczywistości i globalizacja znacznie redukują rolę naszych mikrorzeczywistości, powiedzmy, że dla mnie Sanoka i Podkarpacia, ale za to formują grudy tożsamości dla całych krajów, nawet kontynentów. Jakaś forma nadganiania i małpowania Zachodu łączy całą postkomunistyczną Europę, więc tu mamy solidny kawał tożsamości wszystkich stąd. Wojny światowe przeorały cały kontynent i straumatyzowały na zapas parę pokoleń do przodu -  to też kluczowe. Może to kwestia indywidualna, ale czuję się bardziej ukształtowany przez te bardziej globalne uwarunkowania niż lokalne tradycje czy folklor. Polak, Słowianin i Europejczyk to gęstszy zacier niż Sanoczanin.


MUAM: To materiał usytuowany gdzieś pomiędzy tym, co osobiste i pewną tajemnicą, którą można dowolnie interpretować, prawda?

 
Kopczak: W zasadzie fragmenty wyjęte z życia osobistego też podlegają dowolnej  interpretacji.  Nikt inny nie przeżył tych historii, więc wszystkie luki trzeba uzupełnić swoimi wyobrażeniami. Od dowolności interpretacji nigdy nie ma ucieczki.

 


MUAM: Czym jest Dybuctwo? Powracającymi echami przeszłości? Przeżyciami i traumami? 

Kopczak: Nie wiem. Obydwa warianty są super. Zmutowałem morfologicznie dybuka, żeby go upowszechnić, stworzyć zjawisko.


MUAM: Podkarpacie to piękny region, ale jednocześnie jakby trochę komunikacyjnie wykluczony. Co o tym myślicie? Jak się żyje na Podkarpaciu?

Kopczak: Myślę, że kojarzy się jako wykluczony, ale przynajmniej od paru lat już tak nie jest. Dotrzeć łatwo. Na pewno było tak kiedyś, przez co z rodziną nie jeździliśmy w Polskę, tylko na południe, do Słowacji i na Węgry albo gdzieś dalej. Czuję się związany z Podkarpaciem bardziej jako krainą geograficzną niż polskim województwem. Co pod Karpatami, to już trochę moje. Humenne w Słowacji są mi bliższe niż Konin.

A jak się żyje? Nie do końca wiem. Po szkole wyjechałem i od tego czasu tylko bywam w Sanoku, niekiedy na dłużej, ale czuję się tam bardziej obserwatorem, turystą w przeszłości.


MUAM: To kraina pełna przestrzeni i wspaniałych krajobrazów, ale jednocześnie dość niepokojąca, mroczna, a sam Sanok też kojarzony jest choćby z twórczością Zdzisława Beksińskiego. Blisko jest też stamtąd za naszą wschodnią granicę, gdzie toczy się wojna. Jak postrzegacie ten dualizm? Zgadzasz się z tym spostrzeżeniem, czy niekoniecznie?

Kopczak: Zgadzam się, ale z zastrzeżeniem, że niepokojąca, mroczna i piękna zarazem to jest Polska cała. Groza wojny chyba rozlała się proporcjonalnie na całą Polskę, ale za to na Wschodzie bardziej czuć jej fizyczną obecność. Konwoje wojskowe, sprzęt schowany w krzakach i Amerykanie pod Rzeszowem. 


MUAM: Opowiedz jeszcze proszę o regionalnym podkarpackim folklorze , o tradycjach, zwyczajach. 

Kopczak: Podkarpacki folklor to coś, co dopiero teraz poznaję przy okazji ogólnopolskiej mody na regionalizm, którą bardzo lubię. Oczywiście to nie tak, że tego folkloru nie było. Gdy byłem mały, łaziłem po sanockim skansenie, gdzieś wyczytałem coś o Bojkach czy Łemkach, ale nie wzbudzało to żadnej refleksji, a tym bardziej nie czułem się z tym jakkolwiek związany, reszta dzieciarni raczej też nie. Może silniejsza była potrzeba wymyślenia się na nowo, zamiast sięgania po regionalne dziedzictwo? Nie wiem. A może na wsiach to dziedzictwo było żywe, tylko w Sanoku nie dało się tego odczuć? W każdym razie dopiero teraz jem proziaki, szukam pieśni łemkowskich, znajduję stare cmentarze w dawnych gminach żydowskich i sprawdzam podkarpackie regionalizmy na Świetlan Maps. Ale to bardziej retrospektywna podróż niż pielęgnowanie swoich korzeni. Może poza regionalizmami.


MUAM: Chłopaki w bluzach z kapturem to bardzo uniwersalny „motyw”, bo wpisują się w krajobraz wielu miejsc, szczególnie tych niepokojących, niebezpiecznych. Baliście się ich w dzieciństwie? A może sami nimi byliście?

Kopczak: Nie myślałem o nich w kategorii wspomnień, ale masz rację, goście w kapturach to mocny obraz z dzieciństwa. Nie wiem, czy teraz kojarzą mi się jako niebezpieczni, bardziej jako tajemniczy. W niesprzyjających warunkach każdy może włożyć kapiszon i się skryć. To taki byt kolektywny, który czasem wszystkich wchłania.


MUAM: Ukazujecie też obraz typowej małej społeczności, sąsiadów rywalizujących ze sobą, ale żyjących razem, wspierających się, wspominających dawne czasy – zarówno lokalny, jak i uniwersalny….

Kopczak: Tylko grzebię w lokalnej atmosferze i nie mam intencji ukazywać szczegółowego obrazu czegokolwiek.  To przerasta moją wiedzę i wrażliwość. Więc jeśli taki wyszedł, to przypadkiem, ale to fajnie. Na pewno jest w naszym obrazie element dosłowności, może reportażu, bo część głosów to nagrania przypadkowych rozmów i monologów. Przy każdej sposobności nagrywam bliskich i dalszych.


MUAM: Wyjaśnij proszę tę enigmatyczną zespołową nazwę. Czy to skrót od kluczowych wyrazów pozwalających wyrazić przesłanie zespołu?

Kopczak: Warianty są różne, sama już podałaś jeden.

 


MUAM: No dobra, nie drążę :) Jak narodził się pomysł na ten zespół? Z potrzeby nagrania czegoś wykraczającego poza estetykę Waszych macierzystych formacji?

Kopczak: Na dyskach panoszyło się dużo niedorobionych pomysłów instrumentalnych i elektronicznych, do tego nagrania terenowe i różne rozmowy. Trochę przez przypadek wrzuciliśmy wszystko do jednego gara i okazało się, że mamy nowy trop.

 


MUAM: CBZK to projekt międzynarodowy, który łączy Sanok, Bristol i Kretę. Jak pracowaliście nad materiałem? Korespondencyjnie, czy spotykając się w wymienionych miejscach?

Kopczak: Prawie wyłącznie korespondencyjnie. Fas jest w Anglii, a ja na ten moment siedzę na Krecie. Ale niedługo pojadę do Sanoka obczaić, co się dzieje.

 


MUAM: Choć to dopiero początek, to czuję, że niebawem pojawi się więcej Waszego materiału i wtedy moje pytanie będzie miało sens - czy jest szansa na koncerty w przyszłości?

Kopczak: Bardzo na to liczymy. Ale właśnie, najpierw więcej materiału.

 


MUAM: Trzymam kciuki! Dzięki piękne za Twój czas! Serdeczne pozdrowienia! 

Kopczak: Ja dziękuję i też pozdro!


"Dybuctwo" CBZK ukazuje się 11 kwietnia 2025 roku. 

Znajdziecie je tu:  https://cbzk.bandcamp.com/album/dybuctwo