Metal połączony z popową przebojowością, hip hopem i punkową energią? Tak, da się to zrobić, w dodatku bardzo dobrze! Landmvrks wracają z najbardziej eklektyczną i najbardziej osobistą wypowiedzią w dotychczasowej karierze.
Pojemny gatunek
Metalcore to gatunek, który skradł serca nieco młodszych fanów
metalowego wykopu i energetycznej ekspresji. Nie znaczy to jednak, że
jest wyłącznie przeznaczony dla publiczności, która wciąż szuka swojego
miejsca i pomysłu na to, jak odnaleźć się w pędzącym przed
siebie świecie.To muzyka wielowymiarowa, pokazująca, że gatunki to tylko umowne etykiety, którymi czasem łatwiej coś opisać i która wcale nie musi być taka, jak ktoś sobie wyobrażał. Jednym z zespołów, który stale przekracza ramy jest francuski Landmvrks, który od ponad dekady gra tak, że trudno go zaszufladkować. Grupa z Marsylii wraca z nową płytą, na której sięga po nieoczywiste muzyczne połączenia, zamykając swoje nietuzinkowe brzmienie w formie chwytliwych piosenek.
Moc zamknięta w piosenkach
Blackmetalowe blasty definiują przewodni utwór tytułowy, który jest motorem napędowym tego albumu. Świetnie zderzają się z ujmującą melodyjnością refrenu i fajnie połamane są przejściami. Takich zwrotów akcji na tej płycie jest więcej. Landmvrks szukają środków wyrazu gdzieś na pograniczu przebojowości, energetycznego wykopu i rozdzierającej melancholii. Wypowiadają się w przeróżny sposób, mieszając ze sobą pop, metalcore, rap i punkową bezpośredniość, tworząc z tych wpływów potężne, konkretne piosenki, które mają zadatki na hity. Właściwie każda z nich może zostać singlem i każda z pewnością obroni się w koncertowej sytuacji.
Francuski kwintet robi swoje od ponad dekady, przede wszystkim dając wyraz swojemu talentowi za sprawą energetycznych i emocjonalnych koncertów, a przewodzi mu charyzmatyczny wokalista, którego umiejętności przyprawiają o zawrót głowy.
Wszechstronny wokalista
Ciekawym zabiegiem są hiphopowe, rapowane wstawki w języku francuskim, ojczystym języku wokalisty Florenta Salfati, To wszechstronny artysta, który potrafi naprawdę świetnie zaśpiewać, a także wykrzyczeć to, co leży mu na sercu mocnym growlem. Jest naprawdę utalentowany, a jego ekspresja w głosie porusza. To szczera wypowiedź opatrzona nowoczesną muzyką, a zarazem czerpiącą inspiracje z brzmień sprzed dwóch dekad., wobec której nie sposób pozostać obojętnym. "The Darkest Place I've Ever Been" to mocna płyta z dobrymi tekstami, nie pozbawiona osobistego aspektu.
Nowy Linkin Park?
Fani nu metalu z początku dwudziestego pierwszego wieku słuchając tej płyty z pewnością nie raz przypomną sobie hity Linkin Park i nieodżałowanego wokalisty Chestera Benningtona. Trudno od tych bardzo oczywistych nawiązań w tym przypadku uciec. Choć Landmvrks są kompozytorsko znacznie dalej niż amerykańska grupa, która niedawno powróciła, wyraźnie czerpią z tej muzyki, oczywiście przetwarzając ją przez własną wrażliwość. Zaskarbili sobie sympatię szerokiej publiczności, gromadząc oddane grono fanów, które słucha ich w sieci, a także na koncertach. Te są tak intensywnym przeżyciem, że niejednokrotnie zapierają dech i pozostawiają publiczność w stanie szoku. Okazja, by się o tym przekonać już niebawem...
Potężny przekaz z dużej sceny
Przed Landmvrks niełatwe zadanie - zagrają na największej scenie największego festiwalu metalowego w Polsce, przed publicznością, która jest otwarta, ale też wymagająca. Nie mam jednak wątpliwości, że poradzą sobie świetnie i udowodnią, że są jednym z najciekawszych współczesnych przedstawicieli metalcore'u.
Nowy materiał Landmvrks z pewnością usłyszymy podczas występu grupy w Gdańsku, w ramach Mystic Festival. Grupa zagra ostatniego dnia festiwalu, 7 czerwca, na scenie głównej. Więcej informacji na www.mysticfestival.pl