czwartek, 10 kwietnia 2025

Tomasz Chyła: W każdej nutce, którą tworzę i którą wykonuję staram się zawrzeć coś ważnego

Jak udzielać się w czterech zespołach, dzielić wiedzą ze studentami, zadbać o najbliższych i jeszcze znaleźć czas na to, by doskonalić swój warsztat, coś stworzyć i zebrać siły na następny dzień? Tomasz Chyła to artysta wszechstronny, świetnie zorganizowany i bardzo zdolny, który ma swój styl, uwielbia odkrywać i nieustannie poszukuje nowych wyzwań i inspiracji.

 Rozmawiamy nie tylko o naginaniu doby, lecz także o niedawnym występie z FIRE! Orchestra w ramach Festiwalu Jazz Jantar, o potędze muzyki metalowej, przekraczaniu gatunkowych granic, wydawniczych planach oraz o niezwykłej sile muzyki, która sprawia, że pod sceną gromadzą się tłumy fanów.

 






Między Uchem A Mózgiem: Jak się grało z FIRE! Orchestra? Gratulacje, to naprawdę świetna sprawa móc usłyszeć Cię na tak wyjątkowym koncercie!

Tomasz Chyła: Dzięki, to był naprawdę niezwykły wieczór i fantastyczne doświadczenie. Coś absolutnie genialnego. Dawno nie czułem tak silnej inspiracji do działania, jak po tym sobotnim wieczorze. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem wziąć udział w tym koncercie. Abstrahując od samej muzyki jestem pod ogromnym wrażeniem doboru członków orkiestry przez Matsa (Gustafssona - lidera, saksofonisty) i Johana (Berthlinga, basisty). Mają niesamowity zmysł pod względem doboru osób do współpracy.

 



MUAM: To prawda, był to absolutnie niepowtarzalny występ, pełen naprawdę dobrej, naturalnej energii. Na czym polegała Twoja rola w orkiestrze? Miałeś czas się przygotować, czy dowiedziałeś się właściwie w ostatniej chwili o zastępstwie i była to spontaniczna akcja?


Tomek: Dotarły do mnie słuchy, że decyzja o moim zastępstwie za Annę Lindal była świadoma i przemyślana - członkowie zespołu posłuchali po rekomendacji moich nagrań i spodobał im się mój styl gry, więc zaproponowali współpracę. Miałem czas na przygotowanie, dostałem wcześniej nuty, z którymi mogłem na spokojnie się zapoznać, a Mats już na próbie przedstawił mi pomysł na to, co zespół chciałby zaprezentować w ramach Jazz Jantaru.


Słucham od dawna FIRE! i znam tę filozofię grania, więc czułem, o co tu chodzi. Faktycznie aż tak wiele czasu na komfortowe przygotowanie się nie miałem, ale mieliśmy przed koncertem dwie długie próby. Docierają do mnie bardzo ciepłe opinie odnośnie tego występu, więc mam nadzieję, że dałem radę i że te opinie nie były na wyrost.

 

 


MUAM: Absolutnie nie, wszystko brzmiało świetnie. To był naprawdę bardzo dobry koncert. Publiczność zresztą dała temu wyraz, dopingując Was gorąco. Ale zacznijmy od początku - jak to się stało, że sięgnąłeś właśnie po skrzypce? Pytam, bo jest to dość nietypowy wybór w kontekście muzycznej stylistyki, w której się poruszasz...

Tomek: Zwykle, gdy jestem o to pytany odpowiadam, że historia nie jest super ciekawa, bo to był czysty przypadek. Zacząłem na nich grać w dzieciństwie. Tata zapisał mnie do szkoły muzycznej, podpisując się na formularzu zgłoszeniowym in blanco, z sugestią, by nauczyciele wybrali dla mnie instrument. Padło na skrzypce. Nauczyłem się grać na tym instrumencie i okazało się, że mam ponadprogramowy talent, bo specjalnie dużo nie ćwiczyłem. Skończyłem szkołę pierwszego stopnia, ale nie chciałem dalej kształcić się w tym zakresie - trochę się zbuntowałem i obraziłem na te skrzypce. Tak się jednak złożyło, że się z nimi przeprosiłem po latach i wróciłem do nich.

Podejmowałem próby gry na gitarze basowej i elektrycznej, ale okazało się, że najlepiej gram na skrzypcach. Nie byłem w stanie osiągnąć tego poziomu wtajemniczenia na żadnym innym instrumencie, więc, chcąc nie chcąc, musiałem wrócić do skrzypiec. Poszedłem z nimi dalej w świat, w wieku osiemnastu lat podejmując ostatecznie decyzję, że chcę w życiu zajmować się muzyką. Nie chciałem robić niczego innego. 
 

 



MUAM: To bardzo ciekawa odpowiedź, okazuje się, że ktoś miał dobre przeczucie i skrzypce były Ci pisane, a dzięki temu, że do nich wróciłeś, wniosłeś do brzmienia tego instrumentu coś niespotykanego - tę pasję, którą niosły zainteresowania muzyką gitarową. To zupełnie nowe spojrzenie, inny styl.

Tomek: Ciężko mówić o sobie w aspekcie historii muzyki, ale możliwe, że coś w tym jest - wypracowałem swój styl, który sieje zamęt tu na lokalnej scenie. W naszym regionie skrzypce wcześniej nie były szczególnie eksploatowane w muzyce jazzowo-rozrywkowej. Jest to faktycznie coś nowego i innego i bardzo się cieszę, że ludzie zauważają, że mam swoje brzmienie i charakterystyczny styl, który jest rozpoznawalny.





MUAM: Myślę, że nie tylko w Polsce, zagrałeś już sporo koncertów także poza granicami. Twoja sztuka wyróżnia się na arenie międzynarodowej. Nie jestem w stanie znać wszystkich zespołów świata, ale nie znam drugiego takiego zespołu, jak Tomasz Chyła Quintet.

Tomek: Rzeczywiście razem z kwintetem trochę pozwiedzaliśmy. Byliśmy w kilku państwach i mam nadzieję, że będziemy dalej się rozwijać i dawać o sobie znać publiczności w kolejnych krajach. Chciałbym, by mogło nas usłyszeć coraz więcej osób i by nasza muzyka pozostawiła po sobie ślad.




MUAM: Oprócz kwintetu, który narobił już niezłego szumu i wydał kilka fantastycznych płyt powołałeś niedawno do życia też nowy zespół, z nieco innej muzycznej bajki. Jak narodził się pomysł na Hér?

Tomek: Hér oznacza po islandzku „tutaj” i towarzyszy mu idea działania tu i teraz - chłonięcia atmosfery chwili i współuczestniczenia w tym, co dzieje się w konkretnym momencie i czasie. Zarys projektu narodził się trzy lata temu, gdy zaproponowano mi stworzenie specjalnego materiału na potrzeby festiwalu Nordic Talking zorganizowanego wówczas w Konsulacie Kultury w Gdyni. Wystąpiłem tam z bliskimi mi muzykami pod szyldem Tomasz Chyła Sounds Of Valhalla. Skomponowałem na potrzeby tego występu kilka utworów. Zagraliśmy je wtedy w składzie, który ostatecznie przyjął nazwę Hér.

To miał być jednorazowy występ, jednak po tym, jak czuliśmy się wtedy na scenie i jaka energia towarzyszyła temu koncertowi, nie mogliśmy po prostu tego tak zakończyć. Chłopakom bardzo podobała się idea nowego zespołu, który poruszałby się w klimatach inspirowanych mitologią nordycką i zdecydowaliśmy, że nagramy razem album. Zarejestrowaliśmy całość jesienią 2022 roku. Następnie wystąpiliśmy jako Hér na kilku koncertach - na Sea You Music Showcase i Inside Seaside w 2023 roku. Choć mieliśmy gotowy album, proces wydawniczy "Monochrome" nieco się przedłużył. Udało się za to pojechać z tym materiałem zagranicę. Dużym echem odbił się nasz koncert w Oslo na festiwalu By:Larm. To był jeden z tych pamiętnych, przełomowych wieczorów, który sprawił, że dostaliśmy propozycję wydania płyty za granicą i podpisania międzynarodowego kontraktu, więc już wychodzimy na prostą. 
 


MUAM: Gratulacje, to bardzo dobre wieści! Nie mogę się doczekać albumu i konfrontacji wspomnień z koncertów z brzmieniem w wersji studyjnej. Pamiętam, że Wasza muzyka jest bardzo emocjonalna i nieco mroczna - plasuje się gdzieś na pograniczu energii towarzyszącej muzyce metalowej i rytualności bliskiej nordyckiemu folkowi...

Tomek: Tak ten album brzmi, to nie jest album jazzowy. Jest zupełnie inny niż brzmienia, które eksplorujemy z kwintetem.


MUAM: Nordycką tradycję i rytualność tej muzyki podkreśla też sposób, w jaki występujecie na scenie - gracie stojąc w kręgu. To bardzo widowiskowa forma, w połączeniu z wizualizacjami ma bardzo rytualny charakter.

Tomek: Mieliśmy taki plan, by oddać ten nordycki charakter naszej muzyki także wizualnie. Te specyficzne światła i duża ilość dymu, kreują tę atmosferę tajemniczości, niepokoju. Finalnie mamy na celu stworzenie na koncercie kompleksowego muzycznego spektaklu. 



MUAM: Właśnie ten spektakl zaprezentujecie na największym metalowym festiwalu w Polsce. Jak się czujesz z tym, że wystąpisz na Mystic Festivalu?

Tomek: Świetnie! To są takie momenty, które dają najwięcej radości, jak wspomniany koncert z FIRE! Orchestra. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłbym o czymś takim pomarzyć. Ze względu na charakter muzyki, którą wykonuję na co dzień w życiu bym nie pomyślał, że pojawi się taka szansa, a jednak splot zdarzeń sprawił, że tak się stanie.

Bardzo budujące jest też dla mnie to, że dzięki takim inicjatywom uciekam trochę od tej łatki bycia kojarzonym stricte jako skrzypek jazzowy. Zespół Hér jest właśnie takim wyjściem naprzód ku szerszej publiczności i chęcią pokazania swojej twórczości z trochę innej strony. Chcę pokazać w tym zespole jakie pokłady kreatywności we mnie drzemią.




MUAM: A grają w tym roku na festiwalu jakieś zespoły, które szczególnie chciałbyś zobaczyć?


Tomek: Tego samego dnia, w którym gramy wystąpi Cradle Of Filth - zespół, którego słuchałem w liceum. Wystąpią także In Flames, których bardzo cenię. Tak naprawdę każdego festiwalowego dnia jest jakiś zespół, który chciałbym zobaczyć, a właściwie wiele takich zespołów. Mam nadzieję, że tak się ułożą moje plany, że zostanę na całym festiwalu!


Dwa lata temu miałem przyjemność być na Mystic Festivalu ostatniego dnia, gdy grały Meshuggah i Gojira. To było fantastyczne doświadczenie! Do dziś chętnie sięgam po ciężkie brzmienia, szczególnie w koncertowym wykonaniu. Lubię przyglądać się tym dużym wydarzeniom i chłonąć tę energię, gdy zespół ogląda kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Chciałbym kiedyś móc zmierzyć się z taką publicznością, doświadczyć tych emocji na własnej skórze. Mieliśmy okazję grać z kwintetem dla 20 tysięcy osób na festiwalu w Taiwanie, jak i również na polskim Woodstocku. Ale wydaje mi się, że nie da się porównać występem takich gigantów jak Rage Against The Machine, SLIPKNOT czy inne zespoły dla których pod sceną gromadzą się rzesze wiernych fanów. A wiemy dobrze, że fanbase muzyki metalowej jest jednym z najwierniejszych w świecie muzyki.



MUAM: Myślę, że jest ku temu szansa, bo nie dość, że dużo młodych ludzi otwiera się teraz na jazz, to same ramy gatunkowe przestają mieć już znaczenie – wpływy różnych gatunków wzajemnie się przenikają i to jest cała siła muzyki. Ludzie słuchają różnej muzyki, po prostu szukając tego, co ich inspiruje. Zamykanie się w bańkach jest na dłuższą metę strasznie nudne. 

 
Tomek: Oby tak było, oby publiczność otwierała się coraz bardziej i chciała odkrywać.
 

 



MUAM: Zgadzam się też z tym, co zauważyłeś w kwestii nazwy. Kwintet może być niekiedy wyzwaniem, ale myślę, że ciekawym, by pokazać, że nie wszystko musi być takie, jak nam się wydaje, że można zrobić coś inaczej. Czytałam, że nie lubisz, gdy mówi się, że jazz jest „elitarny”, że jest dla wybranych. To muzyka, która jak każda inna może mieć przeróżne oblicza.

Tomek: Wydaje mi się, że takie opinie pojawiają się obecnie coraz rzadziej. Mamy na polskiej scenie muzycznej wiele świetnych zespołów które łączą ze sobą różne gatunki mieszając wszystko z idiomem improwizacji. Ja czasami zastanawiam się, czy nie jestem skazany na wrzucanie mnie z automatu do koszyka „jazz”, przez nazwę mojego zespołu, który kojarzy się bardzo mocno z maintreamem. Wydaje mi się, że ciężko zestawiać nazwę bandu pod nazwiskiem z zespołami które działają pod jakąś nazwą. Moja muzyka w kwintecie to mieszanka jazzu z pogranicza Franka Zappy, prog-rocka kojarzącego się z King Crimson, czy melodiami przypominającymi Black Midi. Ale mam wrażenie, że przez nazwę TCQ jesteśmy wrzucani do worka mainstreamu jazzowego. Jestem w pełni świadomy tego, że muzyka kwintetu znakomicie odnajdzie się na dużych scenach, publika byłaby zachwycona naszymi wygibasami muzycznymi. Nasz gitarzysta gra niekiedy na koncertach butelką na gitarze, a z pieców lecą „iskry”.





MUAM: Jak wygląda typowy dzień Tomasza Chyły? Jesteś bardzo zapracowany, prawda?

Tomek: Muszę wstać o 7 rano, zawieźć dzieci do przedszkola, dotrzeć na uczelnię, zrealizować zajęcia, znaleźć gdzieś czas, by zrobić próbę z zespołem, znaleźć 2 godziny, by zająć się pracami biurowymi, podzwonić, ogarnąć sytuacje związane z zespołami, wrócić późno do domu, usiąść na kanapie najczęściej z laptopem na kolanach i obejrzeć jakiś mecz na odreagowanie. Tak wygląda mój typowy dzień - pełen jest spraw do ogarnięcia.

Chętnie bym powiedział, że mój typowy dzień obejmuje wstanie o 10, poćwiczenie, pójście na spacer, odpoczynek, ale to niestety jest bardzo rzadka i nietypowa sytuacja… Chciałbym, by takich nietypowych dni było w moim życiu więcej…




MUAM: A kiedy zatem znajdujesz w tym gąszczu czas na tworzenie?

Tomek: To są te momenty pomiędzy codziennymi sprawami… Naginam czasoprzestrzeń i rozciągam plan dnia po to, by coś zrobić. W obliczu spraw i zobowiązań, które mam, postrzegam tworzenie jako jeden z obowiązków - wyznaczam sobie cel i termin i staram się go zrealizować. Staram się szukać czasu wolnego, by po prostu móc się odciąć, odpocząć. Wciąż mam go za mało, więc nie poświęcam go na tworzenie. Niestety nie jest to romantyczny obraz rodem z książki, że wstaję rano, biorę pióro i komponuję np. w pięknych okolicznościach przyrody…. To niestety wygląda, że jak mam dwie godziny czasu między stałymi aktywnościami, siadam do instrumentu i po prostu muszę coś stworzyć w tym czasie.


MUAM: Podziwiam Cię tym bardziej, nie jest łatwo znaleźć wenę w takim natłoku spraw. Ogromnie szanuję to, że tworzysz tak wspaniałe i jakościowe rzeczy w tak krótkim czasie.


Tomek: Dzięki…



MUAM: O czym marzysz jako muzyk?

Tomek: W długoterminowej perspektywie chciałbym zostać zapamiętany jako ważna postać na scenie muzycznej, taka ikona, która gromadzi kilkudziesięciotysięczną publiczność pod sceną, gra koncerty dla 50 tysięcy ludzi w każdym mieście. To wysokie cele, ale to naprawdę byłoby coś! 

Po latach patrzę na tworzenie muzyki nieco inaczej niż kiedyś. Chciałbym przede wszystkim, by docierała do ludzi, by ich poruszała, wywoływała emocje. Chodzi przecież o to, by tworzyć dla kogoś, a nie tylko dla siebie. 

Na chwilę obecną marzę jednak o tym, by te moje zespoły działały tak, bym miał spokój i komfort pracy, bym nie musiał naginać dnia. Bardzo chciałbym, by praca, którą wykonuję, przynosiła więcej wolnego czasu, więcej przestrzeni, a nie generowała jeszcze więcej dodatkowych rzeczy do zrobienia.




MUAM: Rozumiem jak najbardziej, w moim przypadku niestety też jest tak, że wykonana już praca to wierzchołek góry lodowej i im więcej realizujesz zadań i założeń, tym więcej jest do zrobienia… W ilu projektach obecnie się udzielasz?


Tomek: Dowodzę i operuję w dwóch zespołach -Tomasz Chyła Quintet i Hér, ale jestem też 1/8 oktetu wokalnego Art’n’Voices, który działa od piętnastu lat, jest już rozpoznawalny na arenie międzynarodowej w dziedzinie muzyki klasycznej i kameralnej i jest to duża część mojego życia. Jestem też na stałe członkiem zespołu Magdy Kuraś, z którą podjąłem stałą współpracę po wspólnym koncercie, bo świetnie nam się grało.




MUAM: To mamy w sumie 4 projekty. A gdybyś dostał kolejną ofertę od FIRE! Orchestra, podjąłbyś się zadania?

Tomek: Jeśli tylko dostanę kolejny telefon, to z przyjemnością, ale na razie o tym nie myślę, żeby nie zapeszyć.




MUAM: To jakie masz plany wydawnicze na najbliższy czas? Oczywiście po debiucie Hér.

Tomek: Będę nagrywał nowy album kwintetu, który planuję zarejestrować do końca roku, a następnie drugi album Hér.



MUAM: Czyli masz już wstępne inspiracje i pomysły, w którym kierunku chcesz pójść?

Tomek: Tak, nowy album kwintetu będzie kontynuacją tego, co zrobiliśmy na „Music We Like to Dance To”. Wracamy do rockowo-piosenkowych korzeni - świetnie czujemy się w takich brzmieniach. Będę starał się ułożyć tak te nowe kompozycje, by plasowały się bliżej dźwięków inspirowanych twórczością King Crimson, Franka Zappy czy Fire! Orchestra - bliżej riffowego grania niż muzycznej awangardy.


MUAM: Brzmi bardzo obiecująco i wygląda na to, że będziemy nieustannie tańczyć 😊 Jak nie ekspresyjnie na zewnątrz, to przynajmniej wewnętrznie.


Tomek: Nie widzę w tym problemu! (śmiech)


MUAM: Tak, to fajna wizja. A czy jest jakieś nietypowe miejsce, w którym chciałbyś kiedyś wystąpić? Pamiętam kilka naprawdę zaskakujących miejsc, w których miałeś okazję grać, w tym koncert na osiedlu w Gdańsku, który był niesamowity. Ta energia lokalnych ludzi była zupełnie inna niż na typowym koncercie…

Tomek: Chciałbym, żeby ktoś kiedyś zorganizował koncert w Lidlu albo w Biedronce. To byłoby wydarzenie. Kiedyś Kuba Knera zorganizował koncert na targu we Wrzeszczu, to też była ciekawa opcja




MUAM: Tak, we pamiętam ten koncert na rynku - w ramach Nowe Idzie Od Morza Do Wrzeszcza zagrał wtedy zespół Błoto.


Tomek: To są fajne miejsca! Stawiają więcej wyzwań niż takie typowe kluby jazzowe. W kościołach już grałem wiele razy, więc nie robią takiego wrażenia, ale różne dziwne, nietypowe sytuacje, jak występy uliczne są ważnym doświadczeniem. Oczywiście kopalnią inspiracji są też wszelkie wyjazdy zagraniczne. Odwiedzanie nowych państw, poznawanie nowych ludzi… planujemy właśnie trasę w Stanach Zjednoczonych...




MUAM: Trzymam mocno kciuki! A mówiąc o przekraczaniu granic czy jest jakaś gałąź muzyki, której nigdy byś nie chciał poruszyć w swojej twórczości?

Tomek: nie chciałbym by ktoś moją muzykę określił jako błahą. Nawet jeśli piszę proste rzeczy, chcę, by były poruszające. W każdej nutce, którą tworzę i którą wykonuję staram się zawrzeć coś ważnego, cennego i chciałbym, by ludzie wyczuwali tę głębię, te emocje.




MUAM: I to jest bardzo trafna odpowiedź. W muzyce chodzi o to, by przekazywać emocje, by łączyć się z odbiorcą przy pomocy dźwięków i opowiadać o czymś ważnym. Świetnie sobie z tym radzisz. A jak stoisz na scenie i patrzysz na publiczność, to jak się czujesz?

Tomek: Jestem jednym z tych muzyków, którzy uwielbiają patrzeć na publiczność. Uwielbiam uśmiechać się do ludzi, wchodzić z nimi w interakcje, a gdy publiczność reaguje, to daje mi to jeszcze więcej energii, by dać z siebie jeszcze więcej na scenie, więc to jest coś, czym żyję, co mnie napędza. Właśnie dlatego jestem głodny tych tysięcy ludzi…




MUAM: Wszystko jasne, życzę Ci tego z całego serca i mam nadzieję, że ta ciężka i wytrwała praca przyniesie efekty. Dziękuję Ci pięknie za Twój czas! Do zobaczenia na koncertach!


Tomek: To ja dziękuję. Widzimy się! Paaa!




Muzyki Tomasza Chyły możecie posłuchać tu: 
 

Zwiastun muzyki Hér znajdziecie tu:  https://www.youtube.com/watch?v=5Ygx8r7akP8
 
Informacji o koncertach kwintetu szukajcie na stronie http://tomaszchylaquintet.com/ oraz profilach społecznościowych zespołu
 
Hér wystąpią na Mystic Festival w piątek 6 czerwca. Więcej informacji o festiwalu na www.mysticfestival.pl