Norwegia black metalem stoi - nie ma ku temu już najmniejszych wątpliwości i każdy, kto zdecydował się zajrzeć w miniony weekend do gdańskiego B90 przekonał się o tym na własne uszy. W ramach Doedskvad European Tour do największego klubu w Trójmieście zawitały zespoły z dalekiej Północy, które o blastach, szybkich tempach i mrocznej, mrożącej krew aurze wiedzą niemal wszystko - legendarny Taake świętujący dwudziestą rocznicę kultowego albumu oraz towarzyszący zespołowi w roli gości ich norwescy rodacy, Heimland, a także holenderski Asagraum.
W hołdzie dla klasycznego brzmienia, ale spoglądając w przyszłość
Heimland czerpią inspiracje od ekstremalnych klasyków, ale dodają też do brzmienia własny charakter. Ich black metal jest zimny, mroczny, a zarazem nie pozbawiony energii. W B90 zagrali bardzo dobry, solidny koncert, wprowadzając publiczność w klimat wieczoru za sprawą rozpędzonych, głośnych kompozycji prowadzonych konkretnym skrzekliwym głosem. Nie zabrakło też atmosferycznych melodii przywodzących na myśl spowite mgłą norweskie lasy. Kilkadziesiąt minut koncertu
Z wizytą w Holandii
Ciekawie zaprezentował się też Asagraum, którego rdzeń stanowią zdolne dziewczyny. Pochodzący z Holandii zespół stylistycznie ma zdecydowanie bliżej do północnej Europy. Black metal tej grupy sięga do tej mistycznej, rytualnej niszy, kierując skojarzenia ku wiedźmom.
Czy na charakter tej muzyki wpływa fascynacja Północą czy to, że Holandia położona jest na geograficznie "depresyjnym" terenie nie mam pojęcia. Faktem jest, że do najmilszych nie należy. Mnóstwo w niej niepokoju, mroku i chłodu, ale wykonanego z największą pasją, szczerością i zaangażowaniem.
Trzy dekady black metalu
Od trzech dekad kultywują rdzenne, "klasyczne" brzmienie black metalu oparte na przeszywającym skrzeku i szybkich blastach. Ich trzeci album „Hordalands doedskvad” był tym, który wyznaczył kierunek rozwoju gatunku na lata. Choć trudno w to uwierzyć, od jego premiery minęły już dwie dekady. Choć muzyka ekstremalna przez ten czas ewoluowała już w przeróżnych kierunkach, zbudowany z siedmiu utworów reprezentujących siedem gór w Bergen, wciąż brzmi jednak monumentalnie.
Taake to zespół nieobliczalny, który gra albo świetne, albo
katastrofalne koncerty. Ten w Gdańsku na szczęście można zaliczyć do
tych na plus - był spójny, konkretny, klimatyczny i bogaty w moc. Oparty w dużej mierze na kompozycjach ze wspomnianej, kultowej płyty porwał publiczność do szaleństwa pod sceną i przeniósł do mrocznej, a zarazem pięknej norweskiej krainy. W mglistej atmosferze, industrialnej przestrzeni i przy subtelnych tylnych światłach ta muzyka zabrzmiała wyjątkowo mocno, niosąc chłód zimnego, mglistego powietrza, gęstość porównywalną do tej charakterystycznej dla skandynawskich lasów pełnych rozłożystych drzew i mrok, który ze sobą tak intensywne zalesienie niesie. Koncertowi towarzyszyła zresztą tożsama z klimatem grafika zawieszona z tyłu sceny, obrazująca piękne, zalesione pasma gór.
Było to świetne zwieńczenie intensywnego dnia bogatego w różne odmiany metalu. O tym, co wydarzyło się wcześniej, po sąsiedzku w Drizzly Grizzly, przeczytacie tu:
https://www.miedzyuchemamozgiem.eu/2025/04/mystic-festival-2025-rekordowa.html
Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie tu:
Heimland: https://www.muamart.pl/index.php/heimland/
Asagraum: https://www.muamart.pl/index.php/asagraum/
Taake: https://www.muamart.pl/index.php/taake/